Martyna Michalska
Krytyk-
Czerpie z najlepszych tradycji kultowej bajki. Wydana przez Galapagos wersja na DVD sprawi nie lada frajdę najmłodszym widzom, a tym starszym zapewni nostalgiczny powrót do przeszłości.
-
Bardzo mocno przeciętny, niemający nic wspólnego z tym, co tak mocno zapadło mi w pamięć. Może twórcom zabrakło odwagi, może za bardzo chcieli pokazać swoją wizję, zapominając tak naprawdę o esencji tej historii. Szkoda.
-
Twórcy mieli niełatwe zadanie, ze względu na sporo teorii, jakie się pojawiały, ale też mnogość odrębnych punktów widzenia. Łatwo było tu popaść w przesadę i postawić na sensację, tymczasem twórcy wykazali się ogromnym zrozumieniem i empatią.
-
Choć nie jest bez wad, charakterystycznych zresztą dla swojego gatunku, opowiedział historię, dotykając poważniejszej kwestii wykluczenia, która dotyka wiele osób, nie tylko podczas świąt. Dlatego serdecznie polecam seans.
-
Czwarty sezon The Crown, choć pod względem jakości nie odbiega od poprzednich sezonów, zostawił we mnie uczucie niedosytu. To, co do tej pory przyciągało mnie do tego serialu, czyli świetne odwzorowanie realiów, o których opowiada, doskonała gra aktorska i dobry scenariusz, oczywiście nadal jest obecne, jednak biorąc pod uwagę całe historyczne tło, oczekiwałam czegoś więcej.
-
Dobitnie uzmysławia, że brak pomysłu na siebie, kopiowanie innych i zawyżone poczucie własnej wartości mogą poważnie zagrażać relacjom, ale także powodować frustracje i poczucie wiecznego niespełnienia. W przypadku naszych bohaterów wystarczyła prosta zmiana, która zaowocowała bardzo szybkim oczyszczeniem sytuacji. Żałuję jednak, że tej zmianie twórcy poświęcili tak mało czasu. Dosłownie kilkanaście minut. Więcej w tym wypadku zrobiłoby ogromną różnicę.
-
Wszystkie osoby zaangażowane w tę produkcję zasługują na brawa, bo serial nie ma żadnych słabych stron, a ja z niecierpliwością czekam na kolejny sezon.
-
Pozostaje nam mieć nadzieję, że dzięki tej historii ludzie wyczulą się na podobne sytuacje i już nigdy więcej do czegoś takiego nie dojdzie.
-
Trudno jednoznacznie opisać wszystkie emocje, które kotłują się człowiekowi w umyśle po skończeniu tego miniserialu. Odnośnie samego show, zapewnionej rozrywki i przekazania pewnych dających do myślenia wartości - te wszystkie aspekty są pozytywne i z pewnością będę długo proponował ludziom ten serial, bo naprawdę warto i wiele rzeczy Rok za rokiem robi lepiej od popularnego Czarnego lustra.
-
Nowy sezon niesie smutne refleksje i to nie ze względu na jego dobry poziom. Wręcz przeciwnie - słabe odcinki każą się zastanowić, co się stało ze starym, dobrym Black Mirror, gdzie niemal każdy odcinek wgniatał w fotel, a głowa aż kotłowała się od myśli.
-
Choć bardzo obawiałam się finałowego sezonu i kolejnej porażki, to nie mogłam nie dać jednemu z moich ulubionych seriali szansy. I opłacało się gdzieś tam w duchu wierzyć, że tych sześć lat, podczas których dostawaliśmy całą gamę emocji, gdzie historie bohaterek śledziliśmy nieraz z zapartym tchem, nie pójdą na marne. Nie poszły. Finał to klasa sama w sobie.
-
Mogę polecić tylko osobom, których lista seriali do obejrzenia jest pusta, albo które czekają na powrót swoich ulubionych tytułów. Dla mnie była to strata czasu.
-
Leaving Neverland to film potrzebny. Może nie udowadnia w 100% winy głównego bohatera, jednak znowu kieruje oczy świata na ten temat. A to ważna rzecz, bo nikt w takiej sytuacji nie powinien pozostać bezkarny.
-
Nie jest, co prawda, kompletną katastrofą, ale to nie sprawia, że warto poświęcić na niego swój czas i pieniądze.
-
Ocean's 8, choć nie ustrzegło się pewnych luk fabularnych i uproszczeń mających ułatwić bohaterkom osiągnięcie celu, jest bardzo solidną propozycją rozrywkową.
-
Zostawił mnie z bardzo różnymi myślami. Chciałabym móc ocenić jednoznacznie postać głównego bohatera, określić, czy stał się ofiarą niefortunnej decyzji niezależnej od niego, czy po prostu był egoistą skupionym na swojej walce i mającym w głębokim poważaniu to, jak jego działania wpłyną w przyszłości na bliskich. Ocena głównego bohatera nie jest łatwa dlatego, że po części obydwa stwierdzenia mają rację bytu.
-
Filmem wybitnym nie jest i twórcy chyba nawet nie chcieli, aby takowy był. Serwuje nam prościutką rozrywkę, pełną dziur scenariuszowych i niewiarygodnych sytuacji.
-
Jeśli lubicie opowieści niebanalne, to jestem pewna, że film będzie strzałem w dziesiątkę.
-
Lepiej późno niż wcale i cieszy fakt, że w końcu znalazł się dystrybutor, który wprowadził film do polskich kin - film będący "niezwykle zwykłą" historią, momentami wzruszającą, momentami dającą powody do szerokiego uśmiechu. Jestem pewna, że widzom o pewnej wrażliwości na pewno przypadnie do gustu.
-
Choć film nie jest łatwy w odbiorze, a jego akcja nie pędzi na łeb na szyję, to absolutnie nie umniejsza to jego ważności, bowiem obiektywnie opowiada o sytuacji cały czas aktualnej i przytrafiającej się wielu parom.
-
Jeśli przymkniemy oko na jedną, moim zdaniem dość przesadzoną scenę hipnozy z udziałem głównego bohatera, to całość okaże się bardzo spójna i zrealizowana naprawdę dobrze. Mogę szczerze polecić ten film, jako naprawdę niezłą rozrywkę.
-
Po dwukrotnym obejrzeniu filmu z przykrością muszę stwierdzić, że jestem rozczarowana. O ile pochwalić mogę aktorstwo Blanchett, o tyle w każdym innym aspekcie, film jest po prostu mdły i nudny.