Grupa bandytów postanawia napaść mieszkającą na odludziu wdowę.
- Aktorzy: Marsha Timothy, Dea Panendra, Egy Fedly, Yoga Pratama, Rita Matu Mona i 8 więcej
- Reżyser: Mouly Surya
- Scenarzyści: Mouly Surya, Rama Adi, Garin Nugroho
- Premiera kinowa: 16 marca 2018
- Premiera światowa: 24 maja 2017
- Ostatnia aktywność: 10 listopada 2023
- Dodany: 4 stycznia 2018
-
Udowadnia, że choć w jej ojczystej Indonezji wciąż dominuje patriarchat, to feminizm, ukazując różne wizerunki kobiecości, odnalazł tam swoje miejsce w sztuce i popkulturze. Zwraca uwagę nie tylko na odmienne tożsamości i pragnienia kobiet, ale też na ich siłę i niemal magiczną moc sprawczą.
-
Intrygujący indonezyjski spaghetti-western.
-
Feministyczną wymowę dzieła wzmacnia dekonstrukcja formuł westernowych. W gatunku, w którym nawet takie figury jak Annie Oakley lub Calamity Jane na ekranie częściej niż pistolet wybierają męskie ramiona, brakuje udanych feministycznych narracji.
-
Pozdrowienia z Indonezji od Roberta Rodrigueza, ale gdy przyjrzymy się "Marlinie" bliżej dostrzeżemy tam nie tylko intrygujące spojrzenie na lokalny folklor jednej z indonezyjskich wysp.
-
"Marlina" to trzeci film indonezyjskiej reżyserki. Jestem pewny, że nie ostatni, na jaki warto zwrócić uwagę. W "Marlinie" udaje się jej bowiem bezbłędnie dokonać twórczego przywłaszczenia i subwersji dwóch zachodnich tradycji filmowych: gatunkowego kina ze Stanów i europejskiego modernizmu.
-
"Marlina..." była intrygującym doświadczeniem, zarówno dzięki lokacji, w której ją oglądałem, jak i lokacji, z której film pochodził, bo nowe zbliżenia do kultur mi relatywnie obcych zawsze są dla mnie źródłem zaciekawienia. Przepowiadam - dajcie Suryi historię z interesującą intrygą, która rozgrywa się głównie we wnętrzach oraz Pasolanga za kamerą i jest spora szansa na to, że dostaniecie indonezyjskie arcydzieło.
-
"Marliny" nie sposób wyrzucić z głowy. Jej oblicze to twarz Marshy Timothy, która ze stoickim spokojem prowadzi walkę przeciwko światu.
-
Jakkolwiek ta urzekająca prostotą opowieść jest poruszająca sama w sobie, to kolosalne znaczenie dla odbioru filmu ma niepowtarzalna forma.
-
Pod sporą warstwą ironii Marlina: zbrodnia w czterech aktach okazuje się być szczerze politycznie zaangażowaną, feministyczną przypowieścią, w której tytułowa zbrodnia bardziej niż do odcinanych głów i trutych kolejno bohaterów odwołuje się do powszechnego w zbiorowości traktowania kobiet.
-
Dzieło indonezyjskiej reżyserki zdecydowanie trafiło w swój czas - trafnie wzbogaca retorykę akcji #MeToo i ruchu Time's Up. Surya kreuje sylwetkę silnej bohaterki w konwencji westernu rozgrywającego się w patriarchalnej społeczności Sumby.
-
Imponujące jest w tym filmie o kontemplacyjnym charakterze, ale jednocześnie pełnym przemocy, że nie odczuwamy jednak jej nadużycia. Jest raczej figurą do przeforsowania pewnych refleksji wpisaną w koncepcje, a nie pustogłowym brudzeniem ekranu.
-
"Marlina" okazuje się umiejętną syntezą dramatu, westernu oraz kina drogi, wyraźnie czerpiącego z kontemplacyjnego nurtu slow cinema.