Etnosystem.pl
Źródło-
Zdarzają się dłużyzny, poza tym jednak jest to film śmieszny i uroczy.
-
Poza tym, że jest filmem przygotowanym doskonale pod względem warsztatowym, jest też ważny, ponieważ opowiada niezwykle ciekawą a bardzo mało znaną historię, która wydarzyła się blisko.
-
Nie jest ani kinem feministycznym, ani moralizatorskim. Nie ma tu oceny, wartościowania, epatowania dramatem. Choć byłoby czym - w końcu spędzamy sporo czasu w dzielnicach nędzy Rio De Janeiro, "słynnych" fawelach. Jr wzrusza, rozbawia, przeraża, zasmuca, ale - cóż - "takie jest życie", jak mówi sześcioletnia bohaterka obrazu.
-
"Dziewczynkę w trampkach" możemy traktować jako studium współczesnej Arabii Saudyjskiej, w której - jak na dłoni - obserwujemy ścieranie się wschodnich i zachodnich tradycji. Możemy potraktować jako film psychologiczny - o silnej osobowości, o prawdziwym ja, które zachowa własną integralność choć wszystko wokół chce, by się rozmyło. Albo po prostu jako egzotyczny lekki film. We wszystkich rolach wypada znakomicie.
-
Hitchcockwski początek: najpierw trzęsienie ziemi, a później napięcie już tylko rośnie.
-
Jest bardzo ważny i potrzebny, teraz. Chociażby dlatego, że w dobie komercjalizacji jogi i - jak mówi krótko sam autor, "kultu ciała" - pokazuje, czym jest jej prawdziwe piękno, źródło i esencja.
-
Być może najbardziej odważny i znaczący film naszych czasów.
-
Filho zbudował pomost między dawną Brazylią a współczesna, między klasami średnimi i bogaczami, między tradycją a nowoczesnością i wreszcie - stworzył spójny, piękny obraz.
-
"Kalifornię" można więc traktować jako film o dorastającej społeczności Brazylii lat 80., która - jak się okazuje - niewiele różniła się od klimatu jaki mieliśmy w tym samym czasie w Polsce. Można też popatrzeć na "Kalifornię" jak na grę symboli. Soundtrack zdecydowanie skłania do tej drugiej opcji.
-
To nie tylko zgrabny kryminał o zaskakującym zakończeniu. To także szybki sprawdzian psychologiczny.
-
To nie jest zwykły film o tańcu, to film o trudnej miłości i decyzjach, które układają nam życie.
-
Po ośmiu latach od swojego hitowego "Hanami", Dörrie wraca z zapierającym dech "Fukushima, moja miłość". I tym razem nie daje Japończykom szansy ukryć się za elegancją i wpajanym przez pokolenia chłodem. Czarno-biały film aż kipi emocjami.
-
Pod maską chłodnej obojętności i zblazowania Hideko, za bezczelnością i okrucieństwem spojrzenia Sook-hee kryje się wieloletni dramat, który zachwieje waszym postrzeganiem świata.
-
Nie jest manifestem politycznym, nie komentuje, nie ocenia, nie osądza, ale przedstawia fakty i Lampedusę, dając jednocześnie wiele do przemyślenia.
-
Niezwykle powolny - tak powolny, jak proces gotowania pasty fasolowej. Ale, tak jak z najlepszym daniem, najwspanialszym dziełem sztuki i najpiękniejszym uczuciem - żeby go zrozumieć i docenić potrzeba czasu.
-
Piękny, ciepły, choć dramatyczny, obraz.
-
Nie jest to film ani dla każdego, ani na każdą porę czy stan umysłu. Ten musi być chłonny swoistej medytacji, nastawiony na aktywny odbiór, bo reżyser nie podaje niczego na tacy, nie zajmuje widza kinematograficznymi technikami.
-
-
Feel-good movie, nie pozbawiony jednak prawdy, dystansu i nienachalnej mądrości. Zwłaszcza dziś, ten obraz powinien zobaczyć każdy.
-
Zajmująca pozycja w kinie etnicznym. I jeśli macie ochotę poczuć się przez chwilę cygańskimi koczownikami - włączcie "Latcho drom". Bezpiecznej podróży.
-
Wspaniałe zdjęcia Jeremy'ego Hewsona i Keirha Partridga, dramatyzm potęgowany muzyką Jacka Arnolda, składają się na trzymający w napięciu, poprowadzony znakomicie obraz, będący topowym dziełem w katalogu filmów górskich.
-
Mocny, teatralny, psychologiczny i silnie oddziałowujący na emocje obraz, trzymający w napięciu mimo, iż historia Ralstona i jej kontynuacja wszystkim jest znana. A do tego - fantastyczne widoki na kaniony w Utah.
-
Prosta, lekka rozrywka, podlana szlachetnym trunkiem. Nie znajduję niczego lepszego na ciężkie, mroźne, zimowe dni.
-
Opisywanie "Samsary" bez nadużywania epitetów w stylu "fantastyczny" czy "olśniewający" to trudne zadanie. W formie wizualnej film Frickego jest bowiem arcydziełem. Jego treść jednak... zasmuca.
-
Gwiazdorska obsada, oszałamiające rysunki, piękna muzyka, czarująca historia. "The Prophet" to film animowany, którego zwyczajnie przegapić nie można. Tak, jak "Króla Lwa", którego twórca nakręcił właśnie ten film.
-
"Optymistki" nie są może filmem optymistycznym, ale na pewno nie są filmem pesymistycznym. Wzruszają. Dają nadzieję, ale wywołują też jakąś tęsknotę.