Film opowiada historię genialnego naukowca Stephena Hawkinga - rozwoju jego choroby, rodzącego się uczucia do Jane, a w końcu rozpadu ich małżeństwa.
- Aktorzy: Eddie Redmayne, Felicity Jones, Charlie Cox, Emily Watson, Simon McBurney i 15 więcej
- Reżyser: James Marsh
- Scenarzysta: Anthony McCarten
- Premiera kinowa: 30 stycznia 2015
- Premiera DVD: 1 czerwca 2015
- Premiera światowa: 7 września 2014
- Ostatnia aktywność: 14 lutego
- Dodany: 28 grudnia 2017
-
Nie ma sensu rozwodzić się nad filmowością i strukturą narracyjną "Teorii wszystkiego", bo film Marsha jest po pierwsze dość nudną i tradycyjną biografią "z kolan", po drugie - formalnie opiera się jedynie na prostej wizualizacji tego współczesnego melodramatu.
-
Zdecydowanie - gdyby nie Jane - nie byłoby żadnego filmu.
-
Jest filmem bardzo dobrze zagranym, porządnie wyreżyserowanym, z eleganckimi zdjęciami i trafnie, z wyczuciem nastroju scen dobraną muzyką. Nie ma w nim cierpiętniczego tonu, użalania się na los.
-
Nie jest filmem o pracy naukowej Hawkinga, ale o nim samym, jego życiu prywatnym i rozterkach, które ukierunkowały, niejednokrotnie, całą jego pracę. Wybierając się na "Teoria wszystkiego" weźcie pod uwagę, że idziecie na film o genialnym człowieku, nie o wynikach jego pracy.
-
Wielki astrofizyk i kosmolog, jeden z najwspanialszych umysłów naszych czasów, z pewnością zasłużył na kinową biografię. Tej funkcji "Teoria wszystkiego" nie spełnia.
-
W efekcie film okazuje się o wiele ciekawszy od teogonicznej Pełni życia. Ale też - niepotrzebnie - skupia się na zwyczajności życia, zamiast opowiedzieć o osiągnięciach.
-
Zaprzepaszcza potencjał wywołującej emocje historii, gubiąc bardziej gorzkie akcenty i znamiona ogólnej refleksji przez ambicje twórcy, by dotrzeć do masowego widza. To, co poruszało i świetnie oddawało rzeczywistość w dokumentach Marsha, mniej się sprawdza w realizowanych fabułach.
-
Wszystko sfilmowane w ciepłych kolorach. Wielka Brytania nie ma chyba w swojej historii niefotogenicznej epoki. Jeżeli dodać do tego piękną muzykę, idealnie współgrającą z każdą sceną, to otrzymamy wciągający, nastrojowy obraz.
-
Świetnie zrealizowana wielopoziomowa opowieść o parze nadzwyczajnych ludzi i ich niezwykłym związku. Okazuje się, że można niebanalnie mówić o miłości.
-
Trzeba przyznać, że Eddie Redmayne dobrze udaje Hawkinga, wygląda podobnie jak naukowiec, ale nie ma tutaj za dużo do grania, po prostu wykonuje nienaturalne pozy i miny.
-
Wzruszający film obyczajowy, dający nam możliwość poznania prywatnego życia małżeństwa Jane i Stephena Hawkingów. Nie ucieka on od ukazywania bohaterów w sytuacjach trudnych, niejednoznacznych moralnie.
-
Mimo ciężkiej problematyki "Teorii wszystkiego" nie brak jednak lekkości, a nawet pewnej dozy ironii i humoru. Pokazuje, że - wbrew obiegowej opinii - kalectwo fizyczne nie równa się kalectwu umysłowemu. Film podnosi na duchu i skłania do tego, aby żyć najlepiej jak się da, wbrew przeciwnościom losu.
-
Należy do tej niesławnej, a jednocześnie najsławniejszej, kategorii - zalegających w czarnych dziurach pamięci przyzwoitych wypełniaczy wolnego przedoscarowego popołudnia, napisanych pod czarnego konia wyścigu po statuetkę za najlepszą rolę męską.
-
Sprawia wrażenie pozbawionego emocji oraz wspieranego przez lobby sprzedawców chusteczek. Za grzeczne to, zbyt monotonne i za mało dowiadujemy się o samym Hawkingu oraz jego pracy naukowej. Troszkę jakby odhaczano co ważniejsze wydarzenia opisane w jakiejś encyklopedii.
-
Na dużą pochwałę przede wszystkim zasługuje to, w jakim świetle Hawking zostaje tutaj przedstawiony. Widzimy nie tylko naukowca, ale również mężczyznę z krwi i kości, który nigdy nie odmówi sobie przejrzenia "Świerszczyka".
-
Idealnie poprawna i nudna biografia fascynującego człowieka.
-
Oczywiście film nie ucieka całkowicie od hollywoodzkich chwytów, charakterystycznych dla wszelkich obrazów o przezwyciężaniu chorób. "Teoria..." nigdy nie robi jednak kroku za dużo.