-
Świat Darby - niezależnie od tego, czy podróżuje ona przez Stany Zjednoczone, czy jako autorka bestsellerowej książki zostaje zaproszona przez znanego bilionera do islandzkiego ustronia - jest bezgranicznie ponury. Pustynny krajobraz Stanów Zjednoczonych, w którym raz po raz wybuchają pożary, a policja zawodzi obywateli i lekceważy przemoc wobec kobiet, jest nie mniej niepokojący niż luksusowy hotel niedostępny dla większości społeczeństwa.
-
Świat "Poker Face" bywa przewrotny i pełen przerysowanych postaci, ale twardy podział na zbrodniarzy i ofiary, szukanie sprawiedliwości za wszelką cenę oraz pochwała zwykłej, ludzkiej przyzwoitości, również wpisują się w jego retro aurę - daleką od seriali nowej generacji z wszystkimi odcieniami szarości i wątpliwymi moralnie protagonistami.
-
Opowieść o rodzinie teleewangelistów to nie tylko autorska komedia z epickim rozmachu, ale i diagnoza współczesnej Ameryki.
-
To nie tyle żeńska wersja "Władcy much", co znakomicie zrealizowany horror o relacjach w grupie nastolatek, wzajemne pożądanie nierzadko przechodzi tu w pragnienie pożarcia.
-
To serial pozbawiony ikonicznych postaci i motywów "Gwiezdnych Wojen". Nie znajdziemy tu Skywalkerów, Mocy, Jedi, Vadera czy "Baby Yody". A mimo to - a raczej: właśnie dlatego - "Andor" jest najlepszą produkcją w uniwersum "Gwiezdnych Wojen" od czasów oryginalnej trylogii.
-
Twórcy "Westworld" nie poddają się i na pewno doczekamy się kolejnego sezonu. Mam nadzieję, że domknie on serię, pozostawiając po niej przynajmniej pozytywne wrażenie. Pomimo błędów i zawodu, jaki pozostawił trzeci sezon, ten serial na to zasłużył.
-
Waititi i Clement żartują więc przede wszystkim z mitów, którymi obudowana była figura wampira. Drakula jest dziś anachroniczny, jego kły i pazury mogą jedynie bawić - miejsce potworów wywodzących się z ludowych legend i zabobonów zajęły w kinie bardziej aktualne lęki na przykład postacie będące wytworami transhumanizmu, nowych technologii czy cyborgizacji.
-
Drugi sezon "Genialnej przyjaciółki" świetnie ukazuje pęknięcie lat 60., znanych jako "mitici anni" [wspaniałe lata], które pod koniec dekady przemienią się - dla niektórych szczególnie boleśnie - w "anni di piombo" [lata ołowiu].
-
Paradoksalnie, "Wiedźmin" wydaje się jednocześnie zbyt ambitny i za mało ambitny. Z jednej strony, wymaga od widza poskładania w całość rozrzuconych wątków rozgrywających się na przestrzeni dekad, lat i tygodni, a z drugiej - nie daje mu wyciągać własnych wniosków na temat postępowania bohaterów, którzy na każdym kroku werbalnie wykładają swoją filozofię życiową.
-
Mówi prawdę o społeczeństwie, w którym żyjemy, ale pokazuje ją w postaci odwróconej.