Piotr Brewczyński
Krytyk-
Największe filmowe rozczarowanie od czasów drugiego "Matrixa".
-
Tak czy owak sądzę, że "Anabelle" spodoba się fanom horrorów - ja momentami byłem bliski ucieczki z płaczem z sali, także film chyba spełnił swoją rolę. Nawet jeśli przez następne kilka lat będę podejrzliwie spoglądał na cokolwiek, co choćby przypomina lalkę.
-
Jeśli następnym razem zobaczę w zwiastunie albo na plakacie duet Morgan Freeman plus sex-symbol sprzed 3-5 lat, poważnie zastanowię się nad przejściem nad takim filmem do porządku dziennego. Dojście do siebie po "Wanted" zajęło mi bardzo dużo czasu. Teraz "Lucy" zaserwowała mi powtórkę. Nie zasłużyłem na to.
-
Dobry pomysł na relaksujący wieczór w tygodniu.
-
Szkoda, że tak wyszło, ale można się było tego spodziewać. "Wojownicze Żółwie Ninja" poszły śladem 4-tej części "Transformersów" i - tego jestem pewien - zniechęciły do ekranizacji klasyków naszego dzieciństwa kolejne rzesze fanów.
-
Jeśli więc oczekujecie trzymającego w napięciu dreszczowca z mrocznymi elementami nadnaturalnymi, zawiedziecie się. W tym sezonie "Zbaw nas ode złego" jest co prawda jednym z niewielu horrorów, na które można iść do kina, ale radzę zaczekać na coś, co będzie straszyć Was od początku do końca, a nie zaledwie do połowy.
-
Naprawdę szkoda filmu, na który najarałem się jak szczerbaty na suchary i którego oczekiwałem od początku roku z zapartym tchem. Pomimo pokładów sentymentu i sympatii dla serii, Bay tym razem zawiódł na całej linii, dając mi coś, czego nawet nie można nazwać historią, a co napakowane jest mdłymi bohaterami i tekstami żywcem wziętymi z "Flirtu towarzyskiego".
-
Nie jest może "komedią roku", jak statuował dystrybutor, ale daje radę i na pewno nie będzie stratą pieniędzy. No, chyba że pójdziecie na film w środku weekendu w Warszawie - wtedy można się zastanowić.
-
Obejrzyj, wyjdź, powtórz. Najlepiej wielokrotnie.
-
Typowe guilty pleasure - w praktyce śmiejemy się do rozpuku przez półtorej godziny z rzeczy, których potem będziemy się bardzo wstydzić przed znajomymi.
-
Jeśli komuś nie przeszkadzają ewidentne niespójności logiczne i prostota rodem z kina lat '90 zeszłego wieku, powinien wyjść z seansu zadowolony.
-
"Sąsiedzi" mają w sobie to coś, co statuuje dobry film rozrywkowy. Mamy masę prześmiesznych gagów, mamy zupełnie surrealistyczne sceny z udziałem osób trzecich, które zdecydowanie powinny się leczyć, mamy wreszcie Lisę Kudrow, której gra aktorska tak silnie nawiązuje do jej najbardziej znanej roli, że trudno się nie uśmiechnąć.
-
Jeśli jeszcze nie jesteście przekonani albo po prostu wstydzicie się przyznać, że jarają Was przygody gościa przebranego w lajkrowe body, namówcie młodsze rodzeństwo, żeby udawało, że ciągnie Was do kina siłą. Przygotujcie się jednak na to, że wyjdziecie zrelaksowani i bardzo zadowoleni, więc trzeba się będzie potem gęsto tłumaczyć.
-
Mnie "Zimowy Żołnierz" zachwycił na tyle, że z chęcią zobaczę go drugi raz, choć nie ukrywam, że wcześniej zażyję napoje z wysoką zawartością procentów, żeby nieco znieczulić mózg.
-
Bez wstępów i podchodów producenci kopnęli mnie w tyłek dobrym klimatem, klasycznymi, ale ciekawie rozwiniętymi schematami, a także dawką autentycznie dobrego humoru.
-
Trudno mi znaleźć jakieś wady najnowszego dziecka Shane'a Blacka. Oczywiście, trzeba być fanem konwencji żeby bez mrugnięcia okiem łyknąć drobne przeoczenia, zbędne hiperbole i błędy, co nie zmienia faktu, że trzeci "Żelaziak" na głowę bije pierwszą część, nie mówiąc już o "Avengersach".
-
Nie jest zapewne produkcją na miarę "Avengersów", ale jeśli szukacie miejsca, w którym będzie można na chwilę schować się przed bezlitosnym lipcowym słońcem, to jego seans wydaje się całkiem sensownym pomysłem. Zapewni Wam dwie godziny rozrywki na przyzwoitym poziomie, a jednocześnie w interesujący sposób przypomni jednego z najbardziej popularnych bohaterów komiksu amerykańskiego.
-
Jako całokształt "Avengers" wyszli świetnie, chociaż pozostawiają pewien oczywisty niedosyt - dla mnie osobiście nieco zbyt duży. Jeśli jednak lubicie filmy od Marvela, to śmiało wyruszajcie w weekend do kina.
-
Kawałek fajnego, rozrywkowego kina z czytelnym, nierozbuchanym przesłaniem. Fabuła jest na tyle zaskakująca by śmieszyć i nie nudzić, aktorzy natomiast - pomimo tego, że trailer trochę mnie wystraszył - grają dokładnie tak, jak powinni, może z małym wyjątkiem pani Prezydent.