Historia związku najpotężniejszego barona narkotykowego, Pablo Escobara i kolumbijskiej prezenterki, Virginii Valejo.
- Aktorzy: Javier Bardem, Penélope Cruz, Peter Sarsgaard, Julieth Restrepo, Óscar Jaenada i 15 więcej
- Reżyser: Fernando León de Aranoa
- Scenarzysta: Fernando León de Aranoa
- Premiera kinowa: 15 czerwca 2018
- Premiera DVD: 18 października 2018
- Premiera światowa: 6 września 2017
- Ostatnia aktywność: 11 lutego
- Dodany: 7 września 2017
-
Ależ się dużo dzieje. Obraz goni obraz, muzyka zmienia się co kilkanaście sekund, postaci tłoczą się na ekranie, krew sika jak z zarzynanego koguta. Wrażenia, wrażenia, jeszcze raz mocne i kolorowe wrażenia.
-
Oczom widza ukazuje się seria poprzeplatanych scen, które na przemian ukazują dwa oblicza głównego bohatera. W tej swoistej podróży ze skrajności w skrajność, odnajdujemy postać Virginii Vallejo - kobiety uzależnionej od mężczyzny na kilka, całkowicie odmiennych sposobów.
-
Kreska dobrego kina warta wciągnięcia przez wszystkich kinomanów.
-
Nie wnosi zupełnie nic nowego do znanej historii. W związku z tym jest to film całkowicie zbędny.
-
Przyjęcie sposobu widzenia autorki książki przenosi punkt ciężkości z brutalności gangsterskiej rzeczywistości na wzloty i upadki romansu. Mniej tu mechanizmów rywalizacji o panowanie nad narkotykowym rynkiem, więcej uniesień i rozczarowań oraz opisów stylu życia, jaki Escobar swojej umiłowanej zapewniał. W tę konwencję znakomicie wpisał się duet odtwórców głównych ról, doskonale na siebie oddziałujących, pewnie także i dlatego, że są wieloletnią parą prywatnie.
-
Przypomina bowiem kiepsko napisany bryk.
-
Oczekujący solidnego, mięsistego kina, będą zawiedzeni.
-
Najciekawiej wypada portret człowieka, który umiejętnie manipulował ludźmi i rozprawiał się ze swoimi przeciwnikami bez brudzenia swoich rąk. Aranoa chce pokazać mit Escobara, fascynację postacią, która nie daje się zamknąć w żadnych schematach i ucieka racjonalnemu rozumowaniu. Brak mu jednak czasu i precyzji w skonstruowaniu intrygującego portretu psychologicznego, przez co film staje się zbiorem anegdot i "kreatywnych" rozwiązań, którym daleko od pasjonujących opowiadań.
-
Nieznośnie obojętne, wypośrodkowane kino bez konceptu, którym zadowolą się jedynie ci, którzy zupełnie nie mieli dotychczas styczności z fenomenem Escobara.
-
Dostajemy film będący kopią gangsterskich dzieł Scorsese, z przemocą godną "Scarface" i morałem utartym według przepisu duetu Stone/De Palma z tego filmu. Dla fanów gatunku będzie to odgrzewany kotlet, dla miłośników "Narcos" stracony czas, ale dla pozostałych widzów to solidnie opowiedziana historia ze specyficznej Ameryki Południowej.
-
Narracyjnie zawodzi, aktorsko nie zachwyca, za to dłuży się niemiłosiernie. Jako tło do domowych porządków spokojnie się nadaje, jednakże na pełen skupienia seans lepiej wybrać coś innego.
-
Nie ma tutaj nic, czego nie zobaczylibyśmy wcześniej - i to w o wiele bardziej rozbudowanej formie - w serialu "Narcos", także na poziomie scenografii czy rekonstrukcji ważnych dla historii Escobara miejsc.
-
Trudno pokusić się o stwierdzenie, żeby film Kochając Pabla, nienawidząc Escobara w jakikolwiek sposób cechował się innowacyjnością. Sam obraz ogląda się z płynnością, a solidne aktorstwo sprawia, że możemy przymknąć oko na dobrze znaną fabułę. Ostatecznie jednak stosunek widza do utworu Fernando de Aranoa jest raczej obojętny, co sprawia, że projekcję szybko popuści się w niepamięć.
-
W przyspieszony sposób stara się opowiedzieć to, co Netflixowi zajęło dwa sezony.
-
Ślepe naśladownictwo za fabułą "Narcos" nie okazało się gwarancją sukcesu. Nawet para znakomitych aktorów wypadła w tym filmie blado.
-
Miał świetny wyjściowy pomysł pokazania znanej historii z innej perspektywy. Niestety wyszedł, z tego jedynie obraz, który dobrze się ogląda, ale z którego zapamiętamy jedynie udaną kreację Javiera Bardema, całkiem dobry klimat i przerysowaną grę Penelope Cruz.
-
W filmie można znaleźć kilka naprawdę ekscytujących scen akcji, ale fiasko aktorskich kreacji sprawia, że nie angażuje on jako całość.
-
Jest niewątpliwie ciekawy, nie tylko przez temat, lecz również przez sprawną realizację i szybko toczącą się akcję.
-
"Kochając Pablo" można potraktować jako wstęp do "Narcos", który jest absolutnie zajebisty i zachwyca szczegółowością oraz rozmachem realizacyjnym. W innym przypadku może się poczuć bardzo rozczarowani i znudzeni.
-
Kochajac Pabla, nienawidzac Escobara miało być interesującym i przede wszystkim świeżym spojrzeniem na historię najsłynniejszego barona narkotykowego. Jednak efekt końcowy to wtórna opowieść ze słabo napisanymi postaciami i intrygą trzymającą się miejscami na dobre słowo.
-
Nie powiem, że warto koniecznie wybrać się na ten film do kina. Na pewno seans "Kochając Pabla, nienawidząc Escobara" może być dobrą rozrywką pod warunkiem, że przymkniecie oko na wtórność historii i ponownie pozwolicie się wciągnąć w klimat narkotykowego światka Kolumbii.
-
Nie podejmuje zbyt wiele ryzyka, gra już melodią znaną na pamięć w kinie. To film, którego się ani nie kocha, ani nie nienawidzi, stoi się pomiędzy - kino solidnego środka.