Tomasz Bielenia
Krytyk-
Filmowy eksperyment, próbujący wpisać polskie kino w refleksję dotyczącą aktualnego kryzysu migracyjnego. Skromne dzieło reżyserskiego tandemu Klary Kochańskiej i Kaspra Bajona najciekawsze jest jednak jako poetyckie kino drogi.
-
Reżyser Jesse Peretz doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że nic tak nie zbliża ludzi jak ponadczasowe klasyki. Problem w tym, że po seansie widz ma wrażenie, że film, który właśnie zobaczył, widział już w kinie po wielokroć.
-
Solidna charakteryzacyjno-scenograficzna robota, której towarzyszą stylowe, mroczne zdjęcia Adama Sikory, to jednak za mało, by widz miał uwierzyć w ten nieporadny spektakl Teatru Telewizji.
-
Będzie niewątpliwą gratką nie tylko dla fanów Iggy'ego Popa, ale też ciekawą propozycją dla kogoś, komu nazwa The Stooges kojarzy się raczej z tercetem komików niż z jednym z najważniejszych i najbardziej bezkompromisowych zespołów w historii rocka.
-
Tkwi w "Wołyniu" jakaś zadra, która uniemożliwia emocjonalne zaangażowanie się w opowiadaną historię. Czy to kumulacja przemocy, czy też dość perwersyjne rozciągnięcie ich na czas trwania niemal całego seansu - zamiast spodziewanego wstrząsu przychodzi moment względnej obojętności, zaskakującego dystansu.
-
Napędzany eliptycznym montażem teledyskowo-reklamowy mariaż, pomimo niewątpliwej realizacyjnej inwencji, dość szybo zaczyna nużyć, nadmiar bodźców znieczula początkowy zachwyt, kolejne sceny przypominają ciąg mniej lub bardziej udanych skeczów, a finałowa przemiana Mickeya House'a sprawia wrażenie banalnej i mało odkrywczej puenty.