Jann to nastoletni gracz Gran Turismo, który od dziecka marzył, aby zostać kierowcą wyścigowym, a świat wyścigów znał wyłącznie z gier Playstation. Dzięki swoim umiejętnościom chłopak wygrał serię konkursów Nissana, aby stać się prawdziwym profesjonalnym kierowcą wyścigowym.
- Aktorzy: Archie Madekwe, David Harbour, Darren Barnet, Orlando Bloom, Djimon Hounsou i 15 więcej
- Reżyser: Neill Blomkamp
- Scenarzyści: Zach Baylin, Jason Hall
- Premiera kinowa: 11 sierpnia 2023
- Premiera światowa: 9 sierpnia 2023
- Ostatnia aktywność: 8 kwietnia
- Dodany: 11 sierpnia 2023
-
Spore pozytywne zaskoczenie. Nie spodziewałem się, że ta historia będzie miała w sobie tyle energii. To rasowy film sportowy naładowany adrenaliną, z akcją pędzącą bez opamiętania.
-
"Gran Turismo" - niczym główny bohater - nie miał prawa się udać i nie brzmiał jak coś potencjalnie ekscytującego. Jednak kino to nie nauki ścisłe, co pozwala doprowadzić do rzeczy teoretycznie niewykonalnych i zaskakujących. To zaś czyni nasz świat o wiele bardziej zadziwiającym oraz kolorowym niż nasza codzienność. I właśnie dla takich zaskoczeń chodzę do kina.
-
Historia przedstawiona w ekranizacji kultowej gry jest zdecydowanie niezwykła. Produkcja ma w sobie to coś, co wyścigowe filmy mieć powinny. Warto obejrzeć!
-
7.514 sierpnia 2023
- 1
- Skomentuj
-
-
Podobnie jak i oryginalna gra, wie jak pokazać korzystnie auto na torze, jak powinien ryczeć jego silnik. Jeśli na tym zależy ci najbardziej i dasz radę przełknąć sztampową fabułę i mizerne dialogi, to zdecydowanie warto. Po prostu nie nastawiaj się na zbyt wiele.
-
6.58 sierpnia 2023
- 1
- Skomentuj
-
-
Prosty, fajny, dobry. Na dodatek sprawny, żwawy i wyważony. Czasem tyle wystarczy, by dobrze się bawić.
-
Blomkamp fabularnie niczym nie zaskakuje, historia jest banalna, a o tym, że młodzi powinny robić to, co naprawdę lubią, opowiadają już kreskówki dla dzieci.
-
Nie wiem dokąd zmierzało filmowe "Gran Turismo", ale z pewnością nie była to meta.
-
Dzieło małych ambicji i wielkiej frajdy, a przy tym genialny w swoich założeniach produkt reklamowy. Naprawdę nie sposób wrócić po seansie do domu bez kliknięcia przycisku "kup teraz" przy ikonce najnowszej odsłony gry. Uwierzcie, testowałem to na sobie.
-
Porządne kino biograficzne z grą Gran Turismo w tle, choć mogło być zdecydowanie lepiej na wielu płaszczyznach.
-
Udowadnia, że ekranizacja gry może być dobrą rozrywką nie tylko dla fanów serii, ale także dla postronnych widzów.
-
Na Gran Turismo naprawdę warto się wybrać. To prawdziwa perełka pośród odpadów, którymi karmi nas dzisiejsze Hollywood.
-
Mógł się nie udać, a finalnie wyszedł naprawdę nieźle. Nie jest to może kino, do którego będzie się często wracać i daleko mu do Le Mans'66 czy Wyścigu, ale dla fanów sportów wyścigowych może okazać się miłą niespodzianką.
-
Filmowe "Gran Turismo" to produkcja niczym niewyróżniająca się z tłumu przeciętniaków. Mimo to w trakcie seansu bawiłem się całkiem nieźle, m.in. dlatego, że nakręcone sceny wyścigowe wbijają w fotel, a świetna kreacja Davida Harboura pozwala przymknąć oko na głupotki scenariusza.
-
Dynamiczne i soczyste sceny wyścigowe z poruszającą momentami historią wystarczą, by przy "Gran Turismo" dobrze spędzić czas, a później złapać kontroler lub kierownicę w rękę, by samemu spróbować tych wszystkich manewrów.
-
Fascynujący filmowy parias. Z jednej strony to film oryginalny, wręcz jedyny w swoim rodzaju, jako połączenie adaptacji gry video z filmem biograficznym, a z drugiej strony to najbardziej schematyczny hollywoodzki film sportowy, jaki możecie sobie wyobrazić, a zarazem kosztująca sto milionów zielonych reklamówka Sony oraz Nissana.
-
Według mnie ten film zadowoli zarówno fanów motoryzacji, jak i również zwykłych fanów kinematografii. Jeśli szukasz seansu, który sprawi ci satysfakcję, a także dostarczy dreszczyk emocji, to jak najbardziej spodoba ci się Gran Turismo.
-
Gran Turismo zalicza kraksy na sensie wyścigów i swojej historii, która jest do bólu patetyczna i zapełniona marketingową watą. Kończy się to tworem filmopodobnym, dającym pewną przyjemność z jazdy, ale na pewno nie z poznawania fabuły zbudowanej na nijako odtwarzanych kliszach. Omijać szerokim łukiem i zgodnie z zawołaniami Orlando Blooma - chcecie Gran Turismo, to po prostu odpalcie grę.
-
Przyłożenie się do detali i odpowiedni balans sprawiają, że film Blomkampa to bardzo rzetelnie zrealizowane kino rozrywkowe. Tylko tyle i aż tyle. Gdyby moja kariera w wirtualnych wyścigach samochodowych nie zakończyła się dawno temu na "Lotusie", pewnie odpaliłbym po seansie konsolę i sprawdził swoje możliwości.
-
Całe widowisko zasługuje natomiast na ponadprzeciętną notę, bo chyba niewielu sądziło, że na podstawie "Gran Turismo" można zrobić film o czymś więcej niż o wyścigowych symulacjach. Tymczasem mamy do czynienia z pełnoprawną produkcją, która stara się zadowolić gusta nie tylko graczy. Jasne, to także sprytnie zaprojektowana i oczywista pełnometrażowa reklamówka dwóch marek: Nissana i PlayStation, ale nie ma tutaj nachalnej gloryfikacji czy podprogowych komunikatów.
-
Biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw uważam Gran Turismo za bardzo solidny film. Największą jego zaletą jest to, że po prostu bardzo dobrze się go ogląda, a wszystkie błędy jakoś w trakcie trwania seansu nie mają aż takiego znaczenia.
-
Jest naprawdę solidną produkcją. Może i Jann Mardenborough nie osiągnął za dużo już po wydarzeniach, które obserwujemy w filmie, ale jednak jest to ciekawa historia i może się ona dla niektórych okazać inspirująca. Parę razy wzruszyłem się na seansie, ale nie wiem czy dlatego, że taki był zamiar twórców, czy dlatego, że niektóre sytuacje ukazane na ekranie przypominały mi moje dzieciństwo.
-
Jednak z pewnością wywiązali się z zadania, jakie postawił im zespół marketingowy popularnego symulatora. Z Gran Turismo poza oczywistą frajdą płynie jasne, propagandowe przesłanie - gry mogą być wartościowym hobby i potencjalną drogą kariery, a rodzice powinni wspierać pasje nastoletnich e-sportowców. I szczerze mówiąc, dużo łatwiej uwierzyć mi w ten przekaz, niż w to, że Barbie [NASZA RECENZJA] walczy z patriarchatem.
-
Stereotypowe, pełne klisz i o pół godziny za długie kino wyścigowe, które cofa karierę Neilla Blomkampa przed miejsce, w którym był wraz z "Dystryktem 9".
-
Ma kilka sporych mankamentów. Jednak koniec końców to dobra produkcja, która oferuje sporą dawkę rozrywki. Przede wszystkim to film, po którym wyjdziemy uśmiechnięci z kina. A o to we wszystkim chodzi.