Segramer
UżytkownikRandom kochający popkulturę.
https://letterboxd.com/Segramer/
https://www.serializd.com/user/Segramer/profile
https://www.filmweb.pl/user/Segramer
https://www.goodreads.com/user/show/156513968-segramer
https://myanimelist.net/profile/Segramer
https://anilist.co/user/Segramer/
https://www.facebook.com/people/Segramer-tak-jakby-blog/100077010432662/
-
No i to są Gwiezdne wojny, których potrzebowałem, szczególnie po "Akolicie". Mam nadzieję, że zobaczymy jeszcze zmienione uniwersum LEGO SW w kolejnych odsłonach marki. Bobarian Afol to mój nowy ulubiony Jedi.
-
Lepszy niż książka, szczególnie w kwestii zakończenia. Do tego całkiem fajny pomysł z okręceniem każdego odcinka wokół innej postaci. Czołówka nieśmiertelna.
-
Przejmująca, polityczno-militarna gra pozorów i sprzecznych interesów. Im dalej, tym lepiej.
-
Stosunkowo prosty, acz solidny, oldschoolowy, noirowy Batman. Zarówno nowe wersje klasycznych postaci, jak i postacie całkiem nowe całkiem udane, choć jeśli o złoczyńców chodzi, to większość wydaje się cierpieć na niedostatek czasu ekranowego, co pogłębia pewien mój niedosyt. Nic przełomowego, lecz solidny fundament pod potencjalnie nieco bardziej ambitną przyszłość jest tu dobrze nakreślony.
-
Kurde, ależ bym chciał zobaczyć remake tego - bo są tu super momenty i wierzę, że po pewnych szlifach byłaby to naprawdę epicka i przejmująca space opera.
-
Bardzo nierówny sezon. Ale i tak oglądam dalej, Doktora nie odpuszczę.
-
Wariacki kult jednostki coraz mniej poczytalnej i niemniej szalone zabieganie o jej wpływy. Feels kinda like "Sukcesja". Postacie poprowadzone wyraziście jak w fabule, aż trudno uwierzyć.
-
-
Ta lepsza historia Żulczyka o alkoholiku z narracją z offu. Punkt wyjścia i to, dokąd to wszystko zmierza, są super, aktorstwo tak samo, acz sporo mi w tym wszystkim zgrzytało. Spoko rzecz, acz momentami nieścisła.
-
Zdecydowanie ciekawsza i lepsza odsłona serii niż film z 2015 roku, lecz też nie jest niestety bez wad. Ma sporo pomniejszych nieścisłości fabularnych i niemrawie poprowadzonych relacji, które mnie trochę irytowały, acz większość widzów mogą nawet ich nie zauważyć i po prostu nieźle się bawić. Najbardziej na plus jak dla mnie pacyfistyczna wymowa originu i motywacji Slappy'ego.
-
Jest pełne głupotek, ale ma w sobie tę serce do sportu i wytrwałość w dążeniu do celu, za które tak lubię tę serię. No nie potrafię nie lubić Inazumy.
-
Połowa skali, bo udało się tylko połowicznie - pomysły ciekawe oraz te bardziej generyczne równoważą się nawzajem, składając się wspólnie na dość nijaką całość.
-
na razie ocena oczywiście dotyczy jedynie pilota - trzymam kciuki za udany pierwszy sezon w styczniu
-
-
Konceptem przypomina trochę "Dave'a", acz nie dorównuje mu błyskotliwością. Tym niemniej nadal nawet niezłe.
-
Dobra opowieść o wyniszczających skutkach przemocy domowej.
-
Niby kabaret jako twórca, ale jakość wyższa od przeciętnych polskich skeczy. Jedna z bardziej udanych parodii polskiej sceny politycznej. Szkoda tylko, że wątku Donalda nie domknięto.
-
Pierwsza połowa świetna, potem "cały misterny plan w piz...". Dużo wulgarności, seksu i nałogów, które do niczego z grubsza nie prowadzą. Obsada jedynym plusem.
-
Przyjemny dramat młodzieżowy. Doceniam promowanie czarno-białego kina.
-
Poziom fabuły i humoru bywa... chwiejny, no ale naciągnę ocenę, bo cenię za sam koncept przełamywania tabu przyjaźni damsko-męskiej.
-
-
Oryginalne, niebanalne, pod różnymi względami eksperymentalne. Zdecydowanie niewarte przeoczenia.
-
srodze się zawiodę, jeśli nie dostanę drugiego sezonu
-
-
-
Błogosławieni Ci, którzy oglądają, albowiem oni radości uświadczą.
-
Po całkiem przyjemnym pierwszym sezonie, drugi wydaje się nie wiedzieć, czym chce być i przez to wydaje się stratą czasu.
-
Występy gościnne najlepszym elementem, szczególnie w 7. odcinku. Całościowo jest po prostu okej, ale szkoda, że nic ponadto.