
- 78% pozytywnych
- 11 krytyków
- 84% pozytywnych
- 25 użytkowników
Po premierze filmowiec wraca z dziewczyną do domu w doskonałym nastroju. Jednak wieczór przybiera nieoczekiwany obrót, gdy na jaw wychodzą rewelacje o ich związku.
- Aktorzy: Zendaya, John David Washington
- Reżyser: Sam Levinson
- Scenariusz: Sam Levinson
- Premiera światowa: 5 lutego
- Ostatnia aktywność: 10 kwietnia
- Dodany: 21 stycznia
-
6.5Pozytywnie oceniony przez krytyków
-
78%pozytywnych
-
11krytyków
-
11recenzji
-
9ocen
-
7pozytywnych
-
2negatywne
-
-
6.7Pozytywnie oceniony przez użytkowników
-
84%pozytywnych
-
25użytkowników
-
7recenzji
-
25ocen
-
21pozytywnych
-
4negatywne
-
-
Recenzje krytyków
-
Wszystko trzyma na sobie tylko dwójka aktorów: Zendaya oraz John David Washington. Oboje są rewelacyjny, grając wręcz koncertowo. Zarówno razem, jak i każdej scenie osobno nie można oderwać od nich oczu, zaś chemia dosłownie rozsadza ekran. Dla tej dwójki absolutnie warto zapoznać się z nowym filmem Levinsona.
-
Ten film ogląda się trochę jak spektakl. Jest niezwykle intymny, kameralny. Uczucia są maksymalnie wyeksponowane, a widz ma wrażenie, że uczestniczy w czymś naprawdę istotnym.
-
Gdyby nie Zendaya i Washington, przebrnięcie przez "Malcolm i Marie" okazałoby się koszmarem. Sprawnie ujarzmili pretensjonalnego potworka i zdołali wcisnąć między jego próchniejące zębiska wartościową treść.
-
Mam strasznie mieszane uczucia wobec "Malcolma i Marie". Z jednej strony to zapadająca w pamięć produkcja z genialnym duetem aktorskim i naprawdę dobrze skonstruowaną atmosferą, a z drugiej męczące doświadczenie, które nie niesie ze sobą niczego odkrywczego lub cennego, a jedynie sprawia, że na koniec poczułem się zmęczony.
-
Do produkcji lepiej zasiąść z pewnym przygotowaniem, a przynajmniej ze świadomością, na co się piszemy. Jest to film przegadany i w ostatecznym rozrachunku ciut zbyt długi, ponieważ w pewnym momencie ten emocjonalny rollercoaster może zacząć odbiorcę zwyczajnie męczyć lub nudzić.
-
Cztery ściany, ładne kreacje i dużo smutku.
-
Udany, kameralny, a ze względu na estetykę oraz muzykę jazzową momentami i nastrojowy film. Chociaż relacji typu miłość-nienawiść czy portretów artystów i związanych z nimi trudów w związkach widzieliśmy już w kinie już sporo, to produkcja Sama Levinsona jest propozycją wartą uwagi.
-
Bardzo czekałem na ten film i pewnie stąd mój ogromny zawód. Poruszane problemy są dla mnie zbyt abstrakcyjne, żebym mógł się nimi przejąć. Jeżeli życie reżyserów i aktorów chodź w minimalnym stopniu tak wygląda to szczerze im współczuję. A jeżeli macie ochotę zobaczyć dobry przegadany film o życiu i związkach to sięgnijcie po coś Woodego Allena.
-
Bohaterowie podrygują w rytm muzyki, kamera wiruje, cięcia dopasowują się do metrum. Wszystko to sprawia, że warstwa dźwiękowa i wizualna współgrają i tworzą jedyne w swoim rodzaju, intymne dzieło, które być może poza dialogiem z krytyką przyniesie nam także autentyczny wgląd w emocje i pozwoli zachwycić się sposobem, w jaki John David Washington i Zendaya portretują zniuansowane odczucia swoich postaci.
-
Istnieje parę ciekawych projektów, w których występuje jedynie dwóch aktorów, a całość opiera się głównie na dialogu. Można zrealizować w ten sposób interesujący materiał, ale to nadal niełatwa rzecz. A Levinson spisał się w tej konwencji na medal. Maksymalne skupienie na bohaterach, ich uczuciach oraz tym wszystkim, co buzuje im w umysłach. Wymiana zdań między Malcolmem a Marie to jak oglądanie pojedynku w filmach Sergio Leone.
-
-
Recenzje użytkowników
-
Fajnym odnośnikiem do filmu mogą być specjalne odcinki Euforii,które delikatnie wskazują kierunek w jakim twórca podąży, bo bez jakiejkolwiek wiedzy na co się właściwie szykuje widz może się poczuć skonfundowany i zagubiony.To tak naprawdę potyczka słowna dwóch osób, kompletnie różnych,pochodzących z innych światów.Dialogi przepełnione są agresją,złością,zauroczeniem.Sinusoida emocji.Aktorsko świetnie.Cudowne czarno-białe zdjęcia.Momentami tempo siada jednak warto zagłębić się w to.Zaskakuje
- 5 lutego
- 9
-
Nie dość, że czułem się jakbym wtargnął komuś w prywatne życia to jeszcze miałem wrażenie jakbym oglądał Levinsona kłócącego się z samym sobą.
- 5 lutego
- 2
-
Wizualnie cudny, pięknie oświetlony, stylowy niczym reklama Apartu (jaka piękna i długa), ale jakieś 90% scenariusza to takie pierdololo, a bohaterom co 5 minut zmienia się nastrój, przez co po pewnym czasie robią się po prostu nieznośni. John David Washington szarżuje w tych swoich monologach, ale to i tak jego najlepsza rola w jakiej go widziałem, a Zendaya w każdym kadrze oczarowuje - dla nich dodatkowa gwiazdka.
-
Wojna, miłość, papierosy. Ekspresja psychologiczna we wszystkich odcieniach szarości. To też najciekawszy głos o kinie zaangażowanym, obsesyjnej, rasistowskiej klamrze i zamawianej krytyce filmowej od lat. Struktura może być męcząca, jeśli ktoś nie chce słuchać rozważań Levinsona. A ja chcę.
- 8 lutego
- 1
-
Najlepsze recenzje użytkowników
-
Fajnym odnośnikiem do filmu mogą być specjalne odcinki Euforii,które delikatnie wskazują kierunek w jakim twórca podąży, bo bez jakiejkolwiek wiedzy na co się właściwie szykuje widz może się poczuć skonfundowany i zagubiony.To tak naprawdę potyczka słowna dwóch osób, kompletnie różnych,pochodzących z innych światów.Dialogi przepełnione są agresją,złością,zauroczeniem.Sinusoida emocji.Aktorsko świetnie.Cudowne czarno-białe zdjęcia.Momentami tempo siada jednak warto zagłębić się w to.Zaskakuje
- 5 lutego
- 9
-
Nie dość, że czułem się jakbym wtargnął komuś w prywatne życia to jeszcze miałem wrażenie jakbym oglądał Levinsona kłócącego się z samym sobą.
- 5 lutego
- 2
-
Wizualnie cudny, pięknie oświetlony, stylowy niczym reklama Apartu (jaka piękna i długa), ale jakieś 90% scenariusza to takie pierdololo, a bohaterom co 5 minut zmienia się nastrój, przez co po pewnym czasie robią się po prostu nieznośni. John David Washington szarżuje w tych swoich monologach, ale to i tak jego najlepsza rola w jakiej go widziałem, a Zendaya w każdym kadrze oczarowuje - dla nich dodatkowa gwiazdka.