Trzy wiedźmy przekonują lorda, że zostanie następnym królem Szkocji. Ambitna żona wspiera jego plany przejęcia władzy.
-
Oceny krytyków
-
Oceny użytkowników
-
Recenzje krytyków
-
Ze swoimi kunsztownie zainscenizowanymi czarno-białymi ujęciami na pierwszy rzut oka może sprawiać wrażenie wydmuszki, której wnętrze zawiera jednak niesztampowy pomysł na subtelną reinterpretację arcydramatu Szekspira.
-
Coen wiernie oddaje charakter tekstu Szekspira, a jednak potrafi otulić go świeżym spojrzeniem, garściami czerpie z wcześniejszych adaptacji i największych osiągnięć autorskiego kina, lecz stoi pewnie na własnych nogach.
-
Siłą produkcji jest wizualny kontrapunkt względem archaicznych dialogów. Film jest oderwany od realistycznego podejścia do opowiadanych historii. Każdy kadr to doskonała fotografia, którą można zawiesić u siebie w domu. Kadry są wąskie, zminimalizowano ilość elementów w scenografii aby skupić uwagę widza na tym, co najbardziej istotne w każdym ujęciu. Wspomnianą ciasnotę potęguje format flat, który zawęża nasze pole widzenia.
-
Dziwny to film, który wydaje się być prawdziwym samograjem. Coen zaryzykował i próbował usprawnić znajomą historię. Ale nawet to nie jest w stanie wyrwać mnie z pewnego znużenia. Czy to z powodu sporej obecności "Makbeta", czy przerostu formy nad treścią, trudno powiedzieć.
-
Broni się wybitną formą, ale to wciąż znana nam historia o żądzy władzy i szaleństwie prowadzącym do upadku. Dla pasjonata sztuki będzie to z pewnością wysmakowany seans, ale dla oczekujących od filmów przede wszystkim opowieści, poruszająca forma może okazać się niewystarczająca, żeby potraktować obraz Coena jako niezapomniane doświadczenie.
-
To ciąg paciorków połączonych nicią cierpienia. I choć na świeżo po seansie w pamięci pozostaje przede wszystkim genialna, bardzo fizyczna rola Kathryn Hunter jako trzech wiedźm, dzieje się tak tylko dlatego, że sam dramat jest dobrze znany, jego wielowymiarowość natomiast stała się czymś oczywistym.
-
W "Tragedii Makbeta" są intryga i jednostkowe szaleństwo, ale nie ma prawie Coenowskiego chaosu, żywiołu przypadku, różnorodności typów ludzkich i ich interakcji nakręcających spiralę nieszczęścia.
-
-
Recenzje użytkowników
-
Moi drodzy,to co się zadziało wizualnie zapiera dech bo tak niebanalnie stworzonego dzieła nie widziałem dawno.Klaustrofobia kadrów(format flat),kontrast światła(uwypukla to co istotne),oniryczny montaż,monumentalna/teatralna scenografia,dźwięk elementem nieoczywistym,skala odcieni czerni i bieli.Te wszystkie aspekty sprawiają,że Makbet staje się fascynującym filmowym doświadczeniem gdzie podczas seansu widz ma wręcz halucynacyjną percepcje poznawczą.Czuć inspiracje Nosferatu.Jestem oszołomiony.
-
914 stycznia 2022
- 13
- #22
- Skomentuj
-
-
Znajomy utwór Szekspirowski w interpretacji Coena staje się doświadczeniem ekscentrycznym,ponurym i niepokojącym ale chociaż to opowieść pod względem emocjonalnym zimnokrwista, pod względem wizualnym fascynuje i zapiera dech.Klaustrofobiczny nastrój budują hipnotyzujące swoją senno- mglistą atmosferą zdjęcia Delbonnella ,teatralna scenografia i pełna napięcia mroczna partytura.To jednak zdecydowanie mistrzowski teatr aktorów ( charyzmatyczny Washington) i popis wizualnej inwencji Coena.
-
Upiorny, zrodzony z fascynacji teatrem i poetyką niemieckiego ekspresjonizmu, a zintegrowany z cieniem przelotnym na scenie życia od Szekspira. Piękna estetyka.
-
8.515 stycznia 2022
- 3
- Skomentuj
-
-
Przy ekranie trzymała mnie przede wszystkim forma, w jakiej zaprezentowano po raz wtóry znaną prawie wszystkim historię. Forma przepiękna, oryginalna, przemyślana i bez reszty hipnotyzująca, tworząca oniryczny nastrój, jednocześnie tworząc swego rodzaju teatralny spektakl - a wszystko to dzięki minimalistycznej scenografii i kontrastującym ze sobą czerni i bieli. Ale to, co mnie z drugiej strony wybijało z historii, to chaotycznie podane bełkotliwe archaiczne dialogi i dziwacznie dobrana obsada.
-
Na początku piasek gdzieś chwarszczy w trybikach, ale z kolejnymi minutami bierze widza za barki i wrzuca w koła zębate. Kawał pięknej inscenizacyjnej roboty. Asceza czasem aż boli – i sami sobie odpowiedzcie czy to dobrze. W podawanym tekście zaś bije serce. Muszę przyznać, że było to pozytywne zaskoczenie.
-