Żony siedzących w więzieniu gangsterów terroryzują nowojorską dzielnicę Hell's Kitchen w 1978 r.
- Aktorzy: Melissa McCarthy, Tiffany Haddish, Elisabeth Moss, Domhnall Gleeson, James Badge Dale i 15 więcej
- Reżyser: Andrea Berloff
- Scenarzysta: Andrea Berloff
- Premiera kinowa: 23 sierpnia 2019
- Premiera światowa: 8 sierpnia 2019
- Ostatnia aktywność: 2 grudnia 2023
- Dodany: 2 lipca 2019
-
Mocny przeciętniak, dla którego nie warto marnować czasu.
-
Kinowa propozycja, z której można skorzystać, jeśli akurat całą resztę repertuaru już widzieliście.
-
Dzieło wyreżyserowane przez Andreę Berloff zdecydowanie zbyt często obraca się w okolicach komedii. Nie byłoby w tym nic złego biorąc pod uwagę komiksowy pierwowzór, jednak reżyserce i autorce scenariusza zabrakło zdecydowania, by jednoznacznie postawić się po którejś ze stron nierozwiązywalnego konfliktu. Albo poważny dramat, albo gangsterska komedia.
-
Realizm tej historii mógł być jej mocna stroną. Szkoda, że został pogrzebany przez kiepski scenariusz.
-
To nie tylko gangsterskie kino w spódnicy osadzone w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, ale sprawnie napisany manifest feministyczny, którego przewodnią myślą jest siła tkwiąca we wspólnocie kobiet.
-
Królowe zbrodni ogląda się przyjemnie, ale szybko się o tym filmie zapomina. To obraz straconych szans. Nie sprawdza się jako kino gangsterskie, całkowicie zawodzi jako komedia, a na dramat jest zwyczajnie zbyt płytkie.
-
Zmarnowana szansa. Już Woody Allen w "Drobnych cwaniaczkach" przekonywał - przez śmiech oczywiście - że można inaczej.
-
Jest na tyle bezpieczny w swoich decyzjach artystycznych, że w pewnym momencie staje się wręcz miałki i nieangażujący.
-
"Królowe zbrodni" nie starają się o miano "Ojca chrzestnego" nowych czasów. Eksploatują wiele klasycznych motywów kina gangsterskiego, ale powściągają ambicję. Dzięki temu radzą sobie nieźle, gdyż w trakcie seansu łatwiej usprawiedliwia się uproszczenia i nadmiernie grubą kreskę. Rzecz zapewnia natomiast solidną dawkę sensacyjnej rozrywki, co przy słabej kondycji gatunku może być wystarczającą rekomendacją.
-
Okej, akcja toczy się w czasach feministycznej rewolucji, okej, ktoś rzuca tu nazwiskiem Glorii Steinem. Trudno jednak chwalić "kobiecy punkt widzenia" filmu, kiedy opiera się on na tak jednowymiarowych portretach.
-
"Królowe zbrodni" są kinem zaskakująco złym. Niewiarygodnym w prezentowaniu świata, wypełnionym nieangażującymi lub irytującymi postaciami, źle wyważonym, starającym się czasem podbić stawkę wymuszonymi zwrotami akcji.