Szanujemy Twoją prywatność i przetwarzamy dane osobowe zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Razem z naszymi partnerami wykorzystujemy też pliki "cookie".
Zamykając ten komunikat potwierdzasz, że zapoznałeś się z polityką prywatności i akceptujesz jej treść.
6.1 10.0 0.0 12
Pozytywnie oceniony przez krytyków
6.1
Pozytywnie oceniony przez użytkowników

Były kierowca rajdowy Enzo Ferrari jest w najtrudniejszym momencie swojego życia. Firma, którą od 10 lat buduje wraz z piękną żoną Laurą, stoi u progu bankructwa.

  • Najwyraźniej Michael Mann ma problemy z wyczuciem momentu, kiedy zejść ze sceny niepokonanym. Aż ogarnia mnie trwoga, jak myślę o kolejnej "Gorączce", która jest równie niepotrzebna, jak smętny "Ferrari". Szamoczący się bez sensu wte i wewte.

    Więcej
  • W końcowym rozrachunku dzieło Manna jest nierówne. Szkoda, że tak wygląda jego wymarzony projekt. Niby sporo rzeczy brzmiało dobrze na papierze, ale jednak ich wykonanie pozostawia trochę do życzenia. Może osoby z pasją do tego tematu znajdą więcej dla siebie. Albo skończą bardziej rozczarowane.

    Więcej
  • Dziwnie niedzisiejszy, dziwnie nieskupiony, dziwnie nie-wiadomo-o-czym, choć wciąż wyczuwalnie Mannowski. Trzeba to chyba nazwać smutnym wariantem tak zwanego "późnego stylu". Stary mistrz odruchowo powtarza swoje autorskie gesty, ale zwyczajnie jedzie na oparach.

    Więcej
  • Nowa produkcja Michaela Manna udowadnia, że reżyser wciąż potrafi opowiadać ciekawe historie i nie popada w rutynę podczas tworzenia filmów. Cały czas szuka nowych tematów. I za to go szanuję! Oczywiście mamy tutaj kilka scen, które wydają się przeciągnięte lub niepotrzebne - mają one na celu podbicie dramatu osobistego głównego bohatera. Wyhamowują trochę akcję, ale też nie na tyle, by widz zaczął wiercić się z nudów na fotelu.

    Więcej
  • Zawiedzeni mogą być ci, którzy po tym filmie spodziewali się zawrotnej akcji. A i takie w dorobku ma osiemdziesięcioletni reżyser, by wspomnieć chociażby "Miami Vice". I choć trudno w produkcji, która opowiada o guru motoryzacji, uniknąć scen wyścigów, to obraz Manna jest raczej "studium przypadku". "Ferrari" to historia koncentrująca się w dużej mierze na psychologii, motywacjach bohaterów, w czym Mann od lat jest świetnym specjalistą.

    Więcej
  • Ferrari wyjątkowo ciekawie wypada w zderzeniu z kilkuletnim Ford vs. Ferrari Jamesa Mangolda. Podczas gdy zbrodniarz odpowiedzialny za ostatniego Indianę Jonesa skoncentrowany był na pustym efekciarstwie szybkiego montażu i McDonaldowych kaloriach wysokiego budżetu, Michael Mann stworzył adaptację piękna wyścigów i motorsportu.

    Więcej
  • Ponury nastrój i powolność filmu z czasem budzą zniecierpliwienie. Obrazowi pomogłoby okazjonalne rozbicie smętnej powagi. Ostatecznie jednak taka atmosfera się broni. W przeciwieństwie do większości produkcji o wyścigach i biznesmenach, "Ferrari" nie romantyzuje sukcesów. W losach bohatera znajduje dowód, że tryumf i porażka to tylko naiwne uproszczenia.

    Więcej
  • Bardzo dobrze spędzone dwie godziny w kinie. "Ferrari" dostarczył mi zarówno emocji jak i rozrywki. Mimo iż nie było to coś czego oczekiwałem to i tak wyszedłem z sali kinowej usatysfakcjonowany.

    Więcej
  • Całe Ferrari jest właśnie jak ta scena wypadku. Nieźle zrobione, dość ambitne, mające kilka świetnych rozwiązań, ale absolutnie niekonsekwentne i niszczące efekt końcowy kiepską realizacją kluczowych elementów. Brakuje tu ludzkiego pierwiastka i szczerych emocji, brakuje naturalność i chwili faktycznej intymności z postaciami.

    Więcej
  • Gdyby każdy w tym wieku, co Michael Mann, robił tak porządne kino, prawdopodobnie żaden z twórców przemijającego pokolenia nie musiałby w ogóle myśleć o emeryturze. W Ferrarim nie brakuje zgrzytów, ale kiedy w końcu słyszymy klasyczne silniki markowych aut, na ekranie dzieje się prawdziwa magia. I czują to wszyscy, nie tylko pasjonaci motoryzacji. Chyba nie ma lepszego dowodu na to, że kino wciąż potrafi czynić cuda.

    Więcej