Maciej Szymkowiak
Krytyk-
Oglądając Prawdę ma się wrażenie, jakie wywoływało Happy End Michaela Hanekego czy też Stoker Chan-wook Parka. Widz wie, że nie obcuje z najlepszym dziełem reżysera, ale mając w pamięci jego filmografię, najważniejsze wątki, jakich ten się podejmuje, obserwator wie, że zostaje zachowana kontynuacja autorskiego uniwersum autora, oraz że film ten stanowi jego poszerzenie, a jednocześnie wytwarza lapidarne złączenie wszelkich wcześniejszych elementów twórczych.
-
Melancholijny obraz Chana, pełny groteskowego, ironicznego humoru, stanowi idealny wstęp do późniejszej twórczości reżysera, którego nigdy nie przestały intrygować tematy wykluczonych ludzi, którzy miotają się w szale i bezsilności, aby odnaleźć swój własny kąt. Dynamiczne obrazy i szaleńcze tempo jest narracją uniwersalnego filmu, to obraz jednostki żyjącej w świecie ciągłych zmian.
-
Taka sztuka nie udaje się każdemu. Potrzeba ogromnej wrażliwości artystycznej, żeby opowiadać historię umiejscowioną w pompatycznej epoce z taką gracją, z jaką zrobił to Martin Scorsese.
-
Już pierwsza scena, w której grupa rówieśników spala pupila głównego bohatera, informuje widza, że ma do czynienia z zadziornym i bezkompromisowym dziełem, które nie pozwoli szybko o sobie zapomnieć. Podzielony na dziewięć rozdziałów film nie zwalnia tempa i ogłusza widownie, coraz to twardszymi obrazami gehenny.
-
Baumbach świetnie prowadzi swoich aktorów, pozwalając im na wygrywanie kolejnych uczuć, ale nie pozwalając na szarżę. Płacz, krzyk, wszystko jest dobrze umiejscowione w tempie historii i nie sposób filmowi zarzucić melodramatycznej "gry na emocjach".
-
P. T. Anderson stworzył egzystencjalne dzieło, które stara się skonfrontować z nieodłącznymi elementami ludzkiego życia. Zdradami, rozczarowaniami, długo skrywanymi żalami, ucieczką w inny świat, szukaniem wybaczenia, ale też potrzebą jego ofiarowania, miłosnymi rozterkami, zagubieniem samego siebie i ponownym szukaniem własnego szczęścia.
-
Nieuchwytność filmu współgra z bohaterem, który ma coś w sobie z kabotyna, śmieszka, romantyka, buntownika, outsidera, dziecka, mężczyzny, myśliciela, szaleńca, niewinnej ofiary przeszłości. Tytułowe synonimy nie są w stanie nazwać świata, w jakim przyszło żyć bohaterowi, ani też jego samego sklasyfikować, ten stopniowo zapada się coraz głębiej, przykryty francuską falą.
-
Łabędzi śpiew artystki podsumowuje nie tylko jej artystyczną działalność, ale też całokształt osoby, mimo że nie wchodzi zbytnio w rejony osobiste. Jest to przemyślane dzieło, ale nie objęte patosem. Zrobione uczciwie, bez przechwałek, z pewną dozą pewności siebie i swojej rangi, niemniej całość ma w sobie figlarny nastrój i charakterystyczne puszczenie oka w stronę miłośników kina.
-
Akin stworzył swoje własne "pachnidło mordercy". W sposób przerysowany, ale przy tym dosadny ukazał mechanizmy człowieka odczłowieczonego, zdehumanizowanego, który nie wyznając wartości wyższych, zagubił się w świecie i jedyne co potrafi, to niszczyć. Niszczyć życie swoje i cudze.
-
Jakby jednak krytycznie nie podchodzić do formalnych spraw filmowych, to nie można odmówić polskiej reżyserce tego, że zabrała ważny głos w dzisiejszych czasach.