
Natalia_Trosko
Użytkownik-
Podobał mi się. Rzetelny dokument, z dużym szacunkiem dla ofiar i ich rodzin. Sporo detali i rys psychologiczny Gacy'ego.
-
Bardzo udany, kameralny thriller psychologiczny, zbudowany na bzdurnej fabule z pozornie nieekranizowalnej książki. Flanagan umie w horrory.
-
Trochę za mało tu niedopowiedzeń, a historia wielowarstwowa i potrzebująca refleksyjnego opowiadania. Obserwuje się ją z zaciekawieniem i współczuciem dla głównej bohaterki, ale na koniec już średnio kogokolwiek obchodzi to, co ona robi. Reżyser wykłada kawę na ławę i nawet nie próbuje szukać innej drogi do pokazania metaforycznego zakończenia.
-
Zakrawa o świetny thriller psychologiczny. Odcina się od książki i chwała za ten krok, bo tutaj wyszło zdecydowanie lepiej.
-
Ciekawy plot i kilka scen działających naprawdę dobrze. Dużo pretensjonalności jakoś mnie odrzuca, szczególnie w drugiej połowie, włącznie z końcówką.
-
Film zaskakująco wypada naprawdę dobrze, szczególnie jak na produkcję, przy której opis fabuły nie za bardzo zachęca do obejrzenia tego filmu.
-
-
Czasem ciekawe wizualnie, dzieciak wyglądający jak młody Elijah Wood bardzo dobry, ale resztę nic wartego uwagi
-
Horror na niedzielny wieczór. Mniej lub bardziej udanie rozwija wątki z opowiadania, ale te sto minut ogląda się bezboleśnie.
-
-
Nie ma tragedii, ale wszystko jest zbyt sztywne, pozbawione jakiegokolwiek szaleństwa o które można by się tu pokusić. Kino na tyle poszło do przodu, że kręcenie horrorów w stylu niskobudżetowych produkcji z lat 90 nie ma zupełnie sensu. Wszystko wygląda trochę jak horror dla nastolatków. Netflixowa "Gra Geralda" po stokroć lepsza.
-
-
Pierwsza połowa super, druga nie.
-
Problemem nie jest sam film, bo to dobra, rzemieślnicza robota, do której ciężko się przyczepić, ale sam materiał źródłowy, który próbuje przeskoczyć rekina.
-
-
Myślałem że będzie to coś lepszego. Mocno się zawiodłem. Do połowy jest to jeszcze zjadliwe i całkiem ciekawe. Wysoka trawa intryguje. Jednak później to już zjazd po równi pochyłej. Mocno przeciągnięte, męczące, zbyt szalone i jednocześnie tandetne.
-
Netflix nie zawsze trafnie interpretuje Stephena Kinga. Myślę, że można było pokusić się o większą swobodę, gdyż sam materiał wyjściowy nie daje zbyt dużej satysfakcji. Jak to bywa w tego typu produkcjach, owszem jest klimatycznie, ale wraz z biegiem zdarzeń cała otoczka gdzieś wyparowuje.
-
W wysokiej trawie jest pewnego rodzaju problem-fabuła wydaje mi się,że jest tak rozciągnięta,iż pomimo dość wciągającego początku traci na swoim wyrazie i staję się przedłużonym melodramatem niskiej rangi.W niektórych momentach aż irytowało mnie to jak twórcy oraz aktorzy wyrażają siebie poprzez ten obraz.Kolejne netflixowe kino klasy B.Albo wysoka trawa jest tak wysoka,że ja tego nie ujmuje umysłowo.Niektóre zagrania aktorskie sprawiały,że sam miałem grymas na twarzy mówiący-o matko ale szajs.