Magdalena Imańska
Krytyk-
Jest jak jedzenie firmy, o powstaniu której opowiada: wygląda dobrze, smakuje jak prawdziwy, lecz zaraz po konsumpcji zaczynasz się zastanawiać dlaczego nie postawiłeś na produkt pełnowartościowy i żałować, że wydałeś pieniądze na... filmowy fast-food pełną gębą.
-
Kenneth Lonergan zabiera widzów w podróż, która przełamie obojętność każdego. I nieważne, ile Oscarów zdobędzie Manchester by the Sea - ważne, jak wiele serc poruszy.
-
Wielki, filmowy list miłosny. Do marzycieli, jazzu, musicalu, Los Angeles i kina.
-
Nie mogę jednak przejść obojętnie wobec wielości potknięć i ich Powidokom wybaczyć. Niemniej, jeśli szkoły mają w tym roku wybrać się na jedną polską produkcję do któregoś z multipleksów - polecam ostatni film w reżyserii Andrzeja Wajdy.
-
Jest jak puzzle: pochłaniające bez reszty, wymagające spostrzegawczości, angażujące i dostarczające idealnie tyle elementów, ile potrzeba - dokładnie tak, jak zapowiadają wyklejankowe character posters filmu.
-
Reżyser stawia widzowi tak wysoką poprzeczkę, że trudno do niej doskoczyć. Tymczasem scenariusz i dialogi kuleją, a rozwiązanie tajemnicy i zakończenie były dla mnie rozczarowujące.
-
Nie wiedząc do końca, w którą stronę poprowadzić historię, "Destrukcja" popełnia ten sam błąd, co tłumacze jej tytułu z angielskiego na polski - mija się z pierwotną ideą.
-
Film, koło którego nie da się przejść obojętnie. Zostaje w głowie choćby obraz pary wypełnionych emocjami oczu Doroty Kolak w scenie tańca.
-
Moda na hasztagi w rozkwicie. Polskie kom-romy też przeżywają renesans. Tylko że ani to romans, ani ten hasztag adekwatny jakiś. Z ogromną przykrością proponuję zmianę tytułu - na "#NieWszystkoGra".