-
Mimo że nie wszystko w serialu się zgadza i spokojnie można byłoby popracować nad scenariuszem, to pomysł i wykonanie są naprawde na wysokim poziomie. Kolejny polski hit Netfliksa? Oby!
-
Także emocji w "Pierścieniach władzy" tyle, co na wycieczce krajoznawczej z grupą emerytów, wspominających stare dobre czasy kinowej Trylogii. Popatrzeliśmy, powspominaliśmy, ale wszystko, na co mogliśmy liczyć, to dalekie echa niegdysiejszych przygód.
-
Nieustannie zaskakuje, mimo że rozgrywa się w niemal pustej przestrzeni. Jednak za każdym zakrętem labiryntowego biura może skrywać się kolejna tajemnica. Być może największym sekretem sukcesu tego serialu jest fakt, że fabuła wciąż obiecuje kolejne atrakcje - odkrycia, przełomy, wyjaśnienia - ale bardzo rzadko ich nam dostarcza.
-
Piszę te słowa przed rozstrzygnięciem tej historii. Ale mam wrażenie, że już wszystko wiem, bo przecież nie zagadka kryminalna jest tu najważniejsza. Znacznie bardziej przerażające jest tu to, co dzieje się między ludźmi - codzienna, banalna przemoc, nieufność, obojętność, wzajemny strach. W Easttown nie zabijają psychopatyczni zwyrodnialcy. Zabija zamknięcie na drugą osobę.
-
Dobrze, że taki gigant jak Netflix interesuje się spuścizną naszej popkultury, dostrzegając w niej potencjał, którego my nie widzieliśmy przez wiele lat. Szkoda jednak, że zamierza na niej zarobić najniższym kosztem - nie inwestując w scenariusz i animację.
-
Garland stworzył dzieło daleko wykraczające poza formułę science fiction i kino religijne. Zadał kluczowe pytania dla refleksji nad charakterem konstrukcji świata i etyką, jednocześnie rozprawiając się z naszymi codziennymi obawami o ekspandującą wszechmoc technologii, a przede wszystkim stojących za nią ludzi.
-
Wiele to o "Co robimy w ukryciu" mówi - że jest to dzieło zrobione na siłę, bez pomysłu i niesprawdzające się w formule serialu, ale jednocześnie że twórcy miewają przebłyski satysfakcjonującej kreatywności.
-
Można byłoby pewnie długo rozsupływać kolejne wątki, dyskutować nad niezwykle ciekawymi postaciami i piętrzącymi się znaczeniami. Ale jak mówiłem - serial do tego wcale nie zachęca. Najlepiej się go ogląda sercem, a nie rozumem, pozwalając mu porwać się w meandry Kościoła, wiary i istoty tajemnicy.