Historia izraelskiego choreografa Ohada Naharina, który stworzył własny język tańca - GaGa.
- Aktorzy: Ohad Naharin, Tzofia Naharin, Avi Belleli, Naomi Blocj Fortis, Gina Buntz i 15 więcej
- Reżyser: Tomer Heymann
- Scenarzysta: Tomer Heymann
- Premiera kinowa: 10 marca 2017
- Premiera światowa: 14 lipca 2015
- Dodany: 5 grudnia 2016
-
Obrzuca komplementami nie choreografa, a całkowite oddanie sztuce, podkreślając jej terapeutyczny i leczniczy wymiar, proponując to w energetycznej formie, gdzie nasz wewnętrzny gorset się rozsznuruje, a inspiracja płynąca z tego dzieła zacznie być podpalana na rozgrzanej blasze.
-
O życiu prywatnym tancerza mówi się tu niewiele, sednem tego filmu jest taniec. Chociaż też nie do końca, bo o istocie tytułowego GaGa dowiadujemy się niewiele, a fragmenty występów są tak pocięte, tak fragmentaryczne, że przez bardzo długi czas trudno zrozumieć, na czym polega wyjątkowość twórczości Ohada.
-
Idealnie wyważony, intrygujący dokument, który od pierwszych minut wciąga i trzyma w napięciu aż do końca. Film dobry nie tylko dla osób zafascynowanych tańcem czy społeczno - kulturalnym życiem Izraela, warty obejrzenia, chociażby po to, aby zapoznać się z historią niepokornego Ohada Naharima oraz przekonać się, czym tak naprawdę jest prawdziwa filozofia tanecznego języka Gaga.
-
Genialny z jeszcze jednego powodu. W przewrotny, budzący wewnętrzny sprzeciw sposób daje do zrozumienia, że sztuka jest pięknym, choć ocierającym się o prawdę kłamstwem.
-
Doskonały film Tomera Heymanna "Mr. Gaga" to coś więcej niż biografia wybitnego choreografa Ohada Naharina. To przyczynek do rozważań na temat ludzkiej natury, sztuki, wolności.
-
Dokument Tomera Heymanna, choć nie przynosi pełnej definicji osławionego stylu gaga Ohada Naharina, stanowi jednak interesujący i piękny wizualnie obraz izraelskiego choreografa. Zdecydowanie do obejrzenia na dużym ekranie.
-
Posiada wszystko, czego można oczekiwać od fabuły z Hollywood. Choć to skromny dokument o skromnym tancerzu.
-
Powiedzieć, że to dobry film, to tak, jakby nic nie powiedzieć.
-
Zafascynuje tych, którzy z tańcem nie mają nic wspólnego.
-
Porządnie zrobione kino dokumentalne. Nie stawiając pomnika swojemu bohaterowi, reżyser pokazuje prawdziwą naturę prawdziwego artysty.
-
Zrobić film o tańcu, który ogląda się w napięciu jak najlepsze kino sensacyjne - to wielka sztuka.
-
Ma potencjał, by otworzyć widzom głowę na nowe perspektywy tego, czym jest ruch. I przy okazji - pozwala lepiej zrozumieć i docenić sztukę, którą zajmuje się jego bohater. Trudno o lepszy komplement dla filmu o tańcu.
-
Trafi do każdego rodzaju widza - nawet takiego, który nie czuje się najbardziej zaznajomiony z tańcem czy konkretnym gatunkiem muzycznym. Uwodzicielski seans można bowiem z powodzeniem potraktować jako substytut wydarzeń baletowych, performensów czy koncertów muzycznych, gdyż wywołuje w widzu niemalże podobne uczucia i emocje.