Uzależniony od pracy biznesmen prowadzi bardzo stresujące życie. Pewnego dnia, w wyniku zaskakującego wypadku, zostaje uwięziony... w ciele domowego kota, należącego do jego własnej rodziny. Niezwykła przemiana doprowadzi do serii zdumiewających wydarzeń, a bohater na własnej skórze sprawdzi trafność powiedzenia mówiącego, że... koty mają dziewięć żyć.
- Aktorzy: Kevin Spacey, Jennifer Garner, Robbie Amell, Cheryl Hines, Mark Consuelos i 15 więcej
- Reżyser: Barry Sonnenfeld
- Scenarzyści: Dan Antoniazzi, Ben Shiffrin, Matt Allen, Gwyn Lurie, Caleb Wilson
- Premiera kinowa: 19 sierpnia 2016
- Premiera światowa: 3 sierpnia 2016
- Ostatnia aktywność: 14 lutego
- Dodany: 20 lipca 2016
-
Dzieciom zapewne się spodoba, reszta będzie na seansie zgrzytać zębami, patrząc na wylewającą się z ekranu plastikową sztuczność.
-
Jest niegłupią rozrywką, nie można od niej oczekiwać oryginalnych rozwiązań i zbyt wyszukanego humoru, jest też dość przewidywalna, ale taka jest konwencja komediowego filmu familijnego.
-
Okazuje się więc być filmem rzemieślniczym oraz pozbawionym serca. Filmowym produktem skierowanym do najmłodszej widowni, którego szczytem ambicji jest zagoszczenie w popołudniowych niedzielnych pasmach telewizyjnych.
-
Produkcja, która zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie swoim dowcipem, a także sporą dozą lekkości. Nie jest to być może film, który zapada w pamięci czy który sprosta wymaganiom większości widzów, jednak według mnie jako obraz familijny sprawdza się w stu procentach.
-
Odradzać wizytę w kinie można jedynie rodzicom, którzy nie dopuszczają myśli o zakupie sierściucha swoim podopiecznym.
-
Wygląda jak chaotyczna, ale bogata robota, gdzie było więcej sponsorów niż wizjonerów.
-
Żeby dziewięćdziesięciominutowy uznać za udany, potrzeba czegoś więcej niż śmiesznego kotka.
-
Lekki i niewymagający film z pozytywną puentą, przy którym pośmieją się zarówno duzi, jak i mali widzowie.
-
To niestety produkcja, która ukazuje Kevina Spacey'ego w złym świetle. Film głupi, naiwny i niepotrzebny.
-
Tę banalną, moralizatorską historyjkę okraszoną paroma przeciętnymi dowcipami psuje zachowanie kota. Nienaturalne, mocno komputerowe, sztuczne aż do bólu.
-
Jeśli więc macie odrobinę wolnego czasu, przepadacie za słodkim mruczeniem i chcecie się rozerwać, wybór tego tytułu powinien być dobrym rozwiązaniem.
-
Prosty w fabule i przesłaniu, ale miłośnicy kotów na pewno z przyjemnością go obejrzą.
-
Wprawdzie można dostrzec w nim ideę scementowania więzów rodzinnych poprzez obudzenie uczuć w pracoholiku oddanym wyłącznie robocie, ale wszystkie emocje w tym obrazie są na pokaz, a sztuczność wylewa się z ekranu nie tylko za sprawą polskiego dubbingu, ale również mało przekonujących kreacji.
-
Konwencjonalna i schematyczna bajka, która z pewnością spodoba się wszystkim miłośnikom kotów.
-
Choć w zamyśle "Jak zostać kotem" miał być łączącym pokolenia filmem familijnym, wyszedł z niego obraz dla nikogo - to jedynie zgrzebna kompilacja scen wypełnionych korpogadką z grubo ciosanymi slapstickowymi popisami.
-
Kino familijne, ale nie wiadomo, czy dla dzieci czy dla dorosłych.
-
Leniwa historyjka, która nie sprawia żadnej przyjemności. Nie ma w tej przemianie nic wyjątkowego i na dodatek rzadko jest okazja, żeby się pośmiać.
-
Jest dobrą mimo wszystko pozycją dla dzieci i rodziców. Trochę śmieszy i jest lekki.