Bartosz Krzywosz
KrytykChciałbym mieszkać w South Parku, a pracować w Dunder Mifflin. Lubię kosmiczne przygody, pośmiać się i wypić piwo z przyjaciółmi. Wielki fan kina gangsterskiego oraz dawnego kina PRL. Chociaż Kilera też lubię. :) A boję się tylko dwóch rzeczy: że niebo spadnie mi na głowę i że przyjdzie po mnie Pickle Rick.
-
Trzeci sezon serialu Belfer... Cóż... Na pewno pierwszy sezon był zdecydowanie lepszy. Bardziej skondensowany. Z kolei z drugim sezonem ten wygrywa bardzo mocno. Moim zdaniem mimo tych niepotrzebnych wątków, warto sięgnąć po kolejną przygodę Zawadzkiego, zwłaszcza jeśli podobał wam się sezon pierwszy.
-
Czasami zdarza się twórcom trochę przeszarżować, ale nie jest to aż tak straszne. Dzięki tym wszystkim składnikom temu dostaliśmy niesamowicie zabawny serial z ciekawą intrygą kryminalną.
-
Czy jest to dobry sezon? Nie. Czy jest lepszy od poprzednich sezonów? Od drugiego tak, od pierwszego nie.
-
edynym ciekawym zabiegiem jest kontrast pomiędzy tym Seppem Blatterem z pierwszych dwóch odcinków, a miłym starszym panem, który twardo twierdzi, że korupcji nie było, a on sam był przeciw nominacji Kataru i to w formie "gadającej głowy". Jednak to za mało, żebym mógł z czystym sumieniem polecić tę produkcję dla Was, moi drodzy czytelnicy. Obejrzyjcie sobie dwa pierwsze odcinki, jeśli interesuje was ta tematyka, ale kolejne dwa odradzam.
-
Czy z czystym sercem mogę wam polecić ten serial? Niestety nie, ale już biorąc poprawkę na wady tej produkcji i to, że jest to kolejne "young adults", serial ten może być bardzo dobrą opcją na obejrzenie do "kotleta". Nie jest to poziom guilty pleasue i raczej z własnej ochoty nie powtórzę tego seansu, ale wcale nie zdziwią mnie pozytywne opinie o tej produkcji.
-
Wydaje mi się, że dla kogoś, kto jest fanem serialu Różowe lata 70. zabawa będzie całkiem niezła, a spotkanie ze starymi przyjaciółmi będzie bardzo miłe. Jeśli jednak ktoś nie oglądał oryginalnego serialu albo on go nie zachwycił, to ta produkcja będzie zwykłym lekko nudnawym przeciętniakiem.
-
Nie jestem w stanie znaleźć jakichkolwiek pozytywów tego serialu. Nie polecam i proponuję te cztery godziny spędzić o wiele produktywniej. Skopać ogródek, spać, leżeć na łóżku.
-
Twórcy wykreowali fajny świat, który mocno wciąga i lekko odchodzi od japońskiej mangi. Dali nam sporo ciekawych postaci, do których łatwo się przywiązać i je polubić. Mimo dłużyzn i częstego przeciągania fabuły oraz - czego nie rozumiem - wprowadzania nowych postaci serial utrzymał swój poziom, a jego seans jest przyjemnością, o ile oczywiście przymkniemy oko na pewne specyficzne rozwiązania.
-
Z całego serca polecam pierwszy sezon tego serialu każdemu, kto zachwycał się produkcja Squid Game, bo wg mnie zapewnia on o wiele więcej emocji i jest bardziej wciągający. Oczywistym warunkiem jest jednak spore zawieszenie niewiary i pogodzenie się ze specyfiką japońskiej produkcji.
-
Mimo pewnych zgrzytów i braku klimatu Tima Burtona bawiłem się całkiem dobrze podczas oglądania tego serialu. Trochę szkoda skrętu w Young Adult, ale mimo to produkcja całkowicie jest w stanie się obronić, chociaż dla mnie nadal w kategorii "młodzieżowe przygody fantasy" wyżej stawiam przygody ekipy ze Stranger Things.
-
Czy to zły sezon tego serialu? Absolutnie nie. Mimo mojego narzekania na absurdy, czy pewne zgrzyty ogląda się to bardzo dobrze.
-
Drugi sezon The Office PL jest zdecydowanie lepszy od poprzedniego. Poprawienie ukazania relacji w zespole, wyraziste postacie drugoplanowe oraz wysunięcie Darka na pierwszy plan to bardzo dobre decyzje.
-
Mimo słabego i nudnego początku, pod koniec można się mocno zainteresować losami Rodu Smoka. Może na następny sezon nie będę czekał z taka niecierpliwością, jak w swoim czasie na nowe sezony Gry o Tron, ale na pewno go obejrzę.
-
Jest to zdecydowanie najlepszy jak do tej pory odcinek serialu. Wreszcie dostaliśmy coś, co może zainteresować i zaintrygować. Klocki, które scenarzyści topornie ustawiali przez prawie cały sezon, zaczynają się teraz składać w całość.
-
Jak na razie zamiast porównywać ten serial do sławnego poprzednika, na usta cisną się porównania do "Mody na sukces" czy innej "Dynastii". Nie czuć wielkości świata, a ograniczenie historii do jednego rodu źle działa na konstrukcje opowieści.
-
Być może te sześć odcinków miało nas tylko wprowadzić do głównej gry i teraz dopiero zacznie się zabawa, aczkolwiek wydaje mi się, że scenarzyści nie maja już więcej pomysłów. Dlatego rozciągają odcinki tak, żeby starczyło fabuły na 10 epizodów.
-
Jak dla mnie serial jest lekko nudnawy, z niewykorzystanym potencjałem. Zastanowiłem się chwilę nad tym stanem rzeczy i doszedłem do wniosku, że najpewniej błędem był wybór historii na serial.
-
Czy był to najlepszy odcinek "Rodu Smoka"? Z pewnością. Jednak na pytanie "czy był to dobry odcinek?" odpowiedź nie jest taka prosta.
-
Czy to był zły odcinek? Na pewno absurdalny i dość bliski ostatnim odcinkom Gry o Tron. Mam nadzieję, że to tylko taki wypadek przy pracy i następne odcinki poprawią parę rzeczy.
-
Czy polska wersja się broni? Moim zdaniem poległa całkowicie. Błędy scenariuszowe, brak chemii miedzy postaciami i, jako wisienka na torcie, nieudolne próby nawiązywania do oryginału.
-
Wszystko zależy czego oczekujemy od danej produkcji. Mnie spodobał się wątek kryminalny, motyw pokazania zombie i życie Blaina. Jednak zdecydowanie mniej mi mi się podobało, gdy serial ujawnił istnienie umarlaków i zrobiła się z tego lekko groteskowa historia. Jednak mimo to polecam każdemu, kto chciałby obejrzeć lekki, czasem zabawny serial z nieszablonowym podejściem do zombie.
-
Uważam ten serial za straconą szansę na stworzenie czegoś ciekawego i dającego do myślenia. Zamiast stworzyć pewne pole do dyskusji na temat bardzo ciekawy, czyli LGBTQ+ w Polsce, dostaliśmy dość nędzną historyjkę o górnikach, którzy powinni wziąć przykład ze swoich angielskich kolegów i zacząć tańczyć, gdyż to rozwiąże problemy.