Po czterech latach ci sami bohaterowie borykają się z kolejnymi problemami.
- Aktorzy: Maciej Stuhr, Roma Gąsiorowska, Tomasz Karolak, Agnieszka Dygant, Piotr Adamczyk i 15 więcej
- Reżyser: Maciej Dejczer
- Scenarzyści: Marcin Baczyński, Mariusz Kuczewski
- Premiera kinowa: 13 listopada 2015
- Premiera DVD: 18 kwietnia 2016
- Premiera światowa: 9 listopada 2015
- Ostatnia aktywność: 30 października
- Dodany: 28 grudnia 2017
-
Oceny krytyków
-
Oceny użytkowników
-
Recenzje krytyków
-
Już od początkowej sceny "Listy do M. 2" Macieja Dejczera, miast bez kompleksów zaproponować coś własnego, próbują kopiować styl brytyjsko-amerykańskich komedii romantycznych i odcinają kupony od poprzednika. Niestety, nic więcej nie wydarza się do sceny ostatniej.
-
Jeśli więc kochani widzowie chcecie wprowadzić się w świąteczny nastrój, to lepiej powtórnie obejrzyjcie pierwszą część.
-
Mimo nielicznych wad, film nad wyraz udany. Do bólu świąteczny, do bólu romantyczny, z mnóstwem lokowania produktu, trudno jednak narzekać na to, gdy idzie się do kina na bożonarodzeniową komedię romantyczną. Przede wszystkim film ten jest pełen ciepła i humoru.
-
Jak na sequel bardzo udanej jedynki, wypadają mizernie, a jako samodzielna historia nie mają zbyt wiele do zaoferowania. Niedorzeczności zdarzeń przyćmiewają kilka zabawnych momentów, a spośród gwiazdorskiej obsady na plus wyróżnia się tylko Tomasz Karolak.
-
Magia świąt, udane wątki Stuhr-Gąsiorowska, Adamczyk-Dygant i Melchior kontra niesforny dzieciak, znanymi z oryginału, zostały zastąpione nieświątecznymi, pseudoromantycznymi i skrajnie nudnymi wątkami, które nawet gdyby zostały dodane do któregokolwiek odcinka jakiejś popularnej telenoweli, byłyby tylko jedną wielką katastrofą.
-
Recenzje użytkowników
-
Scenariusz jest pisany na kolanie. Praktycznie żaden wątek nie jest ciekawy. Nawet te kontynuowane z poprzedniej części tracą swoje ciepło i urok, grzęznąć w jakiś absurdalnych pomysłach scenariuszowych. Momentami ma się wrażenie że scenariusz najgorszej telenoweli jest lepiej przemyślany.
Aktorzy grają źle i sztywno – jakby za karę. Poziom tria: Kożuchowska, Żmuda-Trzebiatowska, Zakościelny woła o pomstę do nieba. Słaby scenariusz nie jest tutaj żadnym usprawiedliwieniem. Tylko koza daje radę. -
Smutne kino bez świątecznego ciepła. Bohaterowie, którzy grali w pierwszej części świetnie, pięknie i urzekająco np. Wojtek grany przez Wojtka Malajkata, w drugiej tracą swój potencjał i marnują się tzw. depresyjnym bólu, tak bym to nazwał. Scenariusz całkowicie położony, zdarzają się sceny tak wyrwane, nie rzeczywiste, że się zdziwiłem dlaczego ktoś tak napisał ten scenariusz. Totalnie położona druga część względem pierwszej części. A szkoda, wielka szkoda.
-