-
"Kuchenna rewolucja" to uczta dla oczu i uszu. Najprawdziwsze danie główne pośród satyry, która w swoim menu oferuje coś więcej niż kiepskie żarty i ten sam, wiecznie wałkowany temat. Odnoszę wrażenie, że premiera tego filmu przechodzi bez większego echa. A szkoda, bo produkcja w reżyserii Josepha Schumana i Austina Starka zasługuje na zdecydowanie więcej.
-
"Kill" to indyjska movie masala, która niczym słynna mieszanka przypraw ma w sobie wszystkiego po trochu: film akcji, komedię, musical, melodramat i thriller. Czy takie połączenie gatunków miało prawo się udać? Nikhil Nagesh Bhat udowadnia, że tak! Z jednej strony mamy kino rozrywkowe na najwyższym poziomie, z drugiej wątek romantyczny, który z czasem przekształca się w melodramat.
-
Audiard niezwykle umiejętnie łączy ze sobą wiele gatunków. To nie tylkomusical, ale również kino gangsterskie i opera mydlana, która ma w sobie wiele momentów komediowych. Ten miks gatunkowy wyszedł reżyserowi tak dobrze, że podczas seansu wielokrotnie przecierałam oczy ze zdumienia. I z łez. Łez wzruszenia i łez śmiechu.
-
Yorgos Lanthimos niczym Wes Anderson zaczyna tworzyć filmy na zawołanie, tak jakby produkował je w fabryce. W przypadku Andersona taki eksperyment nie wyszedł mu w 100% na dobre, a każda kolejna produkcja traciła na jakości.
-
"Tatami" zostało nakręcone w całości w czarno-białych barwach, które w połączeniu z ciasnymi i pełnymi ludzi korytarzami hali sportowej powodują u widza ogromne poczucie klaustrofobii. Do tego dochodzi napięta i gęsta atmosfera, której ciężko jest nie poczuć, oraz dynamiczna akcja, która nie daje odetchnąć ani na chwile.
-
Balansując między muzycznym dramatem a czarną komedią, w ciekawy sposób ukazuje życie biednych robotniczych rodzin oraz działania paramilitarnych organizacji, które powstały wraz z rozłamem IRA. To wszystko sprawia, że poza rozbawianiem widzów do łez, "Kneecap" oferuje również bardziej poważne i skłaniające do refleksji wątki.
-
"Substancja" to coś więcej niż odrażający i przeszywający body horror. Pod postacią cielesności otrzymujemy jak najbardziej trafną krytykę nie tylko przemysłu rozrywkowego, ale również naszych współczesnych czasów. Reżyserka krytykuje wszechobecne kanony piękna, które raz po raz wpędzają w kompleksy piękne kobiety, które czują, że nie są wystarczające w świecie, w którym wygląd stał się ważniejszy od tego co tkwi w środku.
-
Po zakończeniu seansu czułam przypływ ciepła w sercu. Hongkong może pochwalić się solidną liczbą utalentowanych reżyserów, którzy czynią to kino wyjątkowym. Mabel Cheung i jej "Jesienna sonata" to na to kolejny dowód.
-
Klimatyczny obraz, który podważa autorytety i obnaża prawdę o zbyt życzliwych ludziach. To historia pogoni za władzą oraz ucieczką przed potworem. Tym samym nie jest to tylko film pełen lokalnych kontekstów, a dobrze dopracowany obraz polityczny i psychologiczny, który mrozi krew w żyłach.
-
Tak jak Abassi w "Holy Spider", tak samo Alimi w "Oponencie" nie boi się opowiadać o ludziach wykluczonych, dając im tym samym głos. W tym wypadku głos człowieka, który nawet w miejscu bezpieczny nie jest w stanie zaczerpnąć głębokiego wdechu.
-
Bardzo chciałam ten film obejrzeć i cieszę się, że nadarzyła się ku temu okazja. Co najważniejsze, moje oczekiwania zostały spełnione, a w filmie Asafa Sabana odnalazłam spokój oraz rozrywkę. Przede wszystkim zrozumiałam bardziej jak ważna jest pamięć o Shoah w świadomości Izraelczyków.
-
Nattiv swoim filmem wykreował obraz silnej i niezależnej kobiety, która oddała całe swoje życie państwu Izrael.
-
Odnoszę wrażenie, że "Dobry piesek" to idealny film pod kątem psychologicznej analizy.
-
Momentami film bywał nieco infantylny, jednak nie dziwi mnie to. Nie zapominajmy, że jest to przede wszystkim opowieść skierowana ku dzieciakom, które mogą z tego coś wynieść po swojemu. Na pewno warto ten film obejrzeć, przede wszystkim dla wspaniałej Oumy Bruni Garrel.
-
Nie spodziewałam się, że tak przyjemnego seansu. Zwłaszcza że kino coming-of-age nie należy do moich ulubionych. Mimo to mile się zaskoczyłam i mam nadzieje, że Adam Sandler jeszcze nie raz zafunduje nam komedie pokroju "Nie jesteś zaproszona na moją bat micwę".
-
Absolutnie nie dziwią mnie wszystkie pochwały, jakie płyną w stronę animacji Bergera. Hiszpański reżyser w stu procentach poradził sobie z zadaniem stworzenia bardzo emocjonalnej, a przy tym przyjemnie wyglądającej produkcji, która zachwyci cały świat.
-
"Wojny jednorożców" z jednej strony zachwycają swoją warstwą wizualną, z drugiej zaś prowokują do głębokich przemyśleń.
-
Nie jest filmem idealnym. Ma swoje błędy i niedociągnięcia, jednak broni się rewelacyjnymi kadrami, świetnie skomponowaną muzyką oraz ciekawie zarysowaną relacją pomiędzy dwojgiem wyrzutków, bardziej lub mniej tego stanu świadomych.
-
Magnetyzm produkcji Freemana i Ng Choon Pinga jest na tyle wyczuwalny, że naprawę ciężko jest przejść obok tej produkcji obojętnie i bez zachwytów. "Femme" pozostawiło mnie z poczuciem ogromnego niepokoju i masą pytań, na które wciąż próbuje znaleźć odpowiedzi.
-
Oakley serwuje nam naprawdę świetnie dopracowany scenariusz oraz skłania widzów do rozważań na temat ludzkiej moralności. Reżyserka udanie wprowadza elementy niepokoju, które nie są jednak nachalne, a ich delikatność jeszcze bardziej angażuje w powyższą historię.
-
Oglądając "Georgie ma się dobrze" możemy przez chwile poczuć się, jakbyśmy spoglądali na któryś z filmów Wesa Andersona. Wszystko przez pastelową kolorystykę, która przewija się przez cały film, oraz która jakoś tak bardzo pasuje do nieco cukierkowej fabuły. Do tego wszystkiego dochodzi ciekawa scenografia, a także dopasowane kostiumy, które w ciekawy sposób oddają klimat północnego Londynu, robiąc z niego nieco ciekawszą i bezpieczniejszą miejscówkę.
-
Intrygujący film szpiegowski, z religijnym fanatyzmem w tle.