-
Film pozbawiony lekkości, uroku oraz subtelności. Wszystko jest tutaj na niby, wymuszone oraz wykalkulowane w głowach producentów.
-
Cała produkcja nie jest żadnym przełomem w polskim kinie, czasem wygląda, jak gdyby reżyserem targały pokusy przeniesienia filmu na poziom rubasznego humoru, jakiego pełno w rodzimych komediach romantycznych, ale koniec końców "Narzeczony na niby" wychodzi z tej próby obronną ręką.
-
Ogląda się bez poczucia zażenowania, ale i bez szczególnych emocji.
-
Pozytywna, chociaż niespecjalnie wyróżniająca się komedia romantyczna, która co prawda zaskakuje ciekawie napisanymi postaciami i słodko-gorzkimi wątkami, ale w ogólnym rozrachunku wydaje się jednak odrobinę za długa i zbyt mało kolorowa względem "Planety Singli" której w prostej linii została spadkobiercą.
-
Julii Kamińskiej i Piotrowi Stramowskiemu brakuje ekranowej charyzmy, a łącząca ich bohaterów chemia nie wykracza ponad poziom rodem z niemieckiej telenoweli. To jednak wystarcza. Są na tyle uroczy, że wzbudzają sympatię widzów.
-
Jednak Karina i jej Narzeczony na niby nie są w stanie odwrócić uwagi od faktu, że film ten został zniszczony przez praktycznie całą resztę. Przez zwyczajnie głupie wątki drugoplanowe, papierowe postacie i słabiutkie żarty, czyli mankamenty, jakie trawią zdecydowaną większość polskich komedii romantycznych.
-
Jak na twórcę, który kilka lat temu podarował widzom "Chemię" to "Narzeczony na niby" jest skrojony prawię na miarę. Owszem czasami wychodzi coś, co nie powinno. Czasami nogawki czy rękawy są za małe lub za duże, ale można to przeboleć.
-
Nie schodzi poniżej określonego poziomu, oferując rozrywkę przyjemną i pozytywną. Taką na jeden raz, gdzie można się uśmiechnąć i obejrzeć bez większego problemu.
-
Prokopowicz lekko prowadzi swój film, ale niczego nie trywializuje, nie zamienia w tanią farsę. I, co warte podkreślenia - a przykre jest to, iż trzeba to podkreślać - można zrobić współczesny polski film rozrywkowy bez wulgaryzmów, dowcipasów okołogenitalnych, polewania widza wodą wypełniającą liczne dziury w scenariuszu.
-
6.714 stycznia 2018
-
-
Seans oglądany bez większego zażenowania, nie rozbawi widza do łez, raczej nie wzruszy, a na pewno nie zapadnie na długo w pamięci.
-
4.516 lutego 2018
-
-
Pozbawiona chemii i emocji produkcja o zauroczeniu, która z pozoru może wydawać się akceptowalnym obrazem, jednak z każdą minutą odkrywa kolejne dowody na swoją beznadziejność.
-
Mimo tych i kilku innych niedociągnięć Narzeczonego na niby ogląda się z zainteresowaniem. To przyjemny film z odrobiną romantyzmu. O długość końskiego łba lepszy od szrotów, które serwowano dekadę temu.