Przemysław Ekiert
Krytyk-
Lekarz zabronił mi wracać do tej dramy - podobno mógłbym się niebezpiecznie odwodnić przez ilość wylanych łez.
-
W kolejnym sezonie może się zdarzyć dosłownie wszystko, nie dbam o to. Ale błagam, Dwight Manfredi musi pozostać takim, jakim stworzył go Sylvester Stallone.
-
Okładka z "Johna Wicka", a w środku k-drama zmieniająca się w "Kill Billa". Tak bardzo nijaki, że aż go wam polecam.
-
Przeróżne uczucia targały mną podczas seansu tych dwunastu odcinków: ta miłość nie mogła zakwitnąć zdecydowanie zbyt długo. Nie żałuję, ale polecam tylko prawdziwym mieszczuchom, którzy uważają krówki i świnki za urocze, a pracę na polu za "obcowanie z naturą".
-
Ten film to arcydzieło kinematografii anime, zarówno pod względem fabularnym, wizualnym jak i dźwiękowym. Osoby poniżej dwudziestego roku życia, które dotychczas nie zaznały w życiu prawdziwej straty, odrzucenia, bądź miłości, nic z niego nie zrozumieją. Reszta wyjdzie z seansu z uśmiechem mokrym od łez wzruszenia.
-
Komedia romantyczna, która zaprzęga erotykę nie tylko po to, by zwiększyć oglądalność. Koreański filmowy BDSM jest zdecydowanie mniej bolesny niż ten amerykański.
-
Idealny tytuł na weekendowy binge watching, pełen nie tylko świetnego humoru, ale też czasem zaskakująco głębszej treści.
-
Nijaki, sztampowy, zabiera tylko czas, w zamian nie oferuje niczego. Dwa punkciki w ocenie dla pieska oraz Jeffreya Donovana.
-
Mają rozmach... Już po pierwszym odcinku będziecie nienawidzili, kochali, płakali i śmiali się razem z bohaterami, a przy okazji poznacie trochę szerzej historię Korei. Tylko pamiętajcie: by cały serial był tak świetny, finał musiał utrzymać poziom. Zostaliście ostrzeżeni.
-
Porzućcie wszelką nadzieję, ci, którzy przychodzicie tu po rozwijającą umysł, spokojną i kulturalną rozrywkę. Sala dla nudziarzy jest obok: tutaj liczy się tylko dobra zabawa.
-
Nie nadaje się nawet na niedzielny, poobiedni seans. Może być użyteczny jako tło dla posiadówki ze znajomymi. Zawsze będzie można się pośmiać z głupoty bohaterów oraz epickich walk, podczas których nic nie widać.
-
Dziędziel, Ferency, Dyblik, Opania oraz Stuhr - piątka aktorów, która zatrzymała mnie w kinowym fotelu do końca seansu. Film pewnie niedługo pojawi się na VOD, więc idealnie nada się jako tło do niedzielnej kawy i sernika. Jeśli jednak potrzebujecie niezłej polskiej komedii kryminalnej, włączcie sobie Vinci Juliusza Machulskiego.
-
Świetny kandydat do wspólnego oglądania ze znajomymi - choć głównie jako tło dla większej imprezy. Możecie wyjść w dowolnym momencie, wrócić za pół godziny i nie stracicie nic istotnego fabularnie. Kolorowo opakowane pudełko, które w środku okazało się puste.
-
Świetna komedia na wieczór ze znajomymi bądź partnerem. Nietypowa, pełna humoru, czerpiąca z popkultury oraz hollywodzkich romansów. Większość z was spędzi te półtorej godziny z ciągłym uśmiechem na twarzy.
-
Wszyscy starali się, żeby IO był ciekawym dramatem sci-fi - producenci, scenarzyści, montażyści, nawet reżyser i aktorzy. Niestety, jak to mówią, "dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane".