-
Choć wpisuje się podobnie jak i "Er ist wieder da" w gatunek satyryczny, różni się od niego właśnie perspektywą - po raz kolejny za ekranizację rosyjskich losów zabierają się luzie Zachodu - nie ujmuje to w żaden sposób wartości artystycznej, choć, posiłkując się słowami mojej mamy, nikt nie będzie w stanie oddać rosyjskiego ducha, jak tylko sami Rosjanie.
-
Znowu Disney stara się zagospodarować lukę, która rozdziela dwie wykreowane przez Lucasa trylogie. O ile mam olbrzymie wątpliwości co do cyklu zainicjowanego w 2015 roku przez J.J. Abramsa, seria spin-offów to najlepsze, co mogło przytrafić się marce Star Wars. Najnowszy film opowiadający o losach młodego Hana Solo tylko to potwierdza.
-
O dystansie twórców do podejmowanego tematu świadczy przede wszystkim umiejętność wyśmiania wszystkiego. Może to właśnie ten zabieg pozwala z przymrużeniem oka spojrzeć na film jako całość - nie wyłącznie jako kabaret o praktyku nazizmu, ale możliwej adaptacji ideologii na współczesnym podłożu.
-
Traktując obraz w oderwaniu od korzeni, przychylałbym się do uznania Ostatniego Jedi za udane przedsięwzięcie, wizualnie kojące oczy, przedstawiające nieoczywistą, z uwagi na pokaźną liczbę zwrotów akcji, historię.
-
Obraz Landa jest filmem dobrym, jednak zawiera sporo elementów niewspółgrających z ciekawym konceptem całości. Pojawiające się w filmie sceny retrospekcyjne nie są odpowiednio sygnalizowane, stąd nie zawsze jasnym jest, czy cofamy się do wspomnień bohatera, czy może tkwimy w jego najgorszych snach i obawach.
-
Lekka rozrywka z kategorii filmowych odmóżdżaczy. Dla tych, którzy rozpoczęli swoją przygodę w Porcie Royal, nie będzie to nic innego jak krzywe odbicie sympatycznego wspomnienia.
-
Jest hołdem oddanym wiernym fanom, stąd może też się nie spodobać przypadkowym widzom.
-
Reżyser trochę przedobrzył, nawiązując do walki Rebelii z Imperium. Druga połowa filmy obfituje w sceny, które po prostu należało nakręcić inaczej. O ile względem starszej generacji aktorów ekranizacja ta jest wspomnianym hołdem, o tyle relacja między filmem Abrams i najstarszą trylogią w analogicznie skonstruowanych wątkach nabiera cech czołobitności.
-
Poszukując tytułów poświęconych Józefowi Piłsudskiemu, dosyć przypadkiem natrafiłem w internecie na wzmiankę na temat odnowionego cyfrowo filmu. Żądny dramatu politycznego z polskiego podwórka, bezzwłocznie sięgnąłem po tę produkcję, która w wierny, aczkolwiek niepozbawiony elementów propagandowych sposób, niejako zrekonstruowała wydarzenia sprzed 92 lat.
-
Finał ekranizacji jest historycznym fałszem i turecką propagandą. Niestety, często występująca grafika z tanich gier komputerowych oraz chaotyczne sceny batalistyczne, za którymi nie można nadążyć, a w których biorą udział armie jednolicie umundurowanych "klonów" nie robią najlepszego wrażenia.
-
Oczekiwania związane z premierą Rogue One: The Star Wars Story z pewnością były wysokie. Projekt spod znaku Disneya jest czymś zupełnie nowym, nieznanym dotychczasowemu uniwersum. Ma przekonać fana Gwiezdnych Wojen i każdego potencjalnego widza, że aktualny właściciel Lucasfilm podoła kolejnym wyzwaniom. Od razu trzeba przyznać, że pionierski, antologiczny cykl został świetnie zainaugurowany.
-
Ten film był nam bardzo potrzebny. Nie tylko zwolennikom porządnego kina wojennego, ale i tym, którzy potrafią sięgać do przeszłości i wyciągać z niej wnioski.
-
Film wyjątkowo wzruszający i z racji oparcia na autentycznej historii, przedstawiający w moim przekonaniu najbardziej "Boże" Święta od czasu tych rzeczywistych narodzin Jezusa sprzed 2000 lat.
-
Ma szansę zasłużyć sobie na miano najlepszego fanfilmu w dotychczasowej historii tego gatunku.