
Rok 1957. Włoski kierowca i przedsiębiorca Enzo Ferrari zmaga się z problemami finansowymi oraz rodzinnymi, przygotowując jednocześnie do wyścigu Mille Miglia.
- Aktorzy: Adam Driver, Penélope Cruz, Shailene Woodley, Patrick Dempsey, Jack O'Connell i 13 więcej
- Reżyser: Michael Mann
- Scenarzysta: Troy Kennedy-Martin
- Premiera kinowa: 29 grudnia
- Premiera światowa: 31 sierpnia
- Ostatnia aktywność: 5 grudnia
- Dodany: 6 września
-
Oceny krytyków
-
Oceny użytkowników
-
Recenzje popularnych krytyków
-
Dziwnie niedzisiejszy, dziwnie nieskupiony, dziwnie nie-wiadomo-o-czym, choć wciąż wyczuwalnie Mannowski. Trzeba to chyba nazwać smutnym wariantem tak zwanego "późnego stylu". Stary mistrz odruchowo powtarza swoje autorskie gesty, ale zwyczajnie jedzie na oparach.
-
Najwyraźniej Michael Mann ma problemy z wyczuciem momentu, kiedy zejść ze sceny niepokonanym. Aż ogarnia mnie trwoga, jak myślę o kolejnej "Gorączce", która jest równie niepotrzebna, jak smętny "Ferrari". Szamoczący się bez sensu wte i wewte.
-
Zawiedzeni mogą być ci, którzy po tym filmie spodziewali się zawrotnej akcji. A i takie w dorobku ma osiemdziesięcioletni reżyser, by wspomnieć chociażby "Miami Vice". I choć trudno w produkcji, która opowiada o guru motoryzacji, uniknąć scen wyścigów, to obraz Manna jest raczej "studium przypadku". "Ferrari" to historia koncentrująca się w dużej mierze na psychologii, motywacjach bohaterów, w czym Mann od lat jest świetnym specjalistą.
-
Gdyby każdy w tym wieku, co Michael Mann, robił tak porządne kino, prawdopodobnie żaden z twórców przemijającego pokolenia nie musiałby w ogóle myśleć o emeryturze. W Ferrarim nie brakuje zgrzytów, ale kiedy w końcu słyszymy klasyczne silniki markowych aut, na ekranie dzieje się prawdziwa magia. I czują to wszyscy, nie tylko pasjonaci motoryzacji. Chyba nie ma lepszego dowodu na to, że kino wciąż potrafi czynić cuda.
-
W końcowym rozrachunku dzieło Manna jest nierówne. Szkoda, że tak wygląda jego wymarzony projekt. Niby sporo rzeczy brzmiało dobrze na papierze, ale jednak ich wykonanie pozostawia trochę do życzenia. Może osoby z pasją do tego tematu znajdą więcej dla siebie. Albo skończą bardziej rozczarowane.
-
-
Recenzje popularnych użytkowników
-
Trzy wątki mają ze sobą dobre połączenie, ale ich przeplatywaniu brakuje sprawności. Do tego dramat rodzinny jest zaskakująco nijaki. Nawet Adam Driver i Penélope Cruz w swoich rolach wypadają trochę rozczarowująco. Tylko wątek firmy prowadzący do wyścigu przyciąga przed ekran przypominając o tym, że strona techniczna filmu jest niezła.
-
-
Najlepsze recenzje krytyków
-
Najwyraźniej Michael Mann ma problemy z wyczuciem momentu, kiedy zejść ze sceny niepokonanym. Aż ogarnia mnie trwoga, jak myślę o kolejnej "Gorączce", która jest równie niepotrzebna, jak smętny "Ferrari". Szamoczący się bez sensu wte i wewte.
-
W końcowym rozrachunku dzieło Manna jest nierówne. Szkoda, że tak wygląda jego wymarzony projekt. Niby sporo rzeczy brzmiało dobrze na papierze, ale jednak ich wykonanie pozostawia trochę do życzenia. Może osoby z pasją do tego tematu znajdą więcej dla siebie. Albo skończą bardziej rozczarowane.
-
-
Nowe recenzje krytyków
-
Najwyraźniej Michael Mann ma problemy z wyczuciem momentu, kiedy zejść ze sceny niepokonanym. Aż ogarnia mnie trwoga, jak myślę o kolejnej "Gorączce", która jest równie niepotrzebna, jak smętny "Ferrari". Szamoczący się bez sensu wte i wewte.
-
W końcowym rozrachunku dzieło Manna jest nierówne. Szkoda, że tak wygląda jego wymarzony projekt. Niby sporo rzeczy brzmiało dobrze na papierze, ale jednak ich wykonanie pozostawia trochę do życzenia. Może osoby z pasją do tego tematu znajdą więcej dla siebie. Albo skończą bardziej rozczarowane.
-
Bardzo dobrze spędzone dwie godziny w kinie. "Ferrari" dostarczył mi zarówno emocji jak i rozrywki. Mimo iż nie było to coś czego oczekiwałem to i tak wyszedłem z sali kinowej usatysfakcjonowany.
-
Gdyby każdy w tym wieku, co Michael Mann, robił tak porządne kino, prawdopodobnie żaden z twórców przemijającego pokolenia nie musiałby w ogóle myśleć o emeryturze. W Ferrarim nie brakuje zgrzytów, ale kiedy w końcu słyszymy klasyczne silniki markowych aut, na ekranie dzieje się prawdziwa magia. I czują to wszyscy, nie tylko pasjonaci motoryzacji. Chyba nie ma lepszego dowodu na to, że kino wciąż potrafi czynić cuda.
-
Zawiedzeni mogą być ci, którzy po tym filmie spodziewali się zawrotnej akcji. A i takie w dorobku ma osiemdziesięcioletni reżyser, by wspomnieć chociażby "Miami Vice". I choć trudno w produkcji, która opowiada o guru motoryzacji, uniknąć scen wyścigów, to obraz Manna jest raczej "studium przypadku". "Ferrari" to historia koncentrująca się w dużej mierze na psychologii, motywacjach bohaterów, w czym Mann od lat jest świetnym specjalistą.
-
-
Nowe recenzje użytkowników
-
Trzy wątki mają ze sobą dobre połączenie, ale ich przeplatywaniu brakuje sprawności. Do tego dramat rodzinny jest zaskakująco nijaki. Nawet Adam Driver i Penélope Cruz w swoich rolach wypadają trochę rozczarowująco. Tylko wątek firmy prowadzący do wyścigu przyciąga przed ekran przypominając o tym, że strona techniczna filmu jest niezła.
-