U progu XXI wieku Tao wychodzi za przyjaciela, Zhanga. Kilkanaście lat później ich mieszkający w Australii syn, Dollar, nie czuje żadnego związku z Chinami, swoim miejscem urodzenia.
- Aktorzy: Tao Zhao, Yi Zhang, Jing Dong Liang, Zijian Dong, Sylvia Chang i 7 więcej
- Reżyser: Zhangke Jia
- Scenarzysta: Zhangke Jia
- Premiera kinowa: 4 marca 2016
- Premiera światowa: 20 maja 2015
- Dodany: 18 lipca 2016
-
Opowiada w zajmujący sposób historię ludzkich błędów, niedociągnięć i słabości, a na drugim planie naświetla w ciekawy dla zachodniego widza sposób podlegające nieustannym przemianom społeczeństwo chińskie, zagubione w nowym wspaniałym świecie obiecujących technologii i cyfrowych możliwości.
-
Właśnie takiej mądrej, niepokornej futurologii spodziewałem się po chińskim reżyserze.
-
Nie atakują prostymi metaforami, ale raczej poprzez atmosferę zapraszają do kontemplowania obrazów.
-
Mimo wyraźnych zakusów moralizatorskich pachnących krytyką postępu i konsumpcjonizmu, odrzucenia realizmu dla tanich wzruszeń czy symboli, reżyserowi udaje się nadać całości uniwersalny wymiar przypowieści. W najlepszych momentach film uwodzi prostotą słowa i liryką obrazu.
-
Jest rozciągniętą w czasie gorzką refleksją na temat tożsamości i srogą obawą przed tym, co przyniesie przyszłość.
-
Polecam jako historię opowiedzianą w oryginalny, przemyślany sposób.
-
Siła "Nawet góry przeminą" polega również na tym, że choć wątki społeczne i polityczne są dla fabuły bardzo ważne, w każdej chwili można wznieść ją na poziom większej uniwersalności.
-
Wraz z przeskokami czasowymi ambicje twórcy rosną, ale są odwrotnie proporcjonalne do jakości dzieła - finałowej części zarzucić można naprawdę wiele, docenić da się chyba tylko subtelną wizję przyszłości i odważną próbę uchwycenia uniwersalnych, trudnych tematów.
-
Jia Zhang-ke próbuje poprzez chiński kostium opowiedzieć historię bardziej uniwersalną, w której nie liczy się pochodzenie. Ta próba zbudowania historii "dla każdego" jest chyba najbardziej nietrafioną decyzją w "Nawet góry przeminą". Najciekawsza bowiem w tej opowieści wydaje się być perspektywa przewidywania tego, co wydarzy się ze społeczeństwem chińskim do roku 2025.
-
Pod względem fabularnym "Nawet góry przeminą" nie zaskoczy ani nie wbije widza w fotel. Może momentami nawet nudzić, a mimo to coś w filmie przemawia za tym, by obejrzeć go do końca.
-
Jia nie byłby sobą, gdyby nie zabawił się w eksperymenty formalne: kwadratowy obraz z pierwszego segmentu zaczyna się stopniowo rozrastać na naszych oczach, aby w ostatniej części przekształcić się w szerokoformatową pustkę sterylnej przyszłości: świat bez odrobiny brzydoty, którą zaludniają smutni Chińczycy na obczyźnie, pozbawieni spójnej tożsamości narodowej i poczucia przynależności.
-
Jak na futurystyczną kodę tak ambitnego projektu oczekiwałbym też ciekawszej wizji przyszłości niż kilku bardziej fikuśnych telefonów i tabletów.
-
Choć początek wypada słabo, wszystko wynagradza finał - przejmujący, melancholijny i jakże prawdziwy w prostej acz paradoksalnej konstatacji, że wszystko przemija, a w tym przemijaniu niektóre rzeczy pozostają bez zmian.
-
Ktoś powie, że to tylko azjatycki snuj i w pewnym sensie będzie miał rację. Jednak ile tu treści!