
- 14% pozytywnych
- 18 krytyków
- 21% pozytywnych
- 50 użytkowników
Codziennie nieznany sprawca dokonuje makabrycznych zbrodni. Schwytanie mordercy zostaje powierzone policjantce Helenie Ruś.
- Aktorzy: Małgorzata Kożuchowska, Daria Widawska, Andrzej Grabowski, Katarzyna Bujakiewicz, Maria Dejmek i 15 więcej
- Reżyser: Patryk Vega
- Scenariusz: Patryk Vega
- Premiera światowa: 24 listopada 2018
- Ostatnia aktywność: 26 grudnia 2020
- Dodany: 5 grudnia 2018
-
4.3Negatywnie oceniony przez krytyków
-
14%pozytywnych
-
18krytyków
-
18recenzji
-
14ocen
-
2pozytywne
-
12negatywnych
-
-
4.3Negatywnie oceniony przez użytkowników
-
21%pozytywnych
-
50użytkowników
-
17recenzji
-
47ocen
-
10pozytywnych
-
37negatywnych
-
-
Recenzje krytyków
-
To film dla wszystkich zarywających noce na przebojach TV4, dla ludzi z nostalgią myślących o VHS-owych akcyjniakach, dla tych lubujących się w kinie gore i tych, dla których Nocne Szaleństwo stanowi najważniejszą sekcję Nowych Horyzontów, a Splat!Film Fest jest wydarzeniem jesieni. Montaż woła o pomstę do nieba, aktorstwo powoduje niekontrolowane wybuchy śmiechu, a fabuła jest idiotyczna. I dobrze.
-
Pierwszy i zarazem ostatni film zrealizowany na wyłączność przez platformę Showmax rozczarowuje. A szkoda, bo miałem większe oczekiwania. Patryk Vega, chociażby w Kobietach Mafii, pokazał, że potrafi zrobić ciekawe kino, którego nie ogląda się z ciągłym zażenowaniem na twarzy.
-
"Kobiety mafii" sprawiały wrażenie, jakby to była jakaś jedna wielowątkowa historia. "Plagi Breslau" natomiast sprawiają już wrażenie prawdziwego thrillera, wprawdzie średnio udanego, poprowadzonego ciężką ręką, często niezamierzenie groteskowego, ale odpowiednio przemyślanego, stworzonego z myślą o formacie filmu pełnometrażowego, a nawet - uwaga - w miarę wciągającego.
-
Patryk Vega wyraźne poczuł przyjemność zabawy filmową gatunkowością. Zrobiony dla Showmax film nie przypomina klasycznego vegańskiego kina, które tak kochają masowi widzowie i nienawidzą krytycy.
-
Co więc jednak czyni Plagi Breslau najlepiej skleconym prawie-filmem Vegi? Myślę, że głównie fakt, że w swoich 93 minutach bierze na rozkład jedną historię, z którą daje sobie radę pod względem zarówno budowania atmosfery, jak i pod względem podbudowy emocjonalnej. Nie jest to żadna rewelacja, ale przynajmniej nie irytuje.
-
Ma jedną zaletę, dosyć zasadną, a mianowicie taką, że jest krótki.
-
Wycieczka Patryka Vegi do Wrocławia to wciąż bardziej "Pitbull" niż "Siedem".
-
Nie dajcie się nabrać, "Plagi Breslau" to typowy film Patryka Vegi, tylko nudniejszy i okrojony z mniej lub bardziej głupich żartów, które były wizytówką poprzednich produkcji reżysera. Za to otrzymaliśmy hektolitry krwi, rozrywane kończyny, otwarte czaszki i nisko latające penisy, czyli dla każdego coś miłego. Nie mogę się też oprzeć wrażeniu, że sam Vega od początku traktował ten film jako poboczny projekt, więc machnął go szybko i niechlujnie, aby zamówienie od Showmax się zgadzało.
-
Może gdyby ten scenariusz dostał w łapy zachodni twórca i nieco go przerobił, nakręciłby widowiskowy thriller. Pomysł ma bowiem potencjał - są pomysłowe zbrodnie, są sceny pełne makabry, są autentycznie zaskakujące zwroty akcji. W Plagach Breslau brakuje jednak choćby odrobiny finezji.
-
-
Recenzje użytkowników
-
Aż dziw mnie bierze, ale film mi się nawet podobał. Co prawda, jest on poprowadzony ręką ciężką jak słoń po świętach u babci, a luki fabularne liczyć można w hektolitrach krwi wylanych w całej produkcji, ale dzięki sprawnie (nie dobrze, sprawnie) biegnącej intrydze i mega-brutalnym i całkiem kreatywnym morderstwom da się to bez bólu oglądać. Ale to nadal jest film Patryka Vegi, więc na cuda nie liczcie.
-
Jest sporo typowej Vegańszczyzny, ale motywy mordercy są dość rozsądne (mimo że trochę rozbawione) i przyznam się szczerze, że uśmiałem się przy scenach z rozpędzonym koniem i turlającą się beczką. Chyba najlepszy film Vegi od czasów "Pitbulla: Nowych porządków".
-
Kolejne dziecko Vegi to połączenie jakby "Siedem" i "Pił".Scenariusz kuleje jak zawsze - naprawdę nie można dialogów stworzyć z innych słów niż same przekleństwa? „Plagi Breslau” silą się tak bardzo na bycie mrocznym, poważnym thrillerem, że wielokrotnie ocierają się w tym o bycie parodią gatunku. To poprawne kino klasy B, na które w sumie Vega się wzoruje i uskutecznia tylko tę wizję w kolejnych filmach. Tak jak morderca z filmu, Vega powoli staje się nadwornym seryjnym mordercą kina polskiego.
-
Posiada zadatki na dobre kino kryminalne. Mamy tutaj świetną muzykę i w końcu u Vegi pojawiło się budowanie napięcia. Ma dobrą historię, został okrojony z kretyńskich żartów i przekleństw.Szkoda tylko, że nakręcił go fatalny reżyser, ale gratuluję, bo idzie ku lepszemu.
-
Dość powiedzieć, że to najlepszy z kilku ostatnich filmów Vegi. Gdyby dać ogarniętemu scenarzyście przepisać scenariusz, a sprawnemu fachowcowi pozwolić na reżyserię, mógłby wyjść z tego całkiem niezły jak na polskie realia kryminał w stylu Holly lat dziewięćdziesiątych. Miast tego mamy standardowe debilizmy rodem z Kobiet Mafii, przyprawione o jakąś zamkniętą konstrukcję, która oczywiście się gubi, ale nareszcie w filmach Patryka nią jest.
-
Patryk Vega to "plaga" polskiej kinematografii, razem z Oświęcimskim i coraz bardziej obrzydliwymi pomysłami
-
Podczas seansu policzyłem kadry nakręcone dronem z lotu ptaka. 25. Pan Vega w Plagach Breslau przerasta samego siebie.
-
Na tle polskiej sensacji Vega - pomimo swoich markowych wad - kręci tak, że 1,5 godziny zlatuje w mgnieniu oka. Fabularnie trafia gdzieś w kino klasy B, ale wciąż (i jak zwykle nieudolnie) wtłacza trochę dwuznacznie moralo-społecznego komentarza. Jak na thriller trzyma w napięciu. Tradycyjnie ledwie słychać dialogi a ujęcia z drona można liczyć i liczyć. Nie mniej - w przeciwieństwie do większości polskich produkcji - tutaj nie zaśniesz z nudów.
-
Karykaturalne aktorstwo, niezbyt dobre podbudowanie fabuły, przewidywalna tożsamość zabójcy, brutalność dla samej brutalności czy fatalne udźwiękowienie - można by więc powiedzieć, że to Patryk Vega w najwyższej formie. Paradoksalnie jednak, "Plagi Breslau" to dość strawny seans, z ograniczoną ilością idiotycznych żartów czy bluzg tak charakterystycznych dla ostatnich produkcji reżysera, który spokojnie można traktować jako śmieciową rozrywkę.
-
Żeby miał sens nie zmusza mnie do obejrzenia serialu. W końcu. I oglądało się bez większej żenady. Jedyny film Vegi, który możliwe, że obejrze ponownie.
-
Najlepsze recenzje użytkowników
-
Aż dziw mnie bierze, ale film mi się nawet podobał. Co prawda, jest on poprowadzony ręką ciężką jak słoń po świętach u babci, a luki fabularne liczyć można w hektolitrach krwi wylanych w całej produkcji, ale dzięki sprawnie (nie dobrze, sprawnie) biegnącej intrydze i mega-brutalnym i całkiem kreatywnym morderstwom da się to bez bólu oglądać. Ale to nadal jest film Patryka Vegi, więc na cuda nie liczcie.
-
Kolejne dziecko Vegi to połączenie jakby "Siedem" i "Pił".Scenariusz kuleje jak zawsze - naprawdę nie można dialogów stworzyć z innych słów niż same przekleństwa? „Plagi Breslau” silą się tak bardzo na bycie mrocznym, poważnym thrillerem, że wielokrotnie ocierają się w tym o bycie parodią gatunku. To poprawne kino klasy B, na które w sumie Vega się wzoruje i uskutecznia tylko tę wizję w kolejnych filmach. Tak jak morderca z filmu, Vega powoli staje się nadwornym seryjnym mordercą kina polskiego.
-
Dość powiedzieć, że to najlepszy z kilku ostatnich filmów Vegi. Gdyby dać ogarniętemu scenarzyście przepisać scenariusz, a sprawnemu fachowcowi pozwolić na reżyserię, mógłby wyjść z tego całkiem niezły jak na polskie realia kryminał w stylu Holly lat dziewięćdziesiątych. Miast tego mamy standardowe debilizmy rodem z Kobiet Mafii, przyprawione o jakąś zamkniętą konstrukcję, która oczywiście się gubi, ale nareszcie w filmach Patryka nią jest.
-
Jest sporo typowej Vegańszczyzny, ale motywy mordercy są dość rozsądne (mimo że trochę rozbawione) i przyznam się szczerze, że uśmiałem się przy scenach z rozpędzonym koniem i turlającą się beczką. Chyba najlepszy film Vegi od czasów "Pitbulla: Nowych porządków".
-
Posiada zadatki na dobre kino kryminalne. Mamy tutaj świetną muzykę i w końcu u Vegi pojawiło się budowanie napięcia. Ma dobrą historię, został okrojony z kretyńskich żartów i przekleństw.Szkoda tylko, że nakręcił go fatalny reżyser, ale gratuluję, bo idzie ku lepszemu.