Życie znudzonego małżeństwa staje na głowie, gdy wkracza w nie przedszkolanka ich syna.
- Aktorzy: Łukasz Simlat, Agata Kulesza, Adam Woronowicz, Karolina Gruszka, Krystyna Janda i 15 więcej
- Reżyser: Marcin Krzyształowicz
- Scenarzysta: Marcin Krzyształowicz
- Premiera kinowa: 25 grudnia 2014
- Premiera DVD: 7 maja 2015
- Premiera światowa: 25 grudnia 2014
- Dodany: 28 grudnia 2017
-
W "Pani z przedszkola" obcujemy z dziwną i rządzącą się własnymi prawami materią pamięci i uczuć. Potrafią one płatać różne figle, nawet zmieniać się pod wpływem wskazówek terapeuty i reżyser za tym niepokornym porządkiem podąża. Jest więc tu trochę zabaw z różnymi gatunkami, kilka innych drobnych niespodzianek.
-
"Pani z przedszkola" długo nie pożyje, szkoda tylko, że jeśli ktoś o niej kiedyś wspomni, to przy nazwisku Krzyształowicza. Niestety klątwa polskiej komedii rzucona jakiś czas temu jego również nie minęła.
-
Oglądając ten produkt czułem się jak występujący w scenie otwierającej film... chomik, próbujący za wszelką cenę wyjść z klatki. Wytrwałem jednak do końca i z przykrością stwierdzam, iż najnowszy obraz Marcina Krzyształowicza wyobrażałem sobie zupełnie inaczej.
-
Nieudolny i mało zabawny film komediowopodobny. Pewnie wielu widzów zobaczy troszkę więcej niż ja, ale na mnie to nie działa. Kompletna żenada i strata czasu.
-
Nie udało się. Nie udało się obronić i pokazać bez stygmatów ważnego i potrzebnego w polskim kinie wątku queerowego.
-
Wygląda na to, że najbardziej w polskim kinie zawodzi nieudana kampania promocyjna. Oglądając zwiastuny filmów widzimy zawsze najlepsze, najzabawniejsze sceny z filmu, czytamy hasło typu 'Komedia jakiej nie było!', w przypadku "Pani z przedszkola" niestety znowu spotkało nas rozczarowanie i poczucie straty pieniędzy i czasu.
-
Reklamowany jako "komedia, jakiej nie było", w rzeczywistości wtrąca w głęboką depresję i zmusza do załamania rąk. Ostrzegam: to nie jest śmieszny film. Ani zabawny. Ani wesoły. Ani lekki. Ani zaskakujący. To film, który pokazuje, jak nieumiejętnie posługując się filmowymi narzędziami, można zmarnować pieniądze i talenty zaangażowanych aktorów.
-
Postarano się o rekonstrukcję minionej epoki, tak by i kostiumy, i miejsce akcji przenosiły widza do "różowej" PRL-owskiej rzeczywistości. Nie jest to świat siermiężny, straszny, bo nawet to co najgorsze, okraszono humorem, kpiną, żartem.