-
Ścieżka dźwiękowa w Ekstazie, wypełniona klimatem niepokornej sceny punkowej, pomaga przetrwać ten wyczerpujący wizualnie seans.
-
Po tym wypełnionym przytłaczającą śnieżną zawieją seansie, wyjście z kina w sam środek beztroskiego letniego wieczoru wydaje się spełnieniem największych marzeń.
-
Swoim słodkim zakończeniem i głoszeniem wielkich prawd o wartości prawdziwej miłości, pozostawia w widzu wiele pozytywnych emocji. Miłośnicy ponurych i naturalistycznych dramatów mogą się na tę produkcję trochę obrazić, ale czasem przecież trzeba odpocząć od wszechogarniającej goryczy i się po prostu uśmiechnąć, prawda?
-
Antyfabularny i antygatunkowy film o zwątpieniu w sens istnienia, wizualizacja drogi donikąd. Dialogi między bohaterami wyrażają wszystkie aktualne niepokoje młodych idealistów. Dzieło tworzy posępny obraz młodej generacji współczesnego świata z egzystencjalną nudą i brakiem życiowego celu w tle, co zmusza do ponownej analizy własnych priorytetów. Każdy widz wyniesie z tego seansu co chce, nie sposób pożegnać go jednak bez personalnych przemyśleń.
-
Jest wspaniałym połączeniem skąpanych w słońcu i morskich falach, hipnotyzujących ujęć oraz wielowymiarowej opowieści o emocjonalnej kondycji jednostki. W bardzo przystępnej formie bierze na warsztat ważne dla człowieka tematy i ubiera je w uniwersalną perspektywę.
-
Jest współczesną baśnią, kolorową i zaczarowaną historią, w której każdy znajdzie coś dla siebie. To dowód na to, że kino niezależne nie musi składać się jedynie z zachowawczych dramatów psychologicznych, po których widz wpada w depresję i kwestionuje sens życia.
-
Obiecujący thriller science-fiction, przemycający dodatkowo garść pytań metafizycznych. Przymykając oko na pewne przewidywalne rozwiązania, można wczuć się w historię i śledzić akcję. Główna bohaterka i jej usposobienie sprawiają, że chcemy za nią podążać i kibicujemy jej w drodze do celu.
-
Jakim cudem można tak pięknie opowiedzieć o śmiertelnej chorobie i wielkiej przyjaźni? Bo tak właśnie należy określić Paddletona - jako piękną opowieść. Bez niepotrzebnego patosu i wydumanych narracji.
-
Seans Velvet Buzzsaw można pomylić z oglądaniem serialu telewizyjnego.
-
W Kochanku idealnym jest wiele finezyjnych rozwiązań formalnych. Jedne z tych, które przykuły moją uwagę, to ukazanie różnic między bohaterami za pomocą kontrastu ich mieszkań.
-
Nie da się ukryć, że Modern Life is Rubbish jest wzruszającą romantyczną historią. Nie jest jednak naiwna, ponieważ obserwujemy bliskie codziennemu życiu dylematy, konflikty i nieporozumienia.
-
Fabuła pod pozorem opowieści o nowym poziomie egzystencji po śmierci przemyca coś znacznie ważniejszego - życie w tu i teraz. Im dalej w las, tym bardziej film miesza nam w głowie, a ostatnie minuty wytrącają z równowagi. Ale przecież kochamy dzieła, które zostawiają w nas coś, nad czym warto się później pozastanawiać, prawda?
-
Pomimo bajkowego happy-endu, nie obejdzie się bez śmiertelnych ofiar, aczkolwiek Książę to zdecydowanie dobry wybór na przyjemne spędzenie czasu - nie wymaga bowiem od widza ani zbyt wiele koncentracji, ani patetycznych refleksji. Jest smakowitym i estetycznym deserem, zamawianym tuż po objedzeniu się wielkimi narracjami.
-
Historia Wallace'a nie jest typowym kinowym dramatem, lecz niezależnym portretem artysty, który zwątpił w sens egzystencji. To obraz prawdziwy, bez cukierkowych upiększeń, mogących potęgować pozytywne emocje u widzów.
-
Przedstawiona historia to ekranizacja powieści Dana Wellsa o tym samym tytule. W filmie klimat jest nieco bardziej senny, natomiast książka ujmuje sporą dawką ironii. Jednak oba dzieła wydają się wspaniale uzupełniać.