Baza recenzji
-
-
Drugi sezon to dynamiczne i emocjonalne rozwinięcie historii, które jeszcze mocniej podkreśla mroczny klimat i złożoność bohaterów. Animacja zachwyca stylem, a scenariusz sprawnie łączy brutalną akcję z wątkami politycznymi i duchowymi. To dojrzalsza i chyba bardziej intensywna odsłona serii, choć klimatem nie dorównuje oryginalnej serii Clive’a Bradley’a.
-
7.56 listopada
- Skomentuj
-
To jedna z najbardziej ambitnych polskich produkcji Netflixa ostatnich lat – wizualnie dopracowana, świetnie zagrana i odważna w narracji. Godny reprezentant kina katastroficznego w naszym kraju i pierwsza produkcja zrealizowana na taką skalę i z takim rozmachem.
Gorąco polecam! -
(SPOILER)
Wybaczcie być może profanację (?), ale ten 12-odcinkowy seans przypomniał mi kultowego 'Evangeliona'.
Pomijając pierwszy, dość smutny, a później zwariowany, schizofreniczny epizod, dalej to taki słodycz - koleś chce tylko pomacać i polizać się z kobietą. A później się bawią (choć mocarne sceny retrospekcji ukazują, że każdy nosi w sobie traumę nielichą) i chleją.
I w 3/4 serialu większość z nich ginie w ciągu 10 minut.
Japończycy może mają małe pisiorki, ale jaja PRZEOGROMNE! -
-
Niby to wszystkie najbardziej stereotypowe żarty o teściowych zebrane w serial, ale dobre do kotleta. Pod koniec zaczynają się dziwniejsze pomysły, fajnie.
Serial ten zasługuje na szczególne wyróżnienie z powodu poruszenia trudnej i niezwykle ważnej problematyki tłuścinek, kożuchów i farfocli w jedzeniu. Z tego co mi wiadomo, to pierwsze naświetlenie tej kwestii w masowej kinematografii. -
Bardziej aktualna wiedza naukowa, ale na animacjach nie bardzo widać 30 lat różnicy w rozwoju efektów specjalnych. Dodatkowo częste przebitki na współczesnych archeologów, sprawiają wrażenie jakby ten serial był niskobudżetowym kuzynem oryginalnych "Wędrówek...".
-
(5,5) "Podobno ludzie nie zauważają znaków, nawet tych oczywistych" ;) Głupiutkie/głupkowate ale Buscemi, Radcliffe czy Viswanathan (dzięki której i dla której tu trafiłem) dają popis
-
Więcej
Familijne kino, które z klasą łączy rozrywkę z wrażliwością. Inteligentna, serdeczna, sprawnie opowiedziana. Dla młodszych widzów będzie to przygoda, dla starszych lekcja jak opowiadać dzieciom o otaczającej rzeczywistości.
-
Może i na faktach, ale ubarwiony i mało realistyczny, widząc głównego bohatera... Ale wciąż kawał fajnej telewizji.
-
Pierwsze dwa sezony świetne. Ostatni sezon to już pomyłka i popłuczyny po poprzednich sezonach. Może z wyjątkiem historii Margo, ale to zasługa po prostu świetnie napisanej postaci. Niepotrzebna nowa postać Milesa i zmiana charakteru w taki sposób, że wydaje się być niewiarygodna. Wolałam relacje między bohaterami, klimat i rozwój NASA na przestrzeni lat niż bojki w kosmosie. Ocena ogólnie za cały serial.
-
Okazuje się, że można zrobić serial wierny realiom powieści, z bohaterami o konkretnym pochodzeniu, bez nachalnych zmian. Warto. Magiczny i klimatyczny.
-
Sam pomysł nawet ciekawy, ale wyszedł z tego kolejny generyczny serial Netfliksa, przewidywalny i nieśmieszny. Skip.
-
Można obejrzeć, nawet miewa swój urok, ale w porównaniu z pierwszym serialem Horyzonty są bardzo dziecinne i naiwne. Już nie wspominając, że po prostu pierwsze generacje samych pokemonów są ciekawsze.
-
Komiksy też były mało ambitne, ale potrafiły dawać jakąś frajdę. Tutaj są ze dwa ciekawe pomysły, a poza tym niestety trzyma poziom serialowego What If. Nie ma tu nawet żadnego zakończenia, ostatni odcinek po prostu się urywa.
-
Opus magnum Gaimana to jedna z najlepszych rzeczy, jakie w życiu czytałem. Serial na jego podstawie jest tylko... dobry, w porywach bardzo dobry.
Ale to i tak wszystko, co dzisiejszy świat streamingu mógł dowieźć. Można tylko się cieszyć, że serial powstał przed oskarżeniami wobec Gaimana, bo inaczej nigdy byśmy go nie zobaczyli. A tak przynajmniej znajdą się osoby, które po seansie sięgną po komiks. I to prawdopodobnie jest największa wartość tego serialu. -
Jedyna wada tego anime jest takie, że się kończy. Doskonały humor, ciekawe postaci, a jednocześnie porusza bardzo poważne i trudne tematy.
-
egzystencjalna saga przepełniona namiętnością
-
niezły, ale za dużo przypadkowych zbiegów okoliczności jak zwykle
-
Owszem, pierwszy sezon jest lepszy od drugiego, ale masowy hejt jest głęboko niesprawiedliwy dla produkcji jako całości. To udana adaptacja gry i kolejna sugestywna wizja postapokaliptycznego świata.
-
Więcej
Serial tak drętwy, że praktycznie nieoglądalny. Nie wyróżnia się żaden odcinek, może poza pierwszym w trakcie którego można mieć nadzieję, że jakiś pomysł na fabułę istnieje. Zirytują zarówno widza, który jest wyznawcą kultowego filmu, jak i takiego który przystąpi do oglądania „na świeżo”.
-
Potworne rozczarowanie.
Nie spodziewałem się, że twórca świetnych 'Fargo' czy 'Legionu' zaprezentuje mało ciekawą trawestację "Piotrusia Pana", a z Xenomorpha uczyni nic nie znaczące tło. W dodatku zrobi z niego posłusznego pieska Fafika.
Pomysł na dzieci, uwięzione w ciele dorosłych ciekawy, ale sprowadza się ostatecznie do banałów o problemach dorastania i kolejnym bełkocie o megalomanie, który chce dać ludziom nieśmiertelność.
Po co w ogóle było w to wikłać Aliena? -
Poprawnie wykonany serial detektywistyczny z ciekawym wątkiem religijnym. Niestety wszystko oprócz religii jest tu potraktowane powierzchownie, postaci nie porywają, montaż jest momentami co najmniej kwestionowalny, a finał nie dowozi. Ale pomimo tego jest to serial wciągający, który ma swoje mocniejsze momenty. Jeżeli interesuje was temat mormonów lub po prostu lubicie detektywistyczne seriale klasy B to polecam spędzić kilka miłych wieczorów przy tym utworze
-
7,5. ocena po 2 odcinkach. jest potencjał i są głupoty. ale to pierwsze przeważa. jestem kupiony. oglądam dalej. ale jako fan czuję trochę niedosyt. Tak było... ale po ostatnim odcinku ocena się... zmniejszyła. 6,5 to maks za całość.
-
6.524 września
- Skomentuj
-
Chyba najlepsza filmowa rzecz od Alien³. Wojna korporacji z ekscentrycznym Kavalierem na czele; pytania egzystencjalne, bo hybrydy maszyn i ludzi; nowe, ciekawe potwory; rewelacyjny Timothy Olyphant w drugoplanowej roli.
Rozumiem, czemu fani mogą się poczuć rozczarowani. Bo Obcego jest tu bardzo mało. To serial o wszystkim, tylko nie o nim. W dodatku jest tu nagi, to znaczy pokazany w całym swoim majestacie. Mnie taka świeżość jednak bardzo cieszy.
Wątek Wendy zbyt przewidywalny i jest zbyt OP. -
Poziom odcinków różny. Ogólnie sztampowo. Ale klimat potrafią wykreować. Jest brutalnie. A realizmu dodaje oryginalny język. Finałowa bitwa!
-
Świetny serial.
Szkoda, że został skasowany przedwcześnie.
Co prawda powstał po latach film kończący pewne wątki, ale bądźmy szczerzy - to już nie było to. A 4 sezon, który miał się skończyć spaleniem Deadwood byłby prawdopodobnie jedną z największych petard w historii TV.
Pewnie w alternatywnym świecie, ostatni odcinek 4 sezonu, ma równie kultowy status co ending 'Six Feet Under'. -
Życie-śmierć.
Wszystkie odcienie ludzkiej egzystencji.
Plus najlepszy finał w historii telewizji. -
Od zachwytu do całkowitego znudzenia.
Tak, obejrzałem wszystkie 11 sezonów.
Za kolejne spin-offy podziękuję.
Wystarczy mi już tej Zgnilizny. -
Flanagan jak zwykle w formie.
Stylowa wędrówka przez wspomnienia.
"Perfectly splendid!" -
Zjawiskowa Anya.
Piękna pochwała psychodelików i antydepresantów.
Taka, że po seansie masz ochotę na niezły odlot.
Ale twórcom chyba nie o to chodziło... -
Magiczna opowieść o przemijaniu.
Gdyby zacytować klasyka i jeden z najlepszych seriali świata napisałbym - "You can't take a picture of this, it's already gone." -
Poświęca sporo naszej uwagi, zarówno na przybliżenie nam przyczyny katastrofy jak i astronautów tej tragicznej misji.
Plus oddanie im hołdu.
No i sporo tutaj archiwalnego materiału, co warto zawsze docenić. -
Wciąż twierdzę, że Moffat ma świetne pomysły, ale jest wyjątkowo słabym scenarzystą na całość, co pokazał przy 'Sherlocku', który wypalił się już po 1 sezonie (z przebłyskiem na Psa w drugim).
Tutaj też chłop nie dowiózł do końca, choć tym razem, na szczęście, nie zamęczył nas kilkoma sezonami. -
Fantastyczna satyra na Hollywoo.
Poszczególne odcinki to pieprzone złoto! -
Bezpieczna ekranizacja poszczególnych fragmentów kilku komiksów - poszatkowane, wypaczone, zbyt ugrzecznione (na Trygława i Swaroga!) pod najmłodszych.
Duch i humor komiksów mistrza Christy został jednak zachowany, chociaż wiadomo, że każdy wolałby ekranizacje jeden do jednego.
Na to jednak potrzeba byłoby sporego budżetu, a ten serial jest jednak stworzony po taniości. A i tak tylko dzięki dolarom od Netfliksa!
Polska ma tyle dobra, ale nie ma kasy, by przekuć to na wielką skalę. Szkoda.