Młody nieszczęśliwy policjant z Podlasia szuka swojego miejsca w świecie, a także stara się zdobyć względy pięknej Wanessy.
- Reżyser: Bartosz M. Kowalski
- Scenarzyści: Mirella Zaradkiewicz, Bartosz M. Kowalski
- Premiera światowa: 27 października 2021
- Ostatnia aktywność: 16 grudnia 2023
- Dodany: 27 października 2021
-
Wymaga znajomości gatunku i rewirów kina grozy - bez tych ani rusz, a przez fabułę nie da się przebrnąć. Jako ktoś, kto większość życia spędził z odmianami horroru i kina gatunkowego, wystawiam "W lesie... 2" czwórkę z minusem, ale to zrozumiałe, że niektórzy mogą narzekać na kicz, rozwarstwioną fabułę, kampowe aktorstwo czy ejtisową estetykę, łatającą dziury w scenariuszu. Jedno jest pewne - takiej jazdy po bandzie nie spodziewał się chyba nikt.
-
Cały kapitał zaufania, który Kowalskiemu udało się zgromadzić dzięki w miarę udanej jedynce, został koncertowo zmarnowany. W lesie dziś nie zaśnie nikt 2 nie jest slasherem ani nawet na dobrą sprawę horrorem. Jeśli miałbym ten film jakkolwiek sklasyfikować, to nazwałbym go komedią gore. Niestety zupełnie nieśmieszną.
-
Bardzo się cieszę, że mi się ten film podoba i że nie jestem odosobniony w tej grupie, co sprawia, że możemy się jeszcze kiedyś doczekać kontynuacji historii ze świata Bartosza M. Kowalskiego. Mam tylko nadzieję, że pomysły się mu nie skończyły.
-
Kowalski pokazuje, że można zrobić w Polsce udany film z gatunku horror und groza und krew. O wiele brutalniejszy i makabryczny, lepiej wykonany, z iskrzącymi relacjami oraz o wiele pewniejszą ręką. Niemniej tak jak przy pierwszej części pozostaje jedno pytanie: czy ktoś pójdzie tym tropem i pojawią się kolejne opowieści z dreszczykiem i/lub wiadrem krwi.
-
Choć osobiście uważam najnowszy film Kowalskiego za dzieło filmowo nieco gorsze od swojego poprzednika, to chciałbym, by odniosło co najmniej taki sam sukces. Otwarte zakończenie sugeruje, że twórca ma pomysł na rozwój wykreowanego przez siebie filmowego uniwersum. Jestem bardzo ciekaw, w jaką stronę chciałby teraz pójść i chciałbym móc to zobaczyć.
-
Już teraz dostałem dwa udane slashery, które dały mi przyjemną rozrywkę. Nawet nie dlatego, bo "jak na polskie warunki", ale z tego powodu, że Bartosz M. Kowalski rozumie ten gatunek i ja jako fan horrorów, dostałem to czego oczekiwałem. Ci, którym poprzednia część nie spodobała się, nie mają czego tu szukać. Dla reszty jest szansa, że zobaczą coś naprawdę unikalnego w polskim kinie.
-
Pod każdym względem przebija poprzedniczkę, oferując genialny horror wymieszany z miłosną historią.
-
Jest do pewnego stopnia horrorem hermetycznym. Podobnie jak "Krzyk" Wesa Cravena, wymaga wcześniejszego odrobienia lekcji, odpowiedniego obeznania z klasykami i świadomości, w jakim punkcie ten nurt znajduje się obecnie, bo w przeciwnym razie łatwo go skwitować jako głupi film albo sięgnąć po najbardziej niedorzeczny z możliwych zarzutów i wytykać... brak logiki.
-
Kowalski, bawiąc się konwencją, przekombinował, ale nie zamknął sobie furtki do potencjalnej trzeciej odsłony. Może ona będzie lepsza.
-
Dobrych dziesięć minut filmu to za mało, żeby odtrąbić sukces filmu. Podobał mi się jednak bardziej niż pierwsza część, choć po ocenie tego nie widać.