Przyjęcie niespodzianka zorganizowane z okazji urodzin Marty uruchamia spiralę tragicznych wydarzeń.
- Aktorzy: Małgorzata Mikołajczak, Tomasz Włosok, Bartosz Gelner, Wiktoria Stachowicz, Anna Radwan i 15 więcej
- Reżyser: Jakub Pączek
- Scenarzysta: Jakub Pączek
- Premiera kinowa: 8 grudnia 2017
- Premiera DVD: 19 kwietnia 2018
- Premiera światowa: 20 września 2017
- Ostatnia aktywność: 26 listopada 2023
- Dodany: 19 września 2017
-
Był tu potencjał na kino analizujące pewną grupę społeczną, ale niestety poległ po kiepsko rozpisanym scenariuszem.
-
Debiut Jakuba Pączka to nieudana próba analizy pokolenia. "Reakcja łańcuchowa" zawodzi przede wszystkim marnym scenariuszem, opartym na kuriozalnym pomyśle nawiązania do katastrofy w Czarnobylu.
-
Brzmi to intrygująco, w praktyce wychodzi... niewypał. W swoim pełnometrażowym debiucie krakowski twórca bawi się kinem, ale chyba tylko on czerpie z tej zabawy przyjemność.
-
Ani specjalnie nie wzruszy, ani specjalnie nie zainteresuje.
-
Jednak coś w tym niedoskonałym filmie udało się zanotować. Coś z przejmującego zagubienia młodych ludzi, którzy naprawdę nie wiedzą, czy chcą być hedonistami, czy żyć w cnocie, czy mają jechać na wczasy do Dubaju, albo czy marzą o życiu na kocią łapę w bieszczadzkiej wiosce z dala od cywilizacji?
-
Dialogi o niczym i aktorzy na granicy autoparodii.
-
Pączek łączy thriller z kinem obyczajowym, szatkuje narrację, piętrzy metafory, z sercem na dłoni rozdziera szaty. Chce porywać, prowokować, wkurzać - a w gruncie rzeczy tylko irytuje i nudzi.
-
Miał zaskoczyć i trzymać w napięciu, ale tak naprawdę jest kolejnym przykładem filmu o niczym. Ani postacie nie interesują, ani historia jest nieciekawa, zaś Czarnobyl jako tło wydaje się zbędny oraz niepotrzebny.
-
Trudno też zrozumieć, po co w filmie wątek czarnobylski, bo wszystkie próby podłączenia go do fabuły ujawniają, że snuta przez Jakuba Pączka opowieść nie ma z Czarnobylem nic wspólnego. No, może poza jednym - "Reakcja łańcuchowa" też jest katastrofą.
-
Wspomnienie seansu tego filmu również dobrze byłoby pchnąć w niepamięć i mieć święty spokój - nie ma się też co pastwić nad młodym twórcą, nie każdy przecież jest Smoczyńską, Szelc czy Matuszyńskim. Ale z drugiej strony wylewająca się z ekranu pewność co do własnego kinematograficznego geniuszu i pogarda, z jaką młody twórca spogląda na branżę, która najwyraźniej się na nim się nie poznała, prowokuje do ostrej reakcji.
-
Wtórny, nudny oraz banalny. To, co miało zaskakiwać, finalnie śmieszy i żenuje.
-
Najgorsze jest właśnie to, że Pączek bez cienia wątpliwości czy poczucia wstydu nawarzył tego grochu z kapustą - niesmacznego ekranowego bigosu, którego nam, Bogu ducha winnym widzom, przyszło ładować w usta czubatymi łyżkami.