Student spotyka się ze znanym pisarzem. Choroba tego drugiego zaważy na ich związku.
- Aktorzy: Vincent Lacoste, Pierre Deladonchamps, Denis Podalydès, Adèle Wismes, Thomas Gonzalez i 8 więcej
- Reżyser: Christophe Honoré
- Scenarzysta: Christophe Honoré
- Premiera kinowa: 23 listopada 2018
- Dodany: 15 maja 2018
-
Sorry Angel zyskuje jako ładny obrazek trudnych czasów. Przegrywa jednak pod względem wykorzystania tematyki oraz sposób poprowadzenia fabuły - nie chcę takich historii, z tak zmarnowanym potencjałem. Chcę więcej kreatywnego Honore, jak w Piosenkach o miłości, a mniej nudnego i pretensjonalnego Honore, jak tu.
-
Swój wątpliwej jakości melodramat Honoré tka z ulotnych spojrzeń, seksownych gestów, naturalistycznych scen erotycznych i diatryb na temat potęgi literatury. Nie jest to lekkostrawna mieszanka, w czym - jak nietrudno się domyślić - główna zasługa diatryb.
-
Owszem, zdarzają się tu wzruszające sceny, obecny jest humor i melancholia oraz jedna, bardzo sympatyczna i dobrze zagrana postać - sąsiada Jacquesa, 50-letniego dziennikarza Mathieu. Ale całość jest rozwleczona i zaskakująco mało emocjonalna.
-
Filmowi udaje się gorzko, z niuansami pokazać w nieprostym melodramacie, że się człowiekowi często nie udaje albo coś się wydaje. Do tego dodaje, jak nieodwracalne skutki niesie się sobą rzeczywistość niemająca zsynchronizowanego swojego zegarka z ludzkim.
-
Honoré nie ma jednak - co mu się chwali - skłonności do moralizowania. W żaden sposób nie osądza bohaterów, przeciwnie - widać, że z każdym z nich jest emocjonalnie i intelektualnie związany. Ciekawy z niego kronikarz epoki, nawet jeśli często narcystyczny i zadufany.
-
Finalnie Sorry Angel okazuje się filmem pięknym, dla którego uroda jest największym przekleństwem.
-
Zdecydowanie najlepszy francuski film jaki widziałem, przynajmniej od czasu weneckiego "Frantza" sprzed dwóch lat i nie dziwię się uznaniu, jakie zdobył wśród ojczystych krytyków.
-
Ta smutna historia niestety nie porusza, zostawiając widza obojętnym. Skrócenie filmu o trzy kwadranse nadałoby filmowi jakże potrzebnej energii.
-
Oczywiście najprościej byłoby napisać, że "Sorry Angel" to po prostu film o tragicznej miłości. Uczucia niespełnienia plus dramat o odchodzeniu. W przypadku filmu Christophe'a Honoré tego typu diagnoza byłaby krzywdząca.
-
Szkoda, że w całym tym bajkowym anturażu brakuje chwilowego zejścia na ziemię. Unosimy się w obłokach, które, po pierwotnej fascynacji, nie przynoszą niczego nowego.