Adsun22
Użytkownik"Io devo pensare che tutto quello che mi capita è la mia vita."
-
Zdecydowanie od Ghibli wolę ludzkich bohaterów, ale ma to swój urok, ciekawe zakończenie i dużo japońskiego folkloru.
-
Szczury nadal są nieciekawe i irytujące, dobrze, że Leo się nimi zajął, ale Copley i Lundgren są rewelacyjni. I bardzo fajna polska piosenka.
-
Jak na Ghibli rozczarowująco prosta historia, chociaż to nie jest zły film.
-
Był potencjał, ale wyszedł taki zbiór anegdot z życia kanara, niekoniecznie łączący się w ciekawą historię, chociaż Bulcsú spoko.
-
Trochę inny film Ghibli, bo realizm zamiast baśniowości, dziennik o dojrzewaniu w stylu Persepolis. Nostalgiczny, ale w ten depresyjny sposób, rozliczenia z przeszłością.
-
Chyba najbardziej beztroski i niewinny film Ghibli, ale fabularnie niestety jest dosyć prosty, więc na koniec zostaje pewien niedosyt.
-
Myślę, że dało się to zrobić lepiej, czegoś mi tu brakuje, większego wejścia w psychikę postaci, skupienia się na problemach bohaterów, a nie ogółu społeczeństwa, ale dobrze pokazuje, jak łatwo z czegoś zrobić aferę, dorobić ideologię.
-
Przesłanie to typowy Miyazaki, czasami muzyka jakby była z innego filmu, ale wizualnie jest obłędnie i magicznie, a fabularnie ciekawie i niejednoznacznie. Motyw, że robale okazują się mniej robalami od niektórych ludzi, wydaje się powtarzającym motywem w filmach, od razu przypomniał mi się Mickey 17.
-
Chyba najnormalniejszy z filmów Arronofskiego. Czuję pewien dysonans, bo wydarzenia w życiu głównego bohatera dramatyczne, a film utrzymany w dość lekkim tonie, no i koleś ma trochę farta, ale poza tym bardzo dobra produkcja.
-
Kino. Rewelacja. Lepsza sztuczna rodzina niż wiele prawdziwych.
-
Ciekawy dylemat: dura lex sed lex czy relatywizm winy i kary. Tylko ten miłosny zwrot w końcówce taki niczym niepoparty.
-
Nie jestem fanem F4 i po tym filmie nie zostanę. Chociaż jest zaskakująco udany jak na MCU, chyba nawet najlepszy film F4, w ogólnej skali poprawny, z ciekawym dylematem: poświęcić ukochaną osobę czy cały świat. Za dużo ekspozycji i społeczeństwo to tu jedynie pionek.
Za to uwielbiam Silver Surfera i tutaj wypada zdecydowanie najlepiej, zwłaszcza w scenach akcji, dobrze budowane napięcie. Niestety zakończenie rozczarowuje. Galactus potężny, dopóki nie dał się zrobić jak frajer.-
6.525 września
- 1
- Skomentuj
-
-
Pytania, których nawet nie wiedziałem, że nie powinno się zadawać. Bardzo krindżowe, ale bywa zabawne.
-
6.520 września
- Skomentuj
-
-
Niezły klimat, ale złol przerysowany do granic absurdu.
-
6.520 września
- Skomentuj
-
-
Jeśli chcecie zobaczyć sceny intymne z Chrisem Evansem i między Aubrey Plazą i Margaret Qualley, to jest to właściwy adres. [Tu wstaw żart o oglądaniu jedną ręką.] Dookoła jest całkiem niezła akcja i ponoć jakaś fabuła. Ocena: 1/2 Coenów.
-
4.515 września
- Skomentuj
-
-
To jest bardziej Dracula Coppoli niż Dracula Coppoli. Fajny kamp. Był już Dafoe w roli "Van Helsinga", teraz Waltz, więc mamy bingo.
-
Niby horror, ale nie jest straszny, za to bardzo niepokojący, a ogląda się bardziej jak kryminał. Przedstawiony z kilku punktów widzenia, autor czasami najpierw podaje nam odpowiedzi, a dopiero później zadaje pytania, przez co historia wciąga jak bagno. Spodziewałem się, że przyczyna wszystkiego będzie bardziej "naturalna", ciekawe zaskoczenie. Chciałoby się więcej duetu Garner - Brolin. Abrams i Christopher rewelacyjni.
-
7.515 września
- Skomentuj
-
-
Ujdzie, ale wygląda jak fanfilm, manga nadal top. Niech ktoś wreszcie zrobi jakieś porządne anime.
-
Nie sądziłem, że to będzie tak śmieszne. xD Na szczęście tym razem sam film dużo lepszy od trailerów. Bo obsadzenie Neesona od początku było wiadomo, że strzał w 10. Clippy, bałwan to w zasadzie osobny film w filmie, chyba moja ulubiona scena "Did you get all that?".
-
7.54 września
- 1
- Skomentuj
-
-
Przyjemny film, ale pewnie szybko go zapomnę. Na pewno dużo tu nadrabia elegancka obsada.
-
Taka moda na silne kobiece postaci, a Ruda Sonja ciągle leży odłogiem. Nawet w montażu zdarzają się duże błędy, ale w sumie spodziewałem się czegoś gorszego, a to wygląda jak solidny fanfik i git.
-
Nawet jak na animację historia jest mocno naciągana i przewidywalna, postaci obcych nieciekawe, zero jakiegoś zaskoczenia. Tak naprawdę jedyną ciekawą postacią jest Grigon, bo nie jest tak ugrzeczniony, chociaż i tak wszystkiego można się domyślić, bo jest równie generyczny co większość rzeczy w tym filmie.
-
4.53 września
- Skomentuj
-
-
Nie gorsze od filmów aktorskich. Masa nowych postaci, które służą jedynie jako cameosy celebrytów, musical bo Rihanna, generalnie film mało smerfny, bardziej przypomina Trolle. Jest kilka kreatywnych scen, ale byłoby lepiej, gdyby głównym celem filmu było opowiedzenie ciekawej historii o Smerfach, a nie bycie "na czasie", bycie hiperaktywnym, reklamowanie Rihanny i zbieranie celebrytów.