Hipis Moondog idzie przez życie na własnych zasadach.
- Aktorzy: Matthew McConaughey, Snoop Dogg, Isla Fisher, Stefania LaVie Owen, Martin Lawrence i 15 więcej
- Reżyser: Harmony Korine
- Scenarzysta: Harmony Korine
- Premiera światowa: 9 marca 2019
- Ostatnia aktywność: 21 listopada 2023
- Dodany: 4 sierpnia 2019
-
A że jest dobrze zrealizowany i gra w nim Snoop Dogg? Nie szkodzi. Oba elementy sprawiają, że rzecz jeszcze lepiej wchodzi. Puryści powiedzą, że nic się tu nie dzieje. Zdegustowani, że było tylko o ćpaniu i pieprzeniu. Ale film to piękny i prawdziwy.
-
Reżyserowi udało się osiągnąć dwie rzeczy godne najwyższego uznania. Pierwszą z nich jest zabranie widza w absolutnie niepowtarzalną podróż, będącą ucztą dla zmysłów i daleko odchodzącą od klasycznego postrzegania budowania filmowej fabuły. Drugi, nie mniej istotny sukces to ukazanie głównego bohatera, który na przemian uwodzi zarówno swoim podejściem do życia, jak i wybitnym talentem poetyckim, a jednocześnie budzi graniczącą wręcz z obrzydzeniem niechęć.
-
The Beach Bum można by określić mianem luźnej, mainstreamowej parafrazy prawdopodobnie najbardziej wulgarnego filmu Korine'a, jakim jest Trash Humpers. Oznacza to tyle, że ponury i w pewien sposób krytyczny humor charakteryzujący wspomniane Spring Breakers ustępuje tu miejsca absolutnie zgniłemu, parszywemu komizmowi niskich lotów, który w ostateczności staje się celem samym w sobie.
-
Ci, którzy spodziewali się transowej dynamiki filmu podobnej do Spring Breakers mogą się poczuć zawiedzeni, Beach Bum jest zdecydowanie wolniejszy, choć nie brak tu kilku pięknie nakręconych, olśniewających estetycznie i hipnotyzujących scen.
-
W The Beach Bum zobaczysz muzykę i usłyszysz kolory, zaciągniesz się życiem poety i dziwaka, szalonego faceta, który być może ma do zaoferowania więcej niż przypuszczasz.
-
Korine ponownie, tak jak w "Spring Breakers", zwodzi nas i uwodzi. Chucha nam narkotycznym dymem z największego skręta jakiego w życiu widzieliście prosto w nos, śmiejąc się przy tym do rozpuku.
-
Napędzająca akcję wyobraźnia Korine'a zdaje się nie znać żadnych granic.
-
Składa się to wszystko na film, który można sprowadzić do pojedynczej sceny dogorywającej imprezy, jednej maksymy o czerpaniu energii z życiowych turbulencji, do jednego uśmiechu upalonego bohatera. Cała reszta, choć sprawia przyjemność, nie prowadzi nas w interesujące miejsca.