Jakub Marciniak
Krytyk-
Świetne pożegnanie Williama Friedkina. Jego ostatni, wyjątkowy projekt, który wyróżnia się pozytywnie na tle wszystkich innych jego dzieł. Stanowi też ich znakomite uzupełnienie i kolejny dowód na to, że Friedkin, do końca, pozostał uważnym i spostrzegawczym obserwatorem.
-
-
Przykład kina, które nie króluje obecnie na ekranach. Kina, dla wielu, nieco zwietrzałego i podstarzałego, mającego raczej marne szanse na zaskoczenie czymś nowym. Od czasu do czasu jednak ktoś pokazuje, że te schematy żyją i dobrze rozpisane, ubarwione mogą przynieść świetny efekt. O dziwo, kimś takim jest teraz Nikolaj Arcel.
-
Całe Ferrari jest właśnie jak ta scena wypadku. Nieźle zrobione, dość ambitne, mające kilka świetnych rozwiązań, ale absolutnie niekonsekwentne i niszczące efekt końcowy kiepską realizacją kluczowych elementów. Brakuje tu ludzkiego pierwiastka i szczerych emocji, brakuje naturalność i chwili faktycznej intymności z postaciami.
-
Tani, produkcyjny koszmarek, kolejny bezcelowy, pozbawiony serca i pasji produkt, mający spełnić najbardziej podstawowe potrzeby widza i być kolejną okazją Dave Filoniego do bezrefleksyjnego zachwytu nad jego pomysłami i postaciami, których historię przestały być interesujące już dawno temu.
-
Świetny, poruszający film, zaskakujący swoją dojrzałością, wymową i zgrabnym unikaniem klisz. Prawdopodobnie, gdyby nie był debiutem, mógłby być filmem lepszym, ale to i tak dzieło imponujące i kompletne.
-
To film wybitny. Konfrontujący nas z największym lękiem ludzkości, stawiającym w obliczu wielu pytań. To również opowieść o postępie, ryzyku i odpowiedzialności. Aktualna również z powodu coraz bardziej zbliżającego się kluczowego przełomu AI. Kolejnego wynalazku, który zmieni nasze życie.
-