-
Dla jednych Nowa fala okaże się pustą, choć ujmującą wydmuszką - filmem, który bawi się formą, ale niewiele mówi. Dla innych będzie fascynującym wehikułem czasu i kinofilskim marzeniem. Niezależnie od oceny, trudno odmówić Linklaterowi odwagi i konsekwencji. Nowa fala przypomina bowiem, że historia kina to nie tylko daty i nazwiska, ale żywy dialog między twórcami - dialog, który może trwać dekady po premierze przełomowego filmu.
-
Debiut Igi Lis to ujmujący film - efekt trzech lat pracy. Oglądając działanie wędzarni, nie czujemy się jak intruzi. Naturalnie wsiąkamy w mgliste poranki i upalne południa. Coraz bardziej przywiązujemy się do Mieci i jej pracowniczej rodziny. Po seansie samo nasuwa się pytanie: co dalej? Kiedyś przyjdzie moment, gdy korona trafi w ręce następcy tronu. Ostatnie słowo należy do dziedzica. Czy udźwignie ciężar królestwa na swoich barkach?
-
Zabić Dżokeja to nie film o ucieczce, ale o rozpadzie i ponownym sklejeniu siebie z zupełnie innych kawałków. Ortega nie daje nam mapy, nie tłumaczy swoich bohaterów - zamiast tego zanurza ich w świecie, który coraz mniej przypomina rzeczywistość, a coraz bardziej - halucynację. To kino transformacji, które nie pyta: "kim jesteś?", ale: "czy jeszcze musisz być kimkolwiek?".
-
7.55 sierpnia
- Skomentuj
-
Równowaga między efektownością a intymnością jest jednym z największych atutów filmu. Gunn bawi się konwencją, mrugając do widza w dialogach czy poprzez muzyczne wstawki, które nadają całości lekko ironiczny klimat i pozwalają wziąć oddech między kolejnymi starciami.
-
To hołd złożony oryginałowi, który nie próbuje go przebić, a raczej go uzupełnia. Dla fanów - nostalgiczna podróż. Dla nowych widzów - wstęp do świata, który warto poznać.
-
7.515 czerwca
- Skomentuj
-
Mrok miesza się tu ze światłem, nadzieja ze smutkiem. Reżyser prowadzi filmowy dziennik, w którym próbuje pokazać swoją codzienność. Nie ma tu przymusu ani zbędnego koloryzowania. Widzimy oczami Arjuna miłość do kraju, który nie zawsze potrafi to uczucie odwzajemnić.
-
Brzydka siostra to nie film, który ogląda się dla czystej rozrywki. To film, który zostaje pod powiekami. Nie daje łatwych odpowiedzi, ale stawia celne pytania - o to, jak bardzo jesteśmy gotowi się zmienić, by ktoś nas pokochał albo żeby wpasować się w oczekiwania innych.
-
Nad opowieścią zawisa mroczna aura, ale nie brakuje w niej także humoru i momentami groteski. W nią idealnie wpisuje się przepaska na oko dowódcy akcji. Cieszy mnie również mnogość nawiązań i inspiracji, które można dostrzec na ekranie. Zodiak, Siedem i Labirynt to tytuły, które widziałam w licznych porównaniach z Operacją Maldoror.
-
Produkcja ma pewne niedociągnięcia. Narracja czasami bywa chaotyczna i łatwo się w niej zgubić, ale później wraca na właściwe tory. Są też bardzo przerysowane momenty.
-
Film radzi sobie jako horror. Czasem wydaje się zbyt sztywny, aktorzy nie do końca się ze sobą zgrywają. Sama historia jest jednak ciekawa i pozwala błyszczeć Sophie Thatcher. Jeśli wybieracie się na ten film do kina, nie oglądajcie zwiastunów ani materiałów promocyjnych. Bez tej wiedzy wasz seans będzie o niebo lepszy niż mój.
-
Babygirl próbuje balansować między intrygującą psychodramą a prowokacyjną historią erotyczną, jednak ostatecznie nie spełnia oczekiwań. Choć scenariusz w niektórych momentach stara się wejść głębiej w motywacje postaci, brak konsekwencji sprawia, że fabuła wydaje się powierzchowna. To film, który ma potencjał, by zaintrygować, ale zostawia widza z uczuciem niedosytu.
-
5.515 stycznia
- Skomentuj
-
Flow to produkcja, którą warto zobaczyć w kinie. Feeria barw, doskonałe udźwiękowienie i ciemna sala kinowa zapewniają łatwą immersję. W jednej chwili siedzisz w wygodnym fotelu, a w następnej biegniesz po miękkiej trawie w magicznym lesie. Na ten film można zabrać dzieci, ale równie dobrze można pójść samemu jako dorosły. Uśmiechniecie się, wzruszycie i zrelaksujecie. Po prostu - go with the Flow, dosłownie.
-
92 stycznia
- 1
- Skomentuj
-
W pokoju obok pozostawił mnie z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony Almodóvar po raz kolejny zachwyca wizualnym kunsztem, starannie dopracowaną estetyką i grą kolorów, które wciągają w jego unikalny świat. Z drugiej, emocjonalna pustka w relacjach bohaterów i sztuczne dialogi sprawiają, że opowiedziana historia nie osiąga pełni swojego potencjału.
-
Ryūsuke Hamaguchi po raz kolejny udowadnia, że świat oglądany jego oczami jest niezwykły.
-
Maria Callas była wielką artystką, widać, że ten film stara się dorównać jej wielkości. Mocno poetycki, oderwany od rzeczywistości, gubi się we własnych pomysłach i zamiast zachwycać, nuży. Trylogia smutnych kobiet dobiega końca. Co będzie dalej? Może reżyser znajdzie nowe ofiary i do swojej rękawicy nieskończoności doda kolejne kamienie.
-
Urzekła mnie szczerość tego filmu, to że pokazuje lepsze i gorsze chwile dorastania. Poznajemy Elliot jako szaloną nastolatkę, a opuszczamy ją jako młodą dorosłą. Mimo że akcja My Old Ass dzieje się w lecie, tytuł będzie idealnym wyborem na jesienno-zimowy wieczór i kubek herbaty. Przywoła wspomnienia gorących wakacji i zadziała jak ciepły uścisk ukochanej osoby.
-
Pierwsze i ostatnie pół godziny filmu najmocniej przykuwa uwagę. Środek opowieści, choć nie nudny, momentami się ciągnie. Jako fanka SNL uważnie śledziłam wydarzenia na ekranie, ale wychodząc z seansu zauważyłam, że to właśnie początek i koniec prawdziwie błyszczał.
-
Reżyserka, Nneka Onuorah, umiejętnie posłużyła się materiałami archiwalnymi do wykreowania poruszającej opowieści. Na pierwszy rzut oka było widać, że artystka zaufała twórczyni i otworzyła się przed nią, odsłaniając prawdziwą Megan.
-
Siedząc na sali z innymi widzami, dało się usłyszeć pociąganie nosem, szelest opakowań z chusteczkami i głębokie oddechy. Opowieść okazała się niezwykle emocjonalna, sama nie poradziłam sobie bez otarcia łez.
-
Choć Uśmiechnij się 2 zapewniło mi świetną rozrywkę, muszę przyznać, że nie wywołał już takiego zachwytu jak część pierwsza.
-
Wątek bezsilności kobiet wobec zbrodni na nich został ukazany tak, jak wygląda naprawdę. Niezależnie czy mamy lata 70. ubiegłego wieku czy 2024 rok, walka ofiar przemocy seksualnej i wykorzystywania przypomina wyprawę Don Kichota na wiatraki.
-
Wypowiedzi ekspertów i rodziny przeplatane są licznymi nagraniami i zdjęciami archiwalnymi, przykładami dzieł Warhola, jego cytatami czy nawet instruktarzem metod używanych przez artystę. Na pierwszy rzut oka może to się wydawać przytłaczające, może nawet chaotyczne. W tym szaleństwie jest jednak metoda. To audiowizualne doświadczenie dostarcza widzowi wiedzy, zaciekawia swoją formą.
-
Nie zamierzam nazywać tej produkcji kompletną porażką. Jest to typowy film, na który idzie się z klasą w dzień wolny od zajęć dydaktycznych. Podąża wyraźnie wytyczonymi ścieżkami, wpisuje się w doskonale znane nam szablony.
-
Pierwsze trzydzieści minut filmu niezaprzeczalnie się broni. Napięcie elektryzuje widza i usadza go na krawędzi fotela. Po ich upływie energia zaczyna się stopniowo wyładowywać.
-
Podczas dwuipółgodzinnego seansu przeważały u mnie momenty znużenia, a nie fascynacji. Chemia między Seydoux i MacKayem jest niezaprzeczalna, to dzięki niej wytrzymałam do samego końca.
-
Netflix to już dla wielu tylko fabryka kiepskich produkcji dla nastolatków. Brzydcy niestety nie służą obaleniu tej teorii.
-
Jeśli chcecie bez żadnych konsekwencji podglądać sąsiadów i poznać ekscentrycznych i artystycznych bohaterów, to ten film jest dla was. Ile osób, tyle opinii. Każdy z nas dostrzeże w tym dokumencie portrety zupełnie innych ludzi i zupełnie inne problemy, ale w tym jest jego piękno.
-
Jako debiut reżyserski uważam, że film prezentuje się naprawdę dobrze. Historia wciąga, zakończenie szokuje, ale przede wszystkim produkcja stanowi świetną rozrywkę. Tajemnicza wyspa, mocne kobiece charaktery i tryskająca krew? Brzmi jak moje filmowe marzenie.
-
Niezależnie od tego, do kogo film przemówi czy też nie, nie da się ukryć, że brakuje mu głębi, która uratowałaby go z objęć rutyny i schematów. Polscy turyści wrócą do kraju, my wrócimy do domu i zapomnimy o tym tytule. Wielka szkoda, bo film zapowiadał się naprawdę intrygująco.
-
Dokument stanowi kompendium wiedzy o sytuacji społecznej i politycznej tamtego okresu. Fascynuje, niepokoi i wciąga.
-
Dokument nie stanowi przy tym pięknej laurki dla zasłużonego aktora. Zobaczymy w nim oczywiście przygotowanie do ról, prace dyrektora w teatrze, ale przede wszystkim dostrzeżemy człowieka. Dzięki przedstawieniu dualizmu Andrzeja Seweryna, widz może sam ocenić, jakim człowiekiem jest legenda polskiego kina. Perfekcjonizm, dyscyplina i sumienna praca, z drugiej jednak szczęście, miłość ciepło.
-
Po seansie człowiek otoczony jest z każdej strony koszmarnymi obrazami, które wchodzą w głąb umysłu i nie pozwalają o sobie zapomnieć. Słyszeć w telewizji czy czytać w Internecie o zbrodniach to jedno, ale zobaczyć ogrom cierpienia na własne oczy to zupełnie inna sprawa. Ten dokument po prostu trzeba obejrzeć. Pozwala niewyobrażalnemu stać się prawdą.
-
Sam pomysł filmu wydał mi się intrygujący. Horror ze wstawkami animacji poklatkowej, mroczne, klimatyczne ujęcia, obrzydliwe materiały do budowy fotografowanego przez Ellie świata. Jak się niestety często okazuje, sam pomysł nie wystarcza.
-
Nie idźcie na ten film. Nie traćcie czasu i pieniędzy, jest tyle dobrych produkcji o miłości.
-
Idealna pozycja na lato, którą bez problemu obejrzycie w weekend.
-
Twarze Agaty nie są pustą laurką i w żaden sposób nie próbują gloryfikować cierpienia. Pokazują Di Masternak jako prawdziwą artystkę, której wytrwałość i determinacja może inspirować każdego z nas. Wchodząc w intymne obszary jej życia, czyli sale operacyjne i pracownię, zaczynamy się do niej przywiązywać i kibicujemy jej w walce o lepszą przyszłość. Wiara w samych siebie działa cuda, a ten film jest tego jak najlepszym dowodem.
-
Bardzo poprawny dramat, który wciąga i zapewnia emocje, choć nie zawsze tak wielkie, jak tego chcemy.
-
Dobra obsada jednak nie uratowała fabularnie tej produkcji. M. Night Shyamalan nigdy nie wybiera w swoich historiach prostych dróg. Zawsze skręca, tworzy serpentyny. Nigdy nie wiadomo, kiedy pojawi się nowy zwrot akcji czy moment grozy. Tutaj mi tego zabrakło. Trochę za łatwo szło głównemu bohaterowi, wszystko układało się po jego myśli. Prawdziwa akcja zaczęła się bliżej końca filmu, jednak zakończenie popsuło cały efekt. Nie nudziłam się, a nawet całkiem dobrze bawiłam.
-
Wredne liściki to opowieść o sile kobiet, ze świetnym humorem i kostiumami. Dostarczą śmiechu, frustracji, ale przede wszystkim dobrej zabawy i pokażą, że zawsze trzeba być sobą.
-
Moje oczekiwania, co do Skarbów, nie były bardzo wygórowane. Poszłam na seans z otwartym umysłem i spotkało mnie bardzo pozytywne zaskoczenie. Czułam się jak matka Marii, która szukała w śmietnikach tytułowych skarbów. Krok po kroku dogrzebywałam się coraz głębiej i odkrywałam coraz to nowsze informacje. Nie zabrakło brudu, bólu i skonfundowania, ale dla poznania tej historii warto było się ubrudzić. Żałoba nie jedno ma imię, ale w tym przypadku ma na imię Maria.
-
Jak zostałam perliczką to propozycja dla zagubionych, szukających siebie i tych, którzy dobrze czują się w miejscu, w którym są. Daje widzowi do myślenia, porusza każdą strunę stwardniałego serca i napawa nadzieją, że każdy problem da się rozwiązać.
-
Niesamowicie opowiedziana historia wciąga, a fakt, że bazuje na prawdziwych wydarzeniach dodaje jedynie atrakcyjności. Do tego umiejętnie budowane napięcie, które prowadzi do zaskakującego zakończenia. Kąpiel diabła wyciąga rękę do widza i zachęca do zatopienia się w niebezpiecznym rytuale.