Baza recenzji
-
Film to jeden wielki product-placement, a scenariusz to absurdalna głupota (60-letni kierowca w Formule 1 jest tak samo wiarygodny jak kierowca ślepy, z jedną nogą i ręką). Co innego strona techniczna i praca kamery. Montaż, dźwięk i montaż dźwięku - pewne nominacje do Oscara w kategoriach technicznych ma.
Pitt ma w sobie tyle charyzmy, że ciągnie brawurowo tę rolę. Tylko nałóż sobie ochraniacz na zęby, by nie zgrzytać od tej fabularnej głupoty i do bólu schematycznej, scenariuszowej wydmuszki. -
Retrofuturyzm fajny, bardzo fajny, a scenariusz nawet OK.
-
"Szczęście to skomplikowane pojęcie" ;) Ani to angażuje ani ciekawości nie wzbudza, bohaterowie niby są a jakby ich nie było, gatunkowo miota się od postapo sci-fi po kryminalne kino akcji i zemsty no i koniec końców wyszło takie NIC przez Netflix wyprodukowane i w Indonezji nakręcone ("25 x Azja (3)" - 22/25)
-
Po kiego grzyba odwoływać się do wybitnego działa Hitchcocka i udawać, że wszystko działa i jest fajne. Kiedy wcale nie jest.
Bo intryga kuleje i jest marniejsza nad marnościami. I wszystko marność? Nie do końca - to po prostu słabiutki kryminał nawet jak na normy hollywoodzkie lat 90. Tym bardziej dziś "szkoda nafty" na seans. -
Głupio mi - myślałem, że na kolacji się porządnie spierdziałem, że aż mi dupę wypaliło razem z krzesłem, ale nie, to podróbka jeansów z Hongkongu mi wybuchła. Bo tam bomby były!
I po co było kupować na bazarze od Ruska?
Van Damme - skończ już z takimi głupotami... -
To tutaj Cameron pokazał po raz pierwszy swoje seksualne zamiłowanie do wody (coś jak stopy u Quentina Tarantino). Bez wątpienia jedno z najlepszych kin fantastyczno-naukowych w historii.
Otchłań morza to rzecz niebywale zabójcza, ale jednocześnie do dziś niezbadana, piękna, mroczna.
Taki prekursor późniejszego 'Avatara'. -
Jeden z przykładów filmu docenionego dopiero po latach. O zostawieniu straumatyzowanych weteranów wojennych z Wietnamu nikt wtedy jeszcze nie mówił, a termin PTSD nie był nikomu znany. A większość widzów nie chciała nawet odczytać tak filmu.
Warto wspomnieć, że to znakomita adaptacja dość słabej książki. W przeciwieństwie do niej - Rambo nie zabija ludzi, wciąż zachowuje swe człowieczeństwo. Zaszczuty, chce tylko przeżyć. Kino sensacyjne z duszą i przekazem. Ile takowego mamy dziś? -
Ponoć z oryginalnego scenariusza braci (dziś sióstr) Wachowskich niewiele zostało, ale czy kino byłoby lepsze, czy gorsze nie dowiemy się nigdy.
Dostaliśmy jednak cholernie trzymającego w napięciu akcyjniaka.
A przerysowany Banderas świetnie bawi się rolą. Ba, do dzisiaj wszyscy pamiętają kultowy mem/gif z tego filmu. -
Nigdy za tym nie przepadałem. Może jeśli potraktować to jako kino kampu (coś, jak nasz "Świat według Kiepskich") to może i to jest na jakimś poziomie zabawne. Problem, że ktoś to klepnął full-serio, z kuriozalną utopią, gdzie policjanci nawet nie wiedzą co znaczy "morderstwo" i kod 187. Szkoda słów. Plus muszelki i wirtualny seks.
-
ani to śmieszne, ani specjalnie angażujące, ciekawe po co to wchodzi do kin po 30 latach
-
rewelacyjna rola Meryl Streep
-
Świetny mix komedii, horroru i fantastyki. Dobrze wykreowane postaci i dobry casting to to czego można oczekiwać po Timie Burtonie. Szkoda, że nie robi się już takich filmów. Prostych i nieskomplikowanych, ale urzekających. Nie jest to w żadnym stopniu arcydzieło, lecz spełnia swoją funkcję i daje sporo rozrywki tym, którzy wiedzą czego szukają.
-
Całkiem przyjemny kawałek kina. Burton dowodzi ponownie że jest świetnym reżyserem i warto oglądać jego dzieła. Świetna obsada, ciekawa historia i przyjemne efekty specjalne czynią z seansu naprawdę miłe przeżycie. Nie jest to na pewno nic przełomowego ale świetnie nadaje się jeżeli lubicie styl burtona albo fantasy
-
Serce boli, że to jeden z niewielu filmów eksplorujących tematykę cywilizacji mezoamerykańskich. Świetne dzieło trzymające w napięciu, klimatyczne i ze świetnym castingiem. Realizm i ciężki klimat sprawiają, że ten seans jest czymś specjalnym. Jeżeli lubicie tematykę Azteków, dobrą akcję lub po prostu chłopów biegających z gołymi klatami to jest to naprawdę dzieło godne polecenia. Wielka szkoda, ze nigdy ni doczekaliśmy się sequela
-
Głupia naparzanka z prostą fabułą, ale daje sporo zabawy. Główna postać jest wyrazista i ciekawa, akcja jest dobrze wyreżyserowana, a głupoty scenariuszowe nie kłują po oczach aż tak bardzo. Dobry film na nudny wieczór, ale nie spodziewajcie się fajerwerków.
-
(NH'25) "Czuję, jakbym już tu był" I co z tego że na myśl przywodzi inne produkcje z różnych zakątków świata skoro scenariuszowo ociera się o geniusz a grze Kyung-gu Sol też zarzucić niczego nie można (Czy tymi pociągami mógł(by) podróżować Witek Długosz? Czemu nie) ("25 x Azja (3)" - 21/25)
-
Nieudany.
I jeszcze ta biedna Stone, która mu sukcesie "Nagiego Instynktu" musiała ogrywać seksualne obiekty dla mięśniaków.
Po latach to krytykowała, mimo iż zarobiła na tym miliony (wszak aktorka z niej marna). Ot, taka hipokryzja Hollywoodlandu... -
Najlepszy film z Seagalem. Później nigdy nie był już tak dobrze drewniany jak tutaj.
I Erika Eleniak w torcie - na początku lat 90, każdy niepełnoletni szczyl się w niej kochał, a jak ktoś miał gdzieś jej zdjęcia z Playboya (Internet? Jaki Internet?) to był bogiem osiedla.
Takie to ciekawe czasy VHSów i mego dzieciństwa. -
Do "Potopu" startu nie ma, ale mało który polski film historyczny ma start do tegoż. "Ogniem i mieczem" było dla mnie tak naprawdę pierwszym spotkaniem z trylogią sienkiewiczowską, gdy w liceum obowiązkowo zabrali całą szkołę do kina.
Podobało mi się wtedy. Doceniam również dziś.
Może nie z takim entuzjazmem, ale jednak. Porządna robota. -
To była taka klapa, że do dziś youtuberzy o tym opowiadają. Recenzji też nie miał dobrych.
A jednak film mi się podobał, a scenkę z małym helikopterkiem ostrzeliwującym ludzi pamiętam do dziś (a oglądałem film dawno).
Może nie jest to wybitny "Syndykat zbrodni", ale to całkiem niezłe kino sensacyjne ze spiskiem na szczeblach rządowych. -
Jakie to jest nudne, chyba tylko przesiadująca na chacie matka może być nudniejsza...
-
Nie słucham K-popu, ale piosenki tutaj wpadają w ucho. Energia. Kolory. Atomówki po nowemu.
-
Z jednej strony, ciekawa akcja, dobre zrozumienie postaci Supermana i typowy, gunnowski humor (nie przeszarżowany w mojej ocenie). Z drugiej, masa deklaratywnych dialogów i poczucie, że przeoczyliśmy jakiś prequel tego filmu. Jednak całościowo jest to bardzo dobra rozrywka.
-
7.527 lipca
- 1
- #5 w nowych
- Skomentuj