
- 100% pozytywnych
- 9 krytyków
- 73% pozytywnych
- 11 użytkowników
Żyjąca w XVII wieku zakonnica Bernadetta cierpi na niepokojące wizje, które wzbudzają obawy Watykanu.
- Aktorzy: Virginie Efira, Charlotte Rampling, Lambert Wilson, Olivier Rabourdin, Clotilde Courau i 15 więcej
- Reżyser: Paul Verhoeven
- Scenariusz: David Birke, Paul Verhoeven
- Premiera kinowa: 7 stycznia
- Premiera światowa: 9 lipca 2021
- Ostatnia aktywność: 18 lipca
- Dodany: 10 lutego 2020
-
To na pewno nie jest film dla wszystkich, ale każdy fan Verhoevena, francuskiej ekstremy, kina Kena Russella, thrillerów szpiegowskich i politycznych, House of Cards, lesbijskiego seksu, społecznych i religijnych aspektów włoskiego renesansu, czy serii gier Assassin's Creed powinien tu znaleźć coś dla siebie. Tylko niech nie szuka Iwaszkiewicza, pojechał na urlop.
-
Oceniam obraz jako bardzo dobry, bo to kolejny przykład filmu Verhoevena, przy którym twórca nie ugina się przed nikim i niczym. Niemniej to jeden z ostatnich bastionów twórczej wolności, pełnoprawnej autorskości.
-
Melodramat, romans, erotyk, thriller, komety, bluźniercze masturbacje, epidemie i gromiący wrogów mieczem Jezus bez penisa. Przede wszystkim jednak: tłusta, mięsista satyra na kwestie problematyczne, istotne i niepokojąco aktualne.
-
Interesujący i dający do myślenia. Dobrze wykorzystuje kwestię fanatyzmu religijnego i zaślepienia w wierze do opowiedzenia całkiem innej historii.
-
Być może nieco rozczarowujące jest, że Verhoeven tak bardzo dystansuje się do snutej opowieści i woli prezentować, niż zabierać głos. Dlatego znacznie lepiej wypada pierwsza część filmu, gdy ustawia na szachownicy pionki, angażując nas w opowieść emocjonalnie. Następnie przechodzi do dość mechanicznej rozgrywki.
-
Benedetta przypomina chwilami sprawną aktorkę, która doskonale wyczuwa nastroje nie tylko ludu, lecz także kościelnych hierarchów, potrafi zręcznie dostosować się do obu biegunów. To poniekąd prymuska przenikająca głębokie i niejednoznaczne tęsknoty swoich zwierzchników.
-
Tania prowokacja o lesbijskich zakonnicach? Tak "Benedettę" mogą banalizować jedynie ci, których wiara jest powierzchowna i obrzędowa, zredukowana do czczenia złotych cielców i "obrony uczuć religijnych".
-
Niejasny status "skandaliczności" biografii Benedetty generuje fundamentalną sprzeczność: otóż twórcy "Benedetty" chcieliby, aby to był film skandalizujący, a jednocześnie by ukazywał mechanizmy powstawania skandalu, jednocześnie demistyfikował Inność i obnażał opresywny system pragnący jej unicestwienia. W rezultacie jednak obraz osiąga oba te cele w najlepszym razie połowicznie.