Jeśli miałbym szukać dobra w tym filmie, to niech to będzie przejrzystość treści oraz piękna, bardzo naturalna w swojej roli Małgorzata Socha. Gdy kamera każe jej uwodzić, robi to z przekonaniem, gdy każe być dziewczyną z sąsiedztwa, przez chwilą taką widać. Szkoda jednak, że scenariusz każe jej egzystować w tej samej przestrzeni co Mikołajowi Roznerskiemu i reszcie.