Uciekając przed rozpaczą po utracie bliskich, bohater ukrywa się w bezpiecznej krainie wspomnień, gdzie czas stoi w miejscu, a wszyscy jego bliscy żyją.
- Aktorzy: Irena Kwiatkowska, Marek Kondrat, Krystyna Janda, Daniel Olbrychski, Andrzej Chyra i 15 więcej
- Reżyser: Mariusz Wilczyński
- Scenarzysta: Mariusz Wilczyński
- Ostatnia aktywność: 16 marca
- Dodany: 18 kwietnia 2020
-
Oglądanie go jest jak wywoływanie duchów. Jak próba odwrócenia biegu zdarzeń i odroczenia nieuchronności przemijania.
-
Zaskakująco dużo w tym filmie obecności twórcy. Nie chodzi wyłącznie o motywy autobiograficzne, ale o postawienie się w roli artysty-demiurga. Taka modernistyczna postawa okazuje się bardzo niedzisiejsza. Wilczyński naprawdę walczył o stworzenie wielkiego dzieła i właśnie przez to, że jest to tak oczywiste Zabij to... się od niego oddala. To jednak wciąż intrygujące, trudne i warte oglądania kino.
-
Piękna na swój własny sposób animacja umożliwia przejrzenie się w zamętach filmowej rzeczywistości i uchwycenie samego siebie.
-
Nie jest filmem idealnym na Walentynki, ani na żadną inną okazję, a dziełem raczej dla wybranych, które po prostu musi zarezonować z widzem na sali kinowej. Jeśli to zrobi, możecie mieć nadzieję na piękną podróż i nostalgiczny seans, jakich kino jest w stanie dostarczyć niewiele. Jeśli nie, skwitujecie go tylko wypranym z emocji tekstem ok boomer i pewnie nie do końca będziecie chcieli wiedzieć, co artysta w tym przypadku chciał Wam przekazać.
-
Jest na tyle otwarty, że każdy może poukładać po swojemu zapętlone wydarzenia, pogubiony czas i zwielokrotnionych bohaterów, których reżyser nieustannie przekształca w inne byty. Albo w niebyty.
-
Wydawać by się mogło, że to kino szalenie hermetyczne, dotykające osobistego doświadczenia Mariusza Wilczyńskiego, a przynajmniej bardzo konkretnego pokolenia, którego młodość przypadła na czasy końca PRL. Pozytywne recenzje zagranicznych widzów i krytyków pozwalają przypuszczać, iż jest inaczej - film u odbiorcy pozbawionego kontekstu polskiej popkultury, historii czy rzeczywistości wywołuje pożądane emocje, kojarząc się czy to z kinem Davida Lyncha, czy prozą Franza Kafki.
-
Trudno o bardziej autorską wypowiedź, która przedefiniowuje kategorię "kina osobistego". Ale jednocześnie trudno nie odnieść wrażenia, że Wilczyński podsumował stan ducha Polski ostatnich dziesięcioleci - zanurzonej w brudzie niezmieniającej się materii, utaplanej błotem doczesności szarych miast, mentalności z poprzedniej epoki, która wciąż zatruwa nasze umysły.
-
To rzecz niewygodna, zmuszająca odbiorcę nie tylko do ciągłej czujności przy seansie, ale przede wszystkim do zajrzenia w głąb siebie i przeprowadzenia rachunku sumienia. Niezwykle ważne i potrzebne kino.
-
Pierwszy w historii animowany zwycięzca Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Film powstawał 14 lat i opowiada o świecie, którego już nie ma, a może nigdy nie było.
-
Powstawał przez czternaście lat i opowiadana tu historia o przemijaniu, pożegnaniach i śmierci nabiera jeszcze większej głębi, gdy z ekranu słyszymy głos Gustawa Holoubka, Andrzeja Wajdy, Ireny Kwiatkowskiej, czy Krzysztofa Kowalewskiego. Trudno pozostać niewzruszonym. Film zdecydowanie smutny, ale też dziwnie oczyszczający. Nie da się ukryć, że wymaga wysiłku i skupienia, ale warty jest każdej poświęconej mu minuty.
-
Zmusza do skupienia oraz uważnego oglądania, pozwalając na różne interpretacje. I to może być największa frajda dla każdego widza. O ile zaryzykuje i będzie miał otwartą głowę.