Szanujemy Twoją prywatność i przetwarzamy dane osobowe zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Razem z naszymi partnerami wykorzystujemy też pliki "cookie".
Zamykając ten komunikat potwierdzasz, że zapoznałeś się z polityką prywatności i akceptujesz jej treść.
7 P
  • Ostatnia aktywność: 28 lipca 2024
  • Dołączył: 16 grudnia 2017
  • Czasem się zastanawiam po co odświeża się filmy,bo tutaj mamy idealny przykład parodii.Poczynając od tego,że Downey Jr. jest irytujący i gra tragicznie-taki Jack Sparrow,to miałem wrażenie,że najnowsza odsłona doktora to zlepek wielu filmów familijno-przygodowych z ostatnich lat-to wszystko już było,tylko podane w zdecydowanie lepszy sposób.Film jest bardzo chaotyczny,emocje jak na grzybobraniu-istna tragedia.Patyczak wzbudził we mnie najwięcej emocji i scena z muchą,a tak czułem zażenowanie.

  • Charyzmatyczna Grabowska, Adamczyk w roli Techno Vikinga i Warnke, która nie wychodzi ze swojej roli ani na moment, próbują ratować to barachło, ale to, co się tutaj odpieprza, jest zbyt głupie nawet na guilty pleasure. Żarty opierające się na robieniu lachy, dialogi opierające się na wciskaniu k**** w każde niepasujące do przekleństw zdanie i rozwiązania wątków opierające się na zabijaniu postaci, bo tak jest prościej i nie trzeba niczego wyjaśniać. Czyli typowy Vega.

  • Wiele można zarzucić drugiej części "Planety" - obrzydliwie nachalny product placement, cienki rozwój psychologiczny bohaterów, wciśnięcie na chama paru wątków do jednego wątku i o jeden żart z rażeniem naćpanego psa paralizatorem za dużo - ale za to, że kilka razy mocno ryknąłem ze śmiechu, postaci są i świetnie napisane, i genialne zagrane, oraz to, że nie obraziłbym się o więcej, należy się porządna szóstka.

  • Po raz kolejny Sony skutecznie spierniczyło swój własny projekt w obawie przed spierniczeniem go. Obsada robi co może, żeby to wszystko utrzymać w ryzach, a reżyser w zamian za produkcyjny i fabularny chaos serwuje nam parę niezłych żartów i naprawdę dobre sceny akcji, ale co z tego, skoro po wyjściu z kina czuje się jedynie pustkę w duszy oraz we własnym portfelu. Poczekać na premierę na krążkach, na razie trzymać się od tego z daleka.

  • Kurde, pamiętacie, jak "Hotel Transylwania" był świeżą i kreatywną animacją, która nie musiała się ratować kretyńskim slapstickiem opartym na kopaniu w krocze i wrzucaniem dubstepu do filmu? Ja też pamiętam. Parę razy parsknąłem ze śmiechu, ale niestety przez większość czasu jest głośno, irytująco i niepotrzebnie. Ale dzieci się śmiały jak głupie, więc kogo obchodzi moja opinia?

  • Na pacynki bardzo przyjemnie się patrzy - w końcu to robota starych wyjadaczy, którzy zęby zjedli na "Muppetach", gdy Jim Henson jeszcze żył - ale co z tego, skoro film zastępuje brak pomysłu na siebie nieciekawą intrygą, denerwującymi postaciami i żałosnymi żartami (?), które opierają się tylko i wyłącznie na tym, że Muppety też mają płyny ustrojowe i lubią się porządnie, hehe, zeszmacić.