Szanujemy Twoją prywatność i przetwarzamy dane osobowe zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Razem z naszymi partnerami wykorzystujemy też pliki "cookie".
Zamykając ten komunikat potwierdzasz, że zapoznałeś się z polityką prywatności i akceptujesz jej treść.
2 P
  • Ostatnia aktywność: 30 marca
  • Dodany: 8 września 2019
  • Tym bardziej cieszy fakt, że Mascaro powróci na nasze ekrany z uroczą pochwałą eksperymentowania w podeszłym wieku. Tytułowy ekstrakt o magicznych właściwościach powinien przysługiwać nie tylko najmłodszym. A zatem ćpajmy życie niezależnie od ilości lat na karku - zdaje się apelować twórca. Innymi słowy, gdy przyjdą wybory, nie zabieraj babci dowodu, zarzuć jej temat.

    Więcej
  • Debiuty debiutami, ale scenariuszowa czy inscenizacyjna amatorszczyzna - nie mylić z niskim budżetem - wybranych obrazów prowokowała cierpliwość zmęczonego widza. Nie twierdzę, że festiwal ma przestać się identyfikować z pomysłem konkursu dla nowicjuszy, skądinąd leniwym, ale mógłby ich wyłaniać z mroku w podobnie autorefleksyjnym tonie, jaki towarzyszył bohaterom jednego z ciekawszych wpisów do katalogu tegorocznej edycji.

    Więcej
  • Produkowanie przesądów dla osobistych celów i eksploatacja tradycyjnie ustalonych kodów komunikacji są również tematami pozornie osobnego prologu. Narrator opowiada w nim o kobiecie, która dopuściła się manipulacji wierzeniami lokalnych głupców, aby powstrzymać kochanka przed wyjazdem z wioski. W tej dynamice kryje się sedno historiograficznej strategii Salaticia.

    Więcej
  • Chociaż filipińscy kiniarze nie mogą obiecywać sobie zbyt wiele po rozpowszechnianiu An Errand, a kolejki przed ich kasami z pewnością nie dorównają okazałością tłumom wątpliwych marzycieli przemierzających korytarze pałacu przy Sekwanie, pierwsza przymiarka Bekaerta do pełnego metrażu powinna odnaleźć fanów pośród festiwalowej publiki i sympatyków somnambulicznych neonoirów.

    Więcej
  • Sednem filmu Patiño jest bowiem refleksja na temat woalu teatralnej umowności i kreatywnej transgresji - transcendentalnego wymiaru nie tyle słowa i przeniesienia myśli na papier, ile ich ponownego zaangażowania do życia. Zupełnie jakby każdy przejaw aktorstwa miał w sobie coś epifanicznego i odsłaniał na moment podszewkę kostiumu prawdy Słynne "być albo nie być" nabiera nowych znaczeń i w tym świetle należałoby interpretować splitscreenowe mruganie diegetyczną powieką na początku i końcu utworu

    Więcej
  • Gdyby główna bohaterka Nie obchodzi mnie, czy przejdziemy do historii jako barbarzyńcy zdecydowała się nakręcić dokument, prawdopodobnie powstałoby dzieło zbliżone do pierwszego chorwackiego utworu w konkursie głównym festiwalu w Rotterdamie. Duch Ionescu zdaje się unosić także nad Dalmacją i widmową spuścizną zafiksowanego kombatanta.

    Więcej
  • Mimo iż bracia Zürcher skutecznie wzbogacili swój filozoficzny język, włączając do filmowej składni więcej czarów i baśniowości niż czasoprzestrzennych aporii, nadal mnie zastanawia, dokąd tak naprawdę zmierzają i czy przypadkiem wyżyn nie osiągnęli w poprzednich próbach.

    Więcej
  • Nie roszczę sobie prawa do zasiadania przy stoliku, który w finałowej scenie okazuje się przestrzenią symbolicznego pojednania. Chcę być natomiast tym chłopcem, który na drugim planie tańczy z słuchawkami na uszach - obstawiam, że drepcze w rytm The Night Frankiego Valli & The Four Seasons. Innymi słowy, wystarczy mi kąpać się w podobnych odcieniach światła. Tylko wtedy badanie stetoskopem przyniesie jakiś efekt i nie spotka się z absolutną ciszą.

    Więcej
  • Foucault zastanawiał się kiedyś, czy nadejdzie moment, gdy Artauda uznamy za fundament naszej mowy, nie zaś jej aberrację. Mam wrażenie, że film Korine'a przybliża nas do tego świata, agresywnie driftując na zakręcie wszelkiego sensu. Zapnijcie pasy.

    Więcej
  • Jedno moim zdaniem jest pewne. Retoryczny nomadyzm postaci, imperatyw semantycznego błądzenia, trzewiowa potrzeba kontynuowania wokalnego strumienia świadomości stanowią próbę poetyckiego negocjowania tożsamości poprzez dialog z otoczeniem. Opis świata staje się opisem samego siebie, a chodzenie po zroszonej ściółce - nie-ludzkim językiem zrozumiałym dla otaczającej nas fauny i flory.

    Więcej
  • Wróciłem w związku z tym do Fordowskiego klasyka. W ostatniej scenie Łomnicki mówił: "Nienawidzę smutku i rezygnacji. To dobre dla nieboszczyków". Finalne przełamanie przygnębiającej atmosfery jest znamienne. Mam bowiem wrażenie, że - mimo jawnie krytycznego spojrzenia na rzeczywistość i surowej oceny kondycji międzyludzkich animozji - Portnoy wciąż ufa pogodzie ducha, jaką w sercu zaszczepiła mu matka, z którą lata temu uciekł do Izraela.

    Więcej
  • Nie dziwi zatem, że filmowa Maria, Maria do Mar - jak w Bondowskim stylu przedstawia się postać grana przez debiutującą Carolinę Campanelę - podejmuje decyzję o wygłoszeniu swoistego manifestu ikonoklastki. Monolog u brzegu pochmurnego morza, w trakcie którego odmawia prymatu górskim widokom na rzecz subiektywizacji sonorycznego krajobrazu, ponawia w zasadzie pytanie Daneya: "Zapewne myślisz, że kino to obrazy i dźwięki. A co, gdyby było odwrotnie"?

    Więcej
  • Niemieckiej reżyserce, absolwentce filozofii w Karlsruhe i filmu w Buenos Aires, udaje się zamanifestować coś bardzo delikatnego w naturze, mianowicie pozornie błahy fakt, iż przekaz nie odnosi się wyłącznie do treści, ale do samego aktu ofiarowania, a teksty żyją przede wszystkim wtedy, gdy rytualnie łączą ludzi dotąd sobie obcych.

    Więcej
  • Lin debiutuje ciekawą post-gatunkową hybrydą i udowadnia, że konwencja potraktowana z pełną świadomością oraz techniczną pieczołowitością w egzekwowaniu jej prawideł nieraz sprawdza się lepiej od pretensjonalnych snujów i wyciskaczy łez. Teraz wystarczy trzymać kciuki, że ktoś podejmie decyzję o programerskiej adopcji.

    Więcej
  • Dosłownie rokrocznie zwracamy uwagę na konsekutywny wpis do filmografii Kazacha. Steppenwolf jest najpiękniejszym z nich. Nie dlatego że bandyterka i zemsta serwowana na zimno są tak atrakcyjne na wielkim ekranie. Jerkinbek Ptyralijew uchwycił opisany dramat z operatorską precyzją godną intertekstualnych referencji.

    Więcej
  • Bazodanowy charakter projektu Mari może i wpisuje się w nowoczesny wachlarz metodologii oralnych historii, ale bez anielskiej interwencji zbiór pikseli pozostaje wciąż niemy. Nie zdradzając za wiele z finalnych niespodzianek, sugeruję jedynie, by andaluzyjskiej walkirii dać kredyt zaufania i pozwolić rozwinąć elektroniczne skrzydła, którymi zamiecie zmęczonych pasterzy ku hodowlanej Walhalli.

    Więcej
  • Może pomiędzy zbiorową czołobitnością, paleniem historycznego głupa i wokalizowaniem dumy z przetrwania czasów relatywnie trudniejszych, a także z dala od symetrystycznej neutralności, która ostatnio kompromituje intelektualistów, znajduje się przestrzeń dla spełnienia trzewiowej potrzeby chwilowego zapomnienia, swoistego zerwania z manią ustalania faktów i dekonstruowania założycielskich mitów - sugeruje reżyser.

    Więcej
  • Ostatnią próbą Gracia dowodzi nie tylko własnej kinofilii, bo magiczno-realistycznych analogii moglibyśmy przywołać wiele - na usta cisną się nazwiska Attili Janischa czy Andrégo Delvaux - lecz przede wszystkim zdolności wykroczenia poza nurt biernych imitacji, którym podążają stada epigonów. Autor scenariusza, reżyser i montażysta przedstawił perfekcyjnie spójną wizję, nie zapominając o zaproszeniu widza do interpretacji i domysłów. Tym się cechuje inteligencja gotowa służyć odbiorcy.

    Więcej
  • Nie ma sensu zdradzać transcendentalnego finału nieco ponad sześćdziesięciominutowego utworu. Dość powiedzieć, że w natłoku składniowych lapsusów i ortograficznych koszmarów kryje się coś prawdziwego, coś efemerycznego, co łatwo stracić, popadając w rutynę utartych schematów.

    Więcej
  • Nagrodzone na Berlinale przez FIPRESCI Între revoluții zaskakuje czułością i melancholią, zrodzonymi w zgliszczach po starych dokumentach oraz wśród powracającego echa rewolucyjnych mamideł. Ideowe dochodzenie w sprawach historycznej cykliczności i wykluczenia kobiecej perspektywy z publicznej debaty stało się kanwą dla innego rodzaju śledztwa - jak oddzielone przestrzenią i czasem głosy tęsknoty jednoczą się dzięki możliwościom samego medium.

    Więcej
  • O niewielu utworach z tegorocznej edycji Berlinale można powiedzieć, że zapadają w pamięć. Ten wielki wózek filmowych łakoci i wzruszeń - ni tragedia, ni komedia, a dzieło bez większego morału, jak Renoirowska Suka zapowiadane właśnie przez kukiełki - wymyka się owej przykrej tendencji. Efekt intymnej współpracy Phillipe'a, Louisa, Esther i Lény Garrelów powinien zatem przypaść do gustu zarówno garstce fanów jego późnej twórczości, jak i całej reszcie sceptyków...

    Więcej
  • Chiha zbudował prawdziwy wulkan ekranowej energii, którego eksplozje poruszają tektonicznymi płytami społeczeństwa, co skwapliwie odnotowuje historyczny sejsmograf ubrany to w balowe suknie, to w skórzane spodnie z ćwiekami. Wyniósł materiał źródłowy na inny poziom - niekoniecznie wyższy - stawiając pytanie o to, czy mobilność nowych pokoleń jest przyczyną lub też efektem rezygnacji głównych bohaterów z uczestnictwa w danse macabre.

    Więcej
  • Wszystkim, którym nie wadzi ucztowanie w tej atmosferze, przy kilku jabłkach, zerwanej firance i dziwnie zakrzywionym dzbanku, Jönsson powinien zaserwować nie tylko mnóstwo zabawy, bo wymyślanie niecodziennych historyjek to iście kinofilska karuzela śmiechu, ale także coś na ząb - może nawet ten mądrości.

    Więcej
  • Po Ziemi jałowej oraz The Wastetown można przyjąć, że Ahmad Bahrami z sukcesem balansuje na krawędzi budowania własnego stylu i wyrażania artystycznego hołdu wobec depozytariuszy modernistycznego kina. Korzysta z dorobku filmowych idoli, by przenieść charakterystyczną poetykę Tarra czy Fehéra na grunt społecznych bolączek swojego narodu.

    Więcej
  • Matīss Kaža udowadnia - podobnie jak Shahram Mokri w irańskim Jenayat-e bi deghat - że filmowy formalizm, żyłka do narracyjnego eksperymentowania, poczucie humoru oraz polityczny pazur mogą iść ze sobą w parze. I tak jak woda potrafi służyć za narzędzie manipulacji mesjanistycznego kabotyna, tak można ją przecież schłodzić i wylać z kubła na rozgrzane głowy awanturników. Należy mieć nadzieję, że za taki powiew świeżości Ūdens garša został uznany na łotewskim rynku.

    Więcej
  • Nawet jeśli zabijesz wszystkich rasistów, nie uwolnisz porwanych kobiet, nie przywrócisz chłopcom pewności siebie, nie odbudujesz domów zburzonych siłą ekonomicznej presji - zdaje się mówić Császi w swej eklektycznej próbie pojednania masowego zapotrzebowania na rozrywkę z politycznym prowokowaniem krytyki.

    Więcej
  • Obraz Kromanova rzuca w końcu światło na metaforę zawartą w tytule i podpowiada, kogo można postrzegać w roli zbyt ambitnego alpinisty, zaślepionego perspektywą zdobycia szczytu - niezważającego na zagrożenia i szanse kryjące się wokół niego. Słońce strąca naiwnego Ikara z obranego kursu deontologii, a przesycając blaskiem finalne kadry, spełnia rolę galaktycznego komisarza, który czerpie inspirację ze śledczych taktyk filmowego antybohatera.

    Więcej
  • Chwilami ma się wrażenie, że za kamerą stanął Terrence Malick, tkając kolejny filozoficzny esej filmowy o boskich dzieciach zagubionych w horrorze przemysłu rozrywki. Australijski reżyser zostawia widza z pytaniem prostym, aczkolwiek doniosłym: jak być kochaną? Warto doświadczyć tej makabrycznej odysei w kolorze blond na własnej skórze i spróbować odpowiedzieć samemu. I tylko szkoda, że tak wizualnie niepokorne widowisko zmuszeni jesteśmy oglądać z pozycji domowej kanapy.

    Więcej
  • Fińskiemu reżyserowi udało się opowiedzieć iście biblijną historię, zagubioną gdzieś między stronami słynnych traktatów filozofii kontynentalnej, pełną zachwycającej magii, wzruszającej czułości, uderzających zimowych pejzaży oraz absurdalnego humoru tak charakterystycznego dla nordyckiego kina.

    Więcej
  • Chociaż estetycznie hermetyczna architektura, kontynuująca tradycję kinowych depozytariuszy francuskiej nowej powieści, z pewnością odstraszy widzów odnajdujących się lepiej w identyfikacji z drugim człowiekiem niż z obślizgłym porostem, kawałkiem skały lub rozbitą szybą, całą resztę sprowokuje do głębokich refleksji.

    Więcej
  • Skolimowski z wielkim sukcesem rozporządza nie tylko gonitwą myśli, ale także ekranową emocją. Obok kolejnych filozoficznych zagadek - czy osły śnią o elektrycznych owcach - potrafi rozbawić do łez, by chwilę później przerazić i pogrążyć w refleksji.

    Więcej
  • Dzieło wielowymiarowe, wpisujące się w zwyczaje samokrytycznych utworów audiowizualnych, a także w szerokie ramy dyskursywne - od narodowych narracji kolonialnych, przez dylematy lingwistyczne, aż po instytucjonalizację wiary.

    Więcej
  • Silnie zanurzony we freudowskiej symbolice i estetyce włoskich giallo, ociekający płynami ustrojowymi, fantastyczny obraz wejścia w dorosłość.

    Więcej
  • Uznana montażystka, współpracująca do tej pory z Lisandro Alonso i Carlosem Reygadasem, pełnometrażowym debiutem nie tylko udowadnia, że ma coś do przekazania, ale wie jak sprawić, by formalizm stał się treścią - zamiast ją zastępować.

    Więcej
  • W wyważonym tonie, z manierą cierpliwego obserwatora, francuska reżyserka portretuje szczeniackie rozterki dorosłych ludzi, których kusi cielesne pożądanie, a perspektywa podjęcia nietrafnej decyzji miłosnej budzi lęk.

    Więcej
  • Idąc śladami tajskich kolegów po fachu, Kamila Andini sięga po estetykę magicznego realizmu i onirycznej ulotności, nie tracąc z oczu feministycznego dyskursu oraz pozycji kobiety w lokalnym środowisku.

    Więcej
  • Najnowsza reinterpretacja jest niestety wyłącznie ugrzecznioną wersją oryginału i prowokuje pytanie o sens dzieła, które nie wykracza ambicjami poza kabaretową laurkę dla ikony europejskiego kina.

    Więcej
  • Jeśli "nowohoryzontowość" mierzymy ilością pasącej się na ekranowej polanie zwierzyny i długimi ujęciami niewzruszonych skał, to warunki tej definicji na pewno spełnia drugi pełnometrażowy film Michaela Kocha.

    Więcej
  • Stanowi wysublimowaną i pełną humoru adaptację teatralnej sztuki Rohmera, traktującą o granicy między emocją a jej reprezentacją oraz łączącą francuską lekkość z formalną dedramatyzacją właściwą najlepszym portugalskim reżyserom.

    Więcej
  • Jest precyzyjnie skonstruowanym studium kobiecej psychiki, z gatunku dzieł wielce zadłużonych wobec twórczości Ingmara Bergmana - pewne ujęcia sugerują wręcz wprost ukłon w kierunku Szweda. Antoniak rozsadza jednak tę zimną, metalowo-betonową architekturę, wciskając między jej szczeliny drobinki magicznego realizmu.

    Więcej
  • Imponujący to debiut, bo mimo odświeżenia starych stronic i kilku ciekawych zmian w stosunku do źródłowego tekstu oraz braku większego reżyserskiego doświadczenia, udało im się wytrwać w melodramatycznej wstrzemięźliwości. Oddali za to charakter pisarskiego pióra niemieckiego mistrza - zagubionego między wpływami Rousseau i Kanta, między pędem ku naturze i szczerości a tragedią szczątkowego poznania, prowadzącego do szaleńczego perfekcjonizmu.

    Więcej
  • Udane dzieło, w którym reżyserce udaje się połączyć antropologiczny dokumentalizm z awangardowym formalizmem artystycznego kina i elementami magicznego realizmu.

    Więcej