
Cywilizacja człowieka została zniszczona przez kataklizm. Tysiące lat potem ludzkość dostosowała się do nowych warunków.
- Aktorzy: Hera Hilmar, Robert Sheehan, Hugo Weaving, Jihae Kim, Ronan Raftery i 15 więcej
- Reżyser: Christian Rivers
- Scenarzyści: Peter Jackson, Philippa Boyens, Fran Walsh
- Premiera kinowa: 7 grudnia 2018
- Premiera światowa: 5 grudnia 2018
- Ostatnia aktywność: 14 lutego
- Dodany: 4 stycznia 2018
-
Oceny krytyków
-
Oceny użytkowników
-
Recenzje krytyków
-
Jest za to poprawna, rzetelna, sporych rozmiarów realizacja. Coś, co korzystając z udeptanych ścieżek, wzorców i archetypów niewykluczone, że u młodszej publiczności znajdzie szacunek, uznanie oraz popularność.
-
Zestawiając plusy i minusy tej opowieści, należy ją traktować jednak jako spore rozczarowanie. Zarówno materiał wyjściowy, jak i możliwości Petera Jacksona i spółki powinny zagwarantować widowisko, do którego z chęcią będzie się wracać. Niestety Zabójcze maszyny wywołuje mieszane uczucia i trudno spodziewać się, że zobaczymy ich kontynuację.
-
Ciekawy i frapujący pomysł, pogrzebany przez niechlujne wykorzystywanie doskonale znanych motywów przez Petera Jacksona i resztę scenarzystów, ale nadrabiający wrażeniami wizualnymi i dźwiękowymi.
-
Zabójcze maszyny dużo nam obiecywały, ale oprócz znakomitej strony wizualnej nie dostajemy nic nowego. Jest to opowieść, jakich pełno.
-
Mimo wizualnej oryginalności, w produkcji Petera Jacksona łatwo wychwycić wiele zapożyczeń i cytatów, które czynią z filmu trochę taki Londyn, stwór polepiony z różnych elementów.
-
Zabójcze maszyny miały zachwycać, a śmiertelnie mnie zażenowały.
-
Sympatyczne fantasy, które ma do zaoferowania przede wszystkim piękną szatę audio-wizualną i dużą dozę akcji. Jest to rzecz nieco infantylna, fabularnie wtórna i - mimo rozmachu - sprawiająca wrażenie płytkiej w kontekście przedstawionego świata, ale reżyser mądrze korzysta z ogranych schematów, dzięki czemu otrzymujemy naprawdę solidną rozrywkę.
-
-
Recenzje użytkowników
-
Można się poczuć jak na seansie domowym przy kasetach wideo w latach 80-tych. Efekty specjalne niby atrakcyjne, ale jednak trącą myszką. Fatalne wrażenie robi zbyt nachalna muzyka. Najlepsze są sceny gdy zapada cisza - szczególnie moment śmierci cyborga - jakby z innego filmu. Fabuła niby spoko, ale pomysł żeby w zamienić ładną blondynkę na rudą buntowniczkę z pociachaną twarzą - niedorzeczny. Przydługawa końcówka i przewidywalny koniec ostatecznie zniechęcają. Momenty dobrego kina jednak były.
-
Bardzo bym się ucieszył gdyby okazało się, że to początek uniwersum, ale niestety tak nie będzie, z wiadomych pieniężnych przyczyn. Przyjemne odmóżdżenie, które daje masę radości ze swojego pomysłu i efektów specjalnych. Sporo niskolotnych rozwiązań typowych dla wielu ostatnich filmów gatunku. Jednak oferuje dużo świetnej zabawy.