Gajwer
Użytkownik-
W pełni autorski i spójniejszy od wersji kinowej, za to niemiłosiernie rozwleczony przez zbędne sceny i wątki, toporną narrację oraz ładowanie slow motion dosłownie w co drugiej scenie. Pozornie rozbudowuje większość bohaterów, emocjonalnie wypada dość pusto, choć nie brakuje kilku sympatycznych scen i łechcących wizualnie sekwencji. Szumne zapowiedzi przyniosły tak naprawdę drugi raz ten sam film, wzbogacony o materiał wycięty podczas burzliwego procesu produkcyjnego.
-
Autorskie, nie znaczy lepsze. To praktycznie ten sam film co wersja z 2017, ale jeszcze gorszy, bo rozciągnięty do granic możliwości i marnujący swój potencjał.
-
Fani chcieli, by Snyder skończył własne Justice League, to ich życzenie się spełniło. I cieszę się z tego, że reżyser dostał w końcu okazję dokończenia swojej wizji na swój film. Co do natomiast jakości jego produkcji... to że coś jest autorskie, nie znaczy automatycznie, że wypadnie sporo lepiej, i ten film to idealny przykład tego stwierdzenia. Nawet zaryzykuję stwierdzeniem, że wersja kinowa wypadła troszkę lepiej od wersji Snydera.
-
Spora dawka dobrej rozrywki i powiew świeżości w polskim kinie gatunkowym.
-
Niby akcja jest zwarta, realizacja wypada nieźle, a Crowe prezentuje się porządnie, ale to wszystko już było, i to do tego lepiej podane.
-
Nie zasługuje na tak złe traktowanie, bo to udane kino festiwalowe poruszające ważny problem i wysuwające dość trafne wnioski. Jasne, nie jest to też idealny film, bo zakończenie wyszło trochę słabo, a nie każda z bohaterek jest tak ciekawą postacią, ale to wciąż warta uwagi produkcja.
-
Bondowsko-szpiegowska akcja w stylu Ritchiego z jego wszystkimi minusami i kilkoma plusami. Boska Vikander.
-
Więcej tu gore niż komedii, choć finał zaskakująco łączy te dwie konwencje. Scenarzysta natomiast chyba gdzieś się schował i nie dostarczył skryptu na czas.
-
Końcówka świetna! Szkoda, że po drodze strasznie się gubi momentami, ale można obejrzeć.
-
"Inter Folia Fulget" Kilka nieoczekiwanych zwrotów akcji & przeciętne aktorstwo. "Kod Dedala" miał potencjał na świetne kino ale czegoś(?) do szczęścia zabrakło
-
Kino. Ciężki do oceny, z jednej strony niesamowicie klimatyczny, intensywny i wciągający, z drugiej jednak pełen błędów i tanich chwytów.
-
Adaptacja powieści Harlana Coben'a wyszła połowicznie.O ile sam tekst źródłowy był interesujący,intrygujący i mocno wciągający tak wizualizacja tego jest na średnim poziomie.Owszem-nie omieszkam stwierdzić,że seans zaciekawia(książkę miałem okazję przesłuchać),jednak realizacyjnie to jest koszmarek.Zarówno narracyjnie jak i aktorsko mocno kuleje.Pomimo iż serial połknąłem wręcz w dwa dni to po seansie pozostał niesmak.Oby nie było drugiego sezonu bo nie wiem co by tu kontynuować...
-
Widać że twórcy chcieli ale przez coś nie mogą. Mimo iż zapał autorów dzieła jest widoczny to całość wypada strasznie nijako i przeciętnie
-
-
"Za pieniądze można wszystko kupić" ale nie można odzyskać straconego czasu :/ Nie powiem, dwa razy zaskoczył ale większość czasu to raczej ziewanko.