-
13recenzji
-
13ocen
-
11pozytywnych
-
2negatywne
-
7.3średnia
-
85%pozytywnych
-
1.2odrębność
Gatunki, kraje i dekady
Ostatnio zrecenzowane
-
Zasługuje na naszą pełną uwagę i stanie się sensacją, zupełnie jak alter ego protagonistki. Piękna animacja będzie czarować was przez cały seans, po którym opuścicie kino czy domowy fotel ze łzami w oczach i rytmem muzyki w uszach.
-
Jest godny polecenia, nawet jeśli tylko ze względu na odcinek finałowy. To perełka, ukryta pod strumieniem autobiograficznego monologu, zręcznie upleciona w spójną całość i filozoficzne przemyślenia o współczesności. Do tego angażująca i z przyjemną ścieżką dźwiękową. Tam, gdzie ma bawić - bawi, a momenty dramatyczno-obyczajowe wycisnęły ze mnie więcej emocji niż aktorskie dramy.
-
To prawdziwa magia, coś, czego jeszcze nie widzieliśmy i może to moje endorfiny po seansie, ale widzę w tym szczyt współczesnej animacji i storytellingu, tytuł, do którego w przyszłości będziemy porównywać wiele produkcji. Mógłbym wręcz zapomnieć o grze, z której serial się wywodzi, czy samych Riot Games i kontrowersjach wokół firmy. Serial broni się jako samodzielna produkcja.
-
Chciałbym, żeby moje ukochane serie z dzieciństwa otrzymały taką aktualizację jak "Władcy Wszechświata". Najwięcej frajdy, jak zawsze w tego typu produkcjach, będą mieć żarliwi fani, ale śmiem założyć, że czasu na serial nie pożałują też miłośnicy fantastyki, syntetycznych brzmień czy po prostu osoby pamiętające "coś" z dawnej kreskówki i ciekawe tego, co zmajstrowano po ponad trzydziestu latach od emisji oryginału.
-
Nie jest tak przełomowy jak materiał źródłowy, ani nie imponuje kreską, ale oferuje solidną rozrywkę dla każdego fana trykociarzy. Kontynuuje też trend adaptacji komiksów wartych uwagi, które nie należą jedynie do Marvela bądź DC. Oferuje przy tym lepsze sceny superbohaterskiej akcji niż dwa wspomniane studia razem wzięte. I nade wszystko - dojrzalsze, bardziej życiowe podejście do osobistych wątków postaci, mierzących się ze swoimi problemami zamiast uciekania w fantastyczny eskapizm.
Najwyżej ocenione
-
To prawdziwa magia, coś, czego jeszcze nie widzieliśmy i może to moje endorfiny po seansie, ale widzę w tym szczyt współczesnej animacji i storytellingu, tytuł, do którego w przyszłości będziemy porównywać wiele produkcji. Mógłbym wręcz zapomnieć o grze, z której serial się wywodzi, czy samych Riot Games i kontrowersjach wokół firmy. Serial broni się jako samodzielna produkcja.
-
Wciąga, hipnotyzuje, trzyma w napięciu, równoważy wzruszenia z dramatem, potrafi zaskoczyć serdecznym ciepłem równie dobrze, co nagłym ciosem w serducho.
-
Zasługuje na naszą pełną uwagę i stanie się sensacją, zupełnie jak alter ego protagonistki. Piękna animacja będzie czarować was przez cały seans, po którym opuścicie kino czy domowy fotel ze łzami w oczach i rytmem muzyki w uszach.
-
Nie jest tak przełomowy jak materiał źródłowy, ani nie imponuje kreską, ale oferuje solidną rozrywkę dla każdego fana trykociarzy. Kontynuuje też trend adaptacji komiksów wartych uwagi, które nie należą jedynie do Marvela bądź DC. Oferuje przy tym lepsze sceny superbohaterskiej akcji niż dwa wspomniane studia razem wzięte. I nade wszystko - dojrzalsze, bardziej życiowe podejście do osobistych wątków postaci, mierzących się ze swoimi problemami zamiast uciekania w fantastyczny eskapizm.
-
Elegancka, urozmaicona antologia, którą śmiało polecam nie tylko fanom klasyki literatury i sci-fi. Trudne tematy podaje na tacy wolnej od patosu. Nie próbuje jedynie nastraszyć technologią jak "Czarne Lustro", ale chce dać do myślenia, a nawet urzec. Serial bywa dziwny, ekscentryczny wręcz, ale to tylko wyróżnia go na tle innych antologii i dramatów o futurystycznej tematyce.
Najniżej ocenione
-
"Zabójcze Maszyny" jadą po zużytych od schematów torach i w żaden sposób nie próbują uatrakcyjnić podróży, odhaczając tylko w przelocie wyeksploatowane stacje. Jednocześnie napchały z książki za dużo treści naraz do mechanicznej paszczy i dławią się przez całą drogę. Sens wychodzi im bokami, a scenariusz wygląda równie atrakcyjnie, jak anonimowa breja ze stołówki.
-
Nie ma tu fabularnego bałaganu czy czerstwego aktorstwa, są dłużyzny, przeciętność i granie wciąż na tę samą, smutną emocjonalną nutę.
-
Trylogia wykonała skok naprzód, ale i jednocześnie dwa chwiejne w tył. Twórcy próbowali pokazać szersze spektrum swojej wersji świata Transformerów, robiąc ile zdołali w ciasnych ramach budżetu i krótkich odcinków. "Wschód Ziemi" nadal dostarcza przyzwoitej rozrywki, ale dedykowanej bardziej hardym fanom i tym, którzy polubili "Oblężenie". Inni mogą odbić się od nijakich teł, rozciągniętych dialogów i chaotycznej podróży Prime.
-
Franczyza powinna być już na tyle znana, żeby samym tytułem sugerować, co dostaniemy na talerzu i dokładnie to podaje, z dodatkową przystawką postapokalipsy i deserem à la del Toro. Mechaniczne olbrzymy tłuką potwory? Tłuką. I dobrze, fajnie popatrzeć. Serial wprowadza w swój świat, bez konieczności znajomości oryginałów i umiejętnie bawi się klockami, które pozostawiły po sobie pełnometrażowe filmy, wzbogacając w ten sposób fabułę.
-
W obecnych czasach to film, który polecam do obejrzenia niezależnie od narodowości, ponieważ celuje w zjawiska obecne, niestety, globalnie. Trochę rozbawi, trochę przestraszy i obrzydzi, ale może też dać do myślenia. Zarówno pod kątem absurdów, które skaziły media i portale społecznościowe, jak i pod kątem tego, by dawać ludziom szansę oraz przede wszystkim rozmawiać ze sobą.
Odrębnie ocenione
-
"Zabójcze Maszyny" jadą po zużytych od schematów torach i w żaden sposób nie próbują uatrakcyjnić podróży, odhaczając tylko w przelocie wyeksploatowane stacje. Jednocześnie napchały z książki za dużo treści naraz do mechanicznej paszczy i dławią się przez całą drogę. Sens wychodzi im bokami, a scenariusz wygląda równie atrakcyjnie, jak anonimowa breja ze stołówki.
-
Nie ma tu fabularnego bałaganu czy czerstwego aktorstwa, są dłużyzny, przeciętność i granie wciąż na tę samą, smutną emocjonalną nutę.
-
Chciałbym, żeby moje ukochane serie z dzieciństwa otrzymały taką aktualizację jak "Władcy Wszechświata". Najwięcej frajdy, jak zawsze w tego typu produkcjach, będą mieć żarliwi fani, ale śmiem założyć, że czasu na serial nie pożałują też miłośnicy fantastyki, syntetycznych brzmień czy po prostu osoby pamiętające "coś" z dawnej kreskówki i ciekawe tego, co zmajstrowano po ponad trzydziestu latach od emisji oryginału.
-
W obecnych czasach to film, który polecam do obejrzenia niezależnie od narodowości, ponieważ celuje w zjawiska obecne, niestety, globalnie. Trochę rozbawi, trochę przestraszy i obrzydzi, ale może też dać do myślenia. Zarówno pod kątem absurdów, które skaziły media i portale społecznościowe, jak i pod kątem tego, by dawać ludziom szansę oraz przede wszystkim rozmawiać ze sobą.
-
Franczyza powinna być już na tyle znana, żeby samym tytułem sugerować, co dostaniemy na talerzu i dokładnie to podaje, z dodatkową przystawką postapokalipsy i deserem à la del Toro. Mechaniczne olbrzymy tłuką potwory? Tłuką. I dobrze, fajnie popatrzeć. Serial wprowadza w swój świat, bez konieczności znajomości oryginałów i umiejętnie bawi się klockami, które pozostawiły po sobie pełnometrażowe filmy, wzbogacając w ten sposób fabułę.