Portret Marii Magdaleny, która dołącza do Jezusa podczas jego wędrówki.
- Aktorzy: Rooney Mara, Joaquin Phoenix, Chiwetel Ejiofor, Tahar Rahim, Ariane Labed i 15 więcej
- Reżyser: Garth Davis
- Scenarzyści: Helen Edmundson, Philippa Goslett
- Premiera kinowa: 6 kwietnia 2018
- Premiera DVD: 9 sierpnia 2018
- Premiera światowa: 28 lutego 2018
- Dodany: 6 grudnia 2017
-
Stojący w rozkroku reżyser chciał być wywrotowcem, a zarazem nie chciał z nikim zadzierać. Wyszło z tego dzieło bezpłciowe, które może i po trochu przynosi ambitną, ale niezbyt rewolucyjną treść, w artystycznej formie przypominającej amatorską medytację.
-
Bardzo nierówny. Z jednej strony piękny wizualnie, ze świetnymi rolami oraz atmosferą, która powinna działać na widza w zależności od jego wrażliwości. Z drugiej strony monotonny, nudnawy i nieangażujący tak, jak powinien.
-
Chęci są i to duże, ale jak to mówią: dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Postacie jak z obrazka i powtarzalna historia nie wystarczą, by udźwignąć ciężar feministycznego przesłania.
-
Przy wszystkich słabościach "Maria Magdalena" zasługuje na to, by podejść do niej poważnie.
-
Odbrązawia postać Marii Magdaleny czyniąc ją kobietą w pełni świadomą potęgi Chrystusa i uważnie podążającą za jego naukami. Niestety pod względem aktorskim wypada mało przekonująco, co uwypukla polski dubbing.
-
Na pierwszy rzut oka wydaje się filmem grzecznym i pokornym, w rzeczywistości jednak jest obrazem rewizjonistycznym.
-
5.54 maja 2018
- Skomentuj
-
-
Złożona historia tytułowej bohaterki opisana w wielu podaniach miała ogromny filmowy potencjał, ale niestety nie został on w pełni wykorzystany przez twórcę.
-
Poprawność zabija pasję. I nawet Mara i Phoenix nie pomagają.
-
Dzięki swej formie estetycznej powinien przekonać wielu. Jednakże pod względem fabularnym stoi trochę na rozdrożu. Z jednej strony chce przedstawiać Marię jako równą apostołom, jednakże z drugiej strony mało jest takich scen, które by mogły to poświadczyć.
-
Davis ubrał biblijną opowieść w hasła z feministycznych gazet. Zbyt płytkie by poruszyć.
-
Półtony, skrzętność, gracja emocjonalna, przemilczenia wprowadzają nas w kino poetyckie, liryczne, nie historyczne, czy typowo biograficzne i to bardzo pozytywnie zaskakuje. To coś więcej, niż portret kobiety, a jeżeli już to pulsujący i otwierający nam trochę szerzej oczy.
-
W połączeniu z istotnymi przesłaniami, film Davisa daje sporo satysfakcji, pomimo błędów, których się nie ustrzegł.
-
Garth Davis serwuje nam momentami przyjemną nijakość i nudę, tworząc film, który nie jest ani biblijną paszą, ani arthousowym występkiem. Jest po prostu słaby. I nic więcej na jego temat nie warto mówić, najlepiej zapomnieć i trzymać kciuki, że kolejny film powtórzy sukces na miarę Liona.