-
Zdecydowanie należę do wielkich fanów aktorskiej wersji tej disneyowskiej adaptacji jednej z "Baśni z tysiąca i jednej nocy". Chętnie do niej wrócę i na pewno regularnie będę słuchał soundtracku. Wszystko zagrało według mnie idealnie.
-
Gdyby był oderwanym od rzeczywistości dramatem o spełnionym, zakochanym artyście dostałby 8,5/10. Jako film biograficzny, który zupełnie sobie nie poradził z tematem i skalą zagadnienia i zrobił wielkiemu mistrzowi krzywdę, zasługuje na 3/10. Niech więc ostateczna ocena będzie czymś pomiędzy.
-
Rany, tak nijakiego filmu komiksowego to ja nie widziałem od czasu "Justice League". Upchnięto tutaj wątki i postacie ze wszystkich tomów komiksu niczym w "Batman v Superman" i doprawiono to niezbyt porywającą fabułą.
-
Obraz technicznie niedoskonały, ale będący skutecznym narzędziem w przekazywaniu prawdy o Bożym Miłosierdziu.
-
To film solidny, z paroma ważnymi zaletami, do którego może jeszcze wrócę w swoim czasie.
-
Z jednej strony zdaję sobie sprawę, że to przeciętniak, ale z drugiej podczas seansu bawiłem się niespodziewanie dobrze, tak jak moi podopieczni w wieku 7-9 lat. Jeśli więc nie szukacie pamiętnego doświadczenia kinematograficznego, ale prostej bajki z morałem do obejrzenia ze swoją pociechą czy fajnej rozrywki na popołudnie, to seans serdecznie polecam.
-
Z jednej strony tytuł posiada pewne zalety, takie jak solidna reżyseria, wybitne tło muzyczne czy niektóre kreacje aktorskie, ale co z tego, skoro są one przyćmiewane przez ogólne poczucie zażenowania?
-
Jest serialem bardzo specyficznym. Akcja toczy się w niezbyt szybkim tempie, ale za to możemy dokładnie poznać Harlem jako miejsce i kulturę. Musisz sam sobie odpowiedzieć, drogi Czytelniku, czy tobie to odpowiada, czy masz ochotę sięgnąć po tę najnowszą koprodukcję Marvela i Netflixa. Moje osobiste oczekiwania zostały w stu procentach spełnione i zdecydowanie polecam.
-
Jak najbardziej zasłużył na pozytywną ocenę - nie zawiódł ani pod względem scenariuszowym, ani aktorskim, ani wizualnym, ani muzycznym.